http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... iecko.htmlCytuj:
Legnica. Sąd skazał kierowcę, który skopał dziecko
Katarzyna Lubiniecka
2011-03-03, ostatnia aktualizacja 2011-03-03 20:27
Marek Ł. został dziś skazany przez legnicki sąd na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Będzie też musiał zapłacić 6 tys. zł odszkodowania chłopcu, któremu złamał nogę.
W sierpniu zeszłego roku 28-letni Marek Ł. skopał siedmioletniego Artura na legnickiej ulicy. Chłopiec z kolegą czekali na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych. Nagle Arturowi wypadła z rąk piłka, którą trzymał w rękach. Potoczyła się w kierunku stojących na światłach samochodów. Podbiegł po nią, zabrał i wrócił na chodnik. Wtedy z jednego z aut wysiadł kierujący nim Marek Ł. Podszedł do Artura, podniósł go do góry, z całej siły kopnął go dwa razy i rzucił nim o chodnik. Potem wsiadł do auta i odjechał.
Płaczącym z bólu chłopcem zaopiekowali się przechodnie. Wezwali pogotowie. Artur miał złamany trzon lewej kości udowej. Kilka tygodni spędził w szpitalu, wiele miesięcy trwała rehabilitacja. Do dziś nie odzyskał pełnej sprawności.
Proces, ze względu na dobro chłopca, toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Prokurator twierdził, że czyn Marka Ł. miał charakter chuligańskiego wybryku, co powinno zaostrzyć karę, zażądał dla niego dwóch lat więzienia i ośmiu tysięcy złotych grzywny. Jego obrońca prosił sąd o rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i pięć tysięcy złotych grzywny.
Sędzia Jacek Seweryn, wymierzając karę, podkreślił, że chłopiec sam przyczynił się do tak nerwowej reakcji Marka Ł. - Nie ma wątpliwości, że oskarżony jest winny, dwa razy kopnął poszkodowanego powodując u niego złamanie kości udowej - mówił uzasadniając wyrok. - Ale był sprowokowany niewłaściwym zachowaniem chłopca, dlatego sąd nie zakwalifikował jego czynu jako występku o charakterze chuligańskim.
"Niewłaściwe zachowanie" chłopca miało polegać na tym, że rzucił czymś, najprawdopodobniej śliwką w auto Marka Ł. - A gdy ten zwrócił mu uwagę, wówczas chłopiec wulgarnie się do niego odezwał słowami "spie...j pajacu!" - wyjaśnił po wyjściu z sądowej sali obrońca oskarżonego mecenas Marek Michalski.
To że chłopiec rzucał w auto potwierdziło dwóch świadków.
Babcia chłopca, Aleksandra Deryj, zaprzeczała: - On po prostu nie może zrozumieć, dlaczego ten mężczyzna go zaatakował. Nie wierzę, że Artur przeklął. Gdyby tak było, przyznałby się na pewno.
Artur zamiast do pierwszej klasy, trafił do szpitala. Od pół roku dochodzi do siebie. Jest rehabilitowany. - Złamana nóżka jest o centymetr dłuższa, w marcu będzie operowany po raz drugi, lekarze wyjmą mu metalowe stabilizatory - mówi babcia. - Cały czas jest pod opieką psychologa.
Marek Ł. przyznał się do winy. Tłumaczy, że tego dnia był wzburzony, bo wiózł do zakładu pogrzebowego ubrania, bo zmarła mu osoba bliska, która była dla niego, jak dziadek. Przeprosił Artura, przed świętami dał mu paczkę ze słodyczami i piłkę. - Artur grał w piłkę nożną w klubie na Zakaczawiu. To było całe jego życie, każdą wolną chwilę spędzał na skwerku i grał - opowiada jego babcia. - Teraz wciąż kuleje na tę nogę
Mecenas Michalski powiedział, że on i jego klient są usatysfakcjonowani wyrokiem, choć według nich oskarżony tylko raz kopnął Artura, nie dwa razy - jak przyjął sąd.
- Dla nas wyrok nie jest przekonywujący, gdyż sąd nie zgodził się z nami, że czyn oskarżonego był występkiem o charakterze chuligańskim - mówi prokurator rejonowa w Legnicy Ryszarda Anna Beni. - Złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i najprawdopodobniej będziemy się odwoływać.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław