Z dnia na dzień marnieje zabytkowy dąb na Służewie. W poniedziałek inspektorzy odkryli w drzewie tajemnicze otwory. Eksperci sprawdzą, czy ktoś podtruwa pomnik przyrody
Ogromny dąb przy ul. Puławskiej, który rośnie na prywatnej działce, nagle zaczął usychaćChoć dąb szypułkowy z tabliczką "pomnik przyrody" ma w obwodzie 3 metry, łatwo go przeoczyć. Rośnie na prywatnej działce przy ul. Puławskiej na Służewie między ul. Wałbrzyską a al. Wilanowską. Sąsiedzi dębu otoczyli go starą siatką i gałęziami. - Podejrzewamy, że ktoś chce się pozbyć drzewa - mówi Barbara Kontkiewicz z pobliskiej posesji. - Dlatego staramy się utrudnić do niego dostęp.
Wczoraj dąb oglądały urzędniczki mokotowskiego wydziału ochrony środowiska i wojewódzkiego konserwatora przyrody. - Zaalarmowały nas doniesienia o truciu drzewa - zdradza Maksym Gołoś, rzecznik prasowy wojewody. - Jest podejrzenie, że wlewano truciznę do ziemi. Stan drzewa jest zły. Widać dużą ilość posuszu w nienaturalnych miejscach.
Posusz to zamierające gałęzie, które stanowią już ok. jednej trzeciej korony. - Oględziny drzewa potwierdziły obecność kilku otworów w pniu na wysokości ok. pół metra od ziemi - informuje Anna Iwanik z urzędu Mokotowa.
Sąsiedzi dębu są przekonani, że otwory zostały nawiercone po to, by wlewać przez nie środki chemiczne, które zabiją drzewo.
Co teraz? Okolicę dębu patroluje straż miejska. - W czasie weekendu byliśmy tam 25 razy i nasze patrole będą wysyłane nadal. Również w nocy - zapewnia rzeczniczka straży Agnieszka Kubicka.
W środę urzędnicy wojewody mają rozmawiać ze specjalistami ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i Uniwersytetu Warszawskiego. - Zlecimy analizę gleby i stanu zdrowotnego drzewa, żeby wyjaśnić, co się dzieje - zapowiada Maksym Gołoś.
Komu może przeszkadzać pomnik przyrody? Radna Warszawy Agnieszka Kuncewicz, która zaalarmowała "Gazetę" o chorobie drzewa, podejrzewa, że dąb jest przeszkodą dla inwestora, który będzie chciał budować na działkach wzdłuż ul. Puławskiej.
Podejrzenia nie są bezpodstawne. Jesienią zeszłego roku teren został ogrodzony. Wycięto wówczas część drzew sąsiadujących z dębem pomnikiem. Już wtedy obawiali się o niego mieszkańcy okolicznych domów. Urzędnicy stwierdzili, że wycinka była samowolna. Toczy się w tej sprawie postępowanie administracyjne.
Mieszkańcy tej części Służewa walczą o zdrowie dębu również z innego powodu. Boją się, że na wolnym pasie ziemi przy Puławskiej wyrośnie wysoki budynek. Próbowali się temu przeciwstawić. Wystarali się, aby w przygotowywanym przez ratusz studium rozwoju miasta wprowadzić zapis ograniczający wysokość zabudowy do 12 m na odcinku między ul. Wałbrzyską a al. Wilanowską. Zyskali akceptację prezydenta (wówczas funkcję tę pełnił Kazimierz Marcinkiewicz). Ostatecznie w studium znalazł się jednak zupełnie inny zapis. W ostatniej chwili nieuzgodnioną z radnymi poprawkę do dokumentu wniosło biuro naczelnego architekta miasta i podniosło wysokość zabudowy do 30 m. Mieszkańcy osiedla złożyli skargę i czekają, aż Wojewódzki Sąd Administracyjny wyznaczy termin rozprawy.
Źródło: Gazeta Wyborcza - Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4113838.html
Jak czytam takie teksty otwiera mi się "zbiornik paliwa w garażu (którego nie mam)" !
Jeśli się potwierdzi, że jakieś BYDLĘ ponawiercało otwory w pomniku przyrody to proponował bym, po ustaleniu danych przez SM lub Policję, ponawiercać podobne otwory u sprawcy, podjechać szambiarką i wlać mu fekalia przez nie, by się napił i zapchał gównem aż po pachy
Czajnik