Konflikt o oczyszczalnię Czajka wyciszany po europejsku
Cytuj:
Takich konsultacji społecznych jak przed rozbudową oczyszczalni ścieków Czajka jeszcze w Warszawie nie było. Wymagania postawiła Komisja Europejska. Czy to wystarczy, żeby przekonać przeciwników tej inwestycji?
Po trzech latach od ogłoszenia decyzji o budowie wielkiej oczyszczalni i spalarni osadów ściekowych w Białołęce ostry protest przycichł. Na forum internetowym "Gazety" poświęconym Czajce świeżych wpisów właściwie nie ma. Strona internetowa przeciwników inwestycji też wygląda na martwą. Nie zwołują już pikiet, w piątek po cichu złożyli doniesienie do prokuratury, NIK i CBA. Zarzucają w nim, że przetarg był ustawiony. Żądają wstrzymania podpisania kontraktu i oskarżają władze miasta o niegospodarność (koszty inwestycji będą kilkakrotnie wyższe od zakładanych, warszawiaków czekają duże podwyżki opłat za wodę i ścieki). Miejskie wodociągi szykują się do podpisania umowy na projekt i rozbudowę oczyszczalni wartą 564 mln euro.
Wzorowe konsultacje...
Z czym warszawiakom kojarzą się konsultacje? Z zebraniem w dużej sali i podaniem informacji o tym, że w okolicy będzie biegła np. trasa szybkiego ruchu. Decyzja zapadła, teraz można obejrzeć projekt, zadać pytanie.
W przypadku Czajki jest inaczej. O przebiegu konsultacji MPWiK musi informować Brukselę, bo inwestycję dotuje Unia Europejska. Stąd nowa jakość. Wyjazdy do Berlina, gdzie mieszkańcy Białołęki, samorządowcy, radni i dziennikarze mogą przyjrzeć się, jak działa niemiecka spalarnia osadów. Artykuły sponsorowane w prasie lokalnej, spotkania władz spółki z komitetem protestacyjnym, radnymi w dzielnicy i radami osiedli. Ulotki, ankiety, drzwi otwarte w oczyszczalni Południe na Zawadach i w oczyszczalni Czajka. Propozycja podpisania z mieszkańcami Białołęki umowy społecznej (pakiet inwestycji w zamian za akceptację powiększonej Czajki ze spalarnią). Wojciech Szymalski ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze ocenia nawet, że to "przykład wzorcowo przeprowadzonych konsultacji społecznych".
Zaczęło się jednak nie najlepiej. Mieszkańców Białołęki wciągnięto w temat na gwałt, bo władzom Warszawy zaczęło się spieszyć, by skończyć z wizerunkiem ostatniej europejskiej stolicy, która wrzuca ścieki do rzeki.
...czy propagandowe prezentacje
Z sąsiadami Czajki nie konsultowano wariantów możliwych rozwiązań technologicznych. Ratusz poinformował ich po prostu o inwestycji, na którą już wcześniej w takim, a nie innym kształcie i rozmiarze sam się zdecydował.
Przeciwnicy wielkiej Czajki i spalarni nie mogą się z tym pogodzić do dzisiaj. "Konsultacje społeczne zostały sprowadzone do informowania mieszkańców o podjętych już decyzjach MPWiK i do propagandowych prezentacji zachwalających tę inwestycję" - czytamy na stronie internetowej komitetu protestacyjnego.
Do dzisiaj ten błąd ciągnie się za ratuszem i miejską spółką. - Konsultacje powinny być rozumiane jako udział w procesie decyzyjnym na jak najwcześniejszym etapie koncepcyjnym, a tu nie podjęto próby wciągnięcia do tego mieszkańców - mówi Elżbieta Olędzka-Koprowska, która doradza MPWiK w sprawie konsultacji społecznych. Jest też mediatorem z listy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. - Być może wtedy nie pytano o zdanie partnerów społecznych, bo decydenci uważali, że nikt nie będzie się sprzeciwia inwestycji, która jest tak bardzo potrzebna Warszawie. Dzisiaj wiedza samorządów jest inna. Bez udziału mieszkańców nie można decydować.
Efekt dla Białołęki i dla spółki
Trudno powiedzieć, ile osób nadal jest przeciwko rozbudowie Czajki i powstaniu spalarni. Komitet protestacyjny przypomina o blisko 6 tys. podpisów złożonych prawie trzy lata temu pod protestem. Nie wiadomo, ilu przeciwników inwestycji przekonało się do niej, ilu pozostało obojętnych. Najbardziej widoczne jest stowarzyszenie Nasza Choszczówka, które od początku jasno mówiło inwestycji "nie".
Nie godziło się na umowę społeczną. Nie chce dialogu. - Całą jesień próbowaliśmy zaprosić przedstawicieli Naszej Choszczówki na spotkanie z nowymi władzami MPWiK - informuje Elżbieta Olędzka-Koprowska. - Trzykrotne próby skończyły się fiaskiem. Jest to trudny partner, ale nie należy udawać, że go nie ma. Konsultacje trwają. Chcemy rozwiewać obawy mieszkańców, informować ich jak najrzetelniej i przystępnie.
Stąd wziął się m.in. pomysł na infolinię w miejskich wodociągach i specjalny adres mailowy, gdzie można wysyłać pytania o inwestycję. To ważne źródło wiedzy dla inwestora i władz miasta o tym, czy konflikt wokół Czajki jest ciągle tak ostry. - Gdyby tak było, mielibyśmy nieustanną falę telefonów i pytań. Większość mieszkańców nie wykazuje jednak zaniepokojenia inwestycją - mówi Elżbieta Olędzka-Koprowska. - Traktują infolinię jako dodatkowy telefon interwencyjny.
Ten efekt cieszy MPWiK. Jednak Tomasz Zamorski, zaangażowany razem z ok. 20 działaczami w walkę z Czajką, uprzedza: - Zbieramy siły do drugiej fazy walki. Nie widać nas, ale ciągle działamy. Skarżymy wszystkie decyzje i będziemy protestować do końca. Przeciwko bzdurom się protestuje.
Sprzeciwu Naszej Choszczówki wobec ogromnej i bardzo kosztownej inwestycji nie złagodzi nawet pakiet inwestycji MPWiK w Białołęce. W czerwcu zeszłego roku burmistrz tej dzielnicy podpisał porozumienie z miejską spółką, która do końca 2010 r. ma zainwestować 130 mln zł w wodociągi i kanalizację. I choć burmistrz podkreślał, że porozumienie nie ma nic wspólnego z Czajką, to inne dzielnice (np. Wawer) będą jeszcze długo czekać na kanalizację o takim zasięgu jak ta w Białołęce.
Źródło:
Gazeta Wyborcza Stołeczna