http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,5079482.html
Michał Wojtczuk napisał(a):
Burza nad parkiem pod skocznią na Mokotowie
2008-04-01, ostatnia aktualizacja 2008-04-01 22:59
Zaprojektowaliście absurdalną ilość zieleni na prywatnych terenach! Miasto własnością wspólną? Może za PRL - krzyczeli we wtorek właściciele działek pod mokotowską skarpą w pobliżu dawnej skoczni narciarskiej
Chodzi o 220 hektarów między al. Wilanowską, Sikorskiego, Sobieskiego i planowanym przedłużeniem ul. Beethovena. Projekt planu tzw. parku pod skocznią przewiduje tam zieleń oraz domy jednorodzinne i niskie domy o wysokości do 12 m.
- Projektanci planu wprowadzają radnych i władze Warszawy w błąd - przekonywała Ewa Puławska, właścicielka działki pod skarpą, na wczorajszym posiedzeniu komisji ładu przestrzennego Rady Warszawy. - Ich prognoza kosztu wykupu gruntów opiera się na danych z lat 2004-5, a to kompletnie nieaktualne liczby. Żeby zrealizować założenia planu, trzeba będzie kupić grunty za setki milionów złotych - ostrzegała.
Inna z właścicielek uważała, że ratusz powinien kupić jeszcze więcej gruntów. - Zaplanowano absurdalną ilość zieleni na gruntach prywatnych. Na dodatek to tylko "tereny zielone", a nie "zieleń publiczna", a tylko pod nią przepisy nakazują urzędnikom wykupować ziemię. Miasto chce stworzyć tę zieleń kosztem właścicieli! - oburzała się.
- Przy ul. Leszczyny 10 zbudowaliśmy dom na podstawie prawomocnego pozwolenia na budowę. Domagamy się, by uwzględnić go w planie - mówiła Krystyna Rubik ze Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. "Gazeta" pisała o tej inwestycji wielokrotnie - to blok zbudowany wbrew obowiązującym przepisom, w miejscu, w którym domy tych rozmiarów są niedopuszczalne.
Projekt chwaliła tylko jedna osoba. - Podoba mi się, że planuje tak ekstensywną zabudowę. Miasto jest własnością wspólną, potrzebuje terenów zielonych, tu przecież jest klin nawietrzający - podkreślała Anna Chlebińska.
- Przecież są już Łazienki i Pole Mokotowskie, po co kolejny park? - krzyknęła jedna z właścicielek.
- Miasto wspólną własnością? Chyba za PRL, teraz mamy kapitalizm! - złościł się ktoś inny.
- Rzeczywiście, planujemy 60 hektarów terenów zielonych, a Łazienki mają 70. Trzeba się przyjrzeć, które z terenów pod skarpą można zakwalifikować jako zieleń publiczną, jeżeli takie rozwiązanie wydaje się państwu uczciwsze - obiecał Marek Mikos, naczelny architekt miasta. - Dane z prognozy finansowej są stare, ale oddają proporcje nakładów i zysków. Ten plan jest dla miasta korzystny. A to, że jakiś istniejący dom nie jest w planie ujęty, nie oznacza, że natychmiast trzeba go rozebrać - to stan docelowy, do którego należy dążyć. Dom może istnieć na zasadach tymczasowych, choć nie będzie można go modernizować - przyznał. I zapowiedział, że plan zagospodarowania parku pod skocznią zostanie przekazany do uchwalenia Radzie Warszawy jeszcze przed wakacjami.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Żeby było sprawiedliwie, wydaje się, że tym razem miasto uznaje, że warto czasem nie zabetonowywać i zabudowywać wszystkiego, co się da. Mam nadzieję, że nie zmieni zdania.
Pozdrawiam,
Maciek