łowca napisał(a):
Wrzucam rowery na dach auta, z bagażami nie jestem ograniczony do zawartości sakw (a sześciolatkowi sakw na rower nie założę) - i trasę dom-kwatera wg googlemaps pokonuję w 3 godziny. Mam możliwość zatrzymania się po drodze na zwiedzanie, geocaching, obiad, cokolwiek, kiedy mi przyjdzie ochota lub potrzeba.
Jazda samochodem ma swoje zalety, pociągiem swoje. W pociągu możesz np. pójść do toalety a nawet zjeść obiad bez zatrzymywania się, rozegrać z dzieciakami partyjkę scrabble, obejrzeć film, poznać innych rowerzystów wybierających się w tym samym kierunku i wymienić z nimi informacje lub wrażenia, odespać oglądanie ptaków czy łosi o 5 rano.
łowca napisał(a):
Przy komunikacji publicznej sama jazda Warszawa - Goniądz (lub Osowiec) to grubo ponad 4 godziny,
Ale piszesz o transporcie publicznym w jego obecnym stanie w Polsce (tzn. istniejącym czysto teoretycznie), czy transporcie publicznym o standardzie cywilizowanego kraju europejskiego? Bo najpierw piszesz, że transport publiczny nie może stanowić alternatywy "jakikolwiek fantastyczny by nie był", a potem że nie może stanowić alternatywy bo dojazd do Osowca to obecnie grubo ponad 4 godziny. W XXI w. jest możliwe osiągnięcie prędkości handlowej transportu dalekobieżnego ponad 60 km/h i nie jest to osiągnięcie szczególnie fantastyczne, ani nawet wymagające Pendolina. Ba, w XX w. jeździło się ten dystans godzinę krócej.
I nawet jeśli sumaryczny czas podróży z dojazdem na dworzec wyjdzie nieco dłuższy, to przeciętny racjonalnie myślący człowiek zastanowi się, czy zaoszczędzenie godziny czasu jazdy kilka razy w roku warte jest utrzymania samochodu (przeglądy, naprawy, ubezpieczenie, miejsce postojowe...) Część stwierdzi, że tak, część że nie, kwestia indywidualnej sytuacji i preferencji. Na pewno nigdy nie będzie ani tak, że 100% pojedzie samochodem, ani tak, że 0%. Proporcje jednak są jak najbardziej sterowalne jakością oferty komunikacji publicznej, a obecnie w Polsce wahadełko wychyliło się bardzo w stronę samochodu.
łowca napisał(a):
Można ze 'stacji PKP' w Goniądzu (pogooglajcie sobie, jak ona wygląda) do miasteczka zrobić lepszy dojazd - wyda się kilkadziesiąt milionów, a oszczędność czasowa będzie kilkuminutowa.
Wiem jak wygląda przystanek w Goniądzu, korzystałem kilkukrotnie. Dlatego napisałem o Osowcu, który znacznie lepiej nadawałby się na "hub" dla BPN. Zarówno Goniądz jak i Osowiec będzie musiał być zmodernizowany, bo to aktualny przebieg Rail Baltica.
łowca napisał(a):
Inny przykład - wyjazd na weekend (piątek wieczór - niedziela wieczór) pod namiot nad jezioro w okolice Olsztynka. Jedyny PKS w danym kierunku odjeżdża z Olsztynka o 14.45.
Znowu odwołujesz się do obecnej patologicznej sytuacji jako czegoś niezmiennego, wynikającego z praw natury albo jakiejś świętej księgi. Byłeś kiedyś w jakimś turystycznym regionie np. Czech czy Niemiec? Albo czy pamiętasz może transport publiczny w Polsce powiedzmy 20 lat temu?
łowca napisał(a):
Mogę, oczywiście, ze stacji PKP w Olsztynku wybrać najbardziej ekologiczny sposób przemieszczania się, czyli własne nogi. Z czteroosobowym namiotem na plecach.
Jeśli jest to dystans pokonywalny na piechotę, tylko nie chcesz się tarabanić z bagażami, to przecież można też wziąć taryfę z dworca. 20 zł na 4 osoby raczej warszawiaka nie zrujnuje.
Patrząc z innej strony, biwakowanie na parkingu to jednak nie do końca to samo co na łonie przyrody. IMHO.