Piwoslaw napisał(a):
W cytowanym tekście nie jest 70 aut na godzinę dla całego skrzyżowania, lecz "70 aut na godzinę
dla każdego pasa ruchu". Czyli jeśli zakładasz 500 aut/h na każdym pasie, to 70 aut więcej to 14%. W którymś z linków jest też cena:
Cytuj:
W skali budżetów miast urządzenia nie są drogie - 12 wyświetlaczy to wydatek rzędu 36 tysięcy złotych. W cenie jest już montaż.
12 wyświetlaczy to chyba dla 3 skrzyżowań (albo dla każdego z 3 pasów, w co wątpię). Czy zwiększenie przepustowości skrzyżowania o "nawet" 14% za 12tys.zł to dużo czy mało? Jakie są inne możliwości osiągnięcia podobnego wyniku, i jakim kosztem?
Do 14%, do 14%.
Ale załóżmy. Daje to nieco ponad 1% za 1000zł. Wychodziłoby, że opłacalność niezła.
Czy da się taniej/lepiej? Znowu - wszystko zależy od skrzyżowania. Od tego jakie tam można wymyślić alternatywy. Jeżeli alternatywą jest estakada za 200mln, to jasne, że stawiałbym licznik. Jeżeli alternatywą jest coś taniego (np zastosowanie podniesionej tarczy lub małego ronda z wywaleniem sygnalizacji) to pewnie wolałbym nie budować liczników.
Z resztą i te 500 aut/h co podałem to też jest bardzo orientacyjnie. Wszystko zależy, niestety, od wszystkiego. I tak prosto to się pewnie nie odpowie
Piwoslaw napisał(a):
I czy odliczniki dla pieszych wrzucamy do jednego worka z tymi dla kierowców, czy te pierwsze mają większe szanse na poprawę bezpieczeństwa (bo raczej nie przepustowości ani ekologii)?
Jeżeli ten licznik by mi pokazał, że mam 110s do zielonego, a miałbym pustą drogę, to bym pewnie nie czekał na zielone, tylko przeszedł.
Kluczem do bezpieczeństwa jednak nie są bajery, tylko funkcjonalny program sygnalizacji. Są czasy oczekiwania po prostu nieakceptowalne dla pieszego, czy rowerzysty i na to żaden licznik nie pomoże.
Doświadczyłem tego w Olsztynie - przejazd przez dwa ramiona skrzyżowania drogą rowerową. Łącznie 5 jezdni (dwie ulice dwujezdniowe plus jeden prawoskręt). Na każdą jezdnie niezależne światło (tzw "przejście na dwa"), uruchamiane na oddzielny przycisk. Zawsze nie w obecnym, tylko w kolejnym cyklu sygnalizacji (czyli czas oczekiwania minimum 120s, max 240s). Można na jednym skrzyżowaniu spędzić ponad kwadrans jak się ma pecha!
I takie światła się po prostu olewa, bo inaczej się nie da. Pięć km w Olsztynie jechałoby się rowerem dłużej niż 15km w Warszawie. O zgrozo, podobno ta sygnalizacja jest zrobiona w 100% zgodnie z przepisami. Jeżeli to prawda (wątpię), to niezbyt dobrze świadczy o naszych przepisach. Mówiąc delikatnie.
_________________
Pozdrawiam rowerowo - Rafał 'Raffi' Muszczynko
__________________________________________________
Jeździć możesz powoli, ale myśleć musisz szybko