http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... jsc__.html[W oryginale jeszcze mapka i wideo]
Michał Radkowski napisał(a):
Żółty przycisk wcale nie skraca oczekiwania na zielone światło na przejściu dla pieszych. Sygnalizuje jedynie, że ktoś czeka. Ale nie wszędzie i nie zawsze.
Na warszawskich skrzyżowaniach działa system "najlepszy z możliwych" - przekonują drogowcy. To sygnalizatory, przy których zamontowane są żółte przyciski dla pieszych. Teoretycznie po ich wciśnięciu powinni dostać zielone światło. - Wcale tak nie jest! - irytują się nasi czytelnicy. - Naciśnięcie przycisku niczego nie zmienia.
Zachęciliśmy więc drogowców, by wstali od biurek i wspólnie z nami przyjrzeli się, jak działa system "najlepszy z możliwych". Wybraliśmy Śródmieście, gdzie trudno wyobrazić sobie brak świateł. Pokonaliśmy krótką, kilkusetmetrową trasę, zatrzymując się przy wszystkich przejściach dla pieszych. Okazało się, że na każdym obowiązują inne zasady.
1. Waryńskiego/Nowowiejska
Wiecznie zatłoczone skrzyżowanie. Obok znajdują się wyjścia ze stacji metra Politechnika, można przesiąść się do autobusów do Wilanowa, na Mokotów i Pragę-Południe, a także do centrum i na Wolę. Wzdłuż Nowowiejskiej kursują tramwaje. Przebija się tędy wielu kierowców, są też rowerzyści: od niedawna mają ścieżkę.
Chcemy przejść przez Waryńskiego. Wciskamy żółty guzik pod sygnalizatorem. Zachęca do tego tabliczka: "Chcesz przejść, dotknij przycisk". Tak robi wielu przechodniów. Obserwujemy zebrę, liczymy czas oczekiwania na zielone. Okazuje się, że niezależnie od tego, czy przycisk dotkniemy, czy nie, na zielone czekamy tyle samo. - Na tym skrzyżowaniu, tak jak i na wszystkich w Warszawie, przyciski nie powodują przyspieszenia wyświetlenia sygnałów dla pieszych, tylko ogólne wyzwolenie dla nich fazy - wyjaśnia zawile Janusz Pieniak, inspektor z wydziału sygnalizacji Zarządu Dróg Miejskich.
2. Waryńskiego/Śniadeckich
Sto metrów dalej kolejne światła. Stoimy przy wlocie ul. Śniadeckich, naprzeciwko knajpy U Szwejka. Tu kierowcy powinni się zatrzymywać wyłącznie wtedy, gdy na drugą stronę jezdni będą chcieli przejść piesi. Nie krzyżują się tu ulice. Mimo to czerwone zapala się dla kierowców niezależnie od tego, czy piesi są przed pasami, czy ich nie ma. I na odwrót: 38 sekund paliło się czerwone dla pieszych, choć ani jedna osoba nawet nie zbliżyła się do zebry. Dwukrotnie dłużej niż wtedy, gdy po obu jej stronach stali przechodnie i nacisnęli przycisk. Jaki to ma sens? Tego inspektor ZDM nie potrafił wyjaśnić. Potem przysłał e-mail: - To awaria w sterowniku, już usunięta.
Dziwne, bo rok było tu tak samo. Awaria trwała rok?
3. Pl. Konstytucji przy hotelu MDM
Tu rzeczywiście można odnieść wrażenie, że mamy wpływ na zmianę świateł. Jeśli nie położymy dłoni na żółtym przycisku, nie zobaczymy zielonego. I będziemy stali na czerwonym razem z kierowcami. Nie przejadą, bo to koliduje z ruchem tramwajów i samochodów wzdłuż Marszałkowskiej. Czemu w tym czasie nie pali się zielone dla pieszych? Przecież nie ma żadnego zagrożenia. Nic dziwnego, że wiele osób przechodzi tu na czerwonym.
Po co są więc przyciski?
- By piesi mogli zgłosić, że chcą przejść - wyjaśnia Pieniak.
- Ale jaki jest tego sens?
- Pozwala to zaoszczędzić czas kierowcom.
- Przecież jest na odwrót. Jeśli pieszy nie naciskał przycisku, kierowcy stali 45 sekund, gdy to zrobił, dostali zielone po 32 sekundach.
- Sterowniki dostosowują długość trwania sygnałów dla poszczególnych grup w zależności od zapotrzebowania.
4. Pl. Konstytucji, przejście przez Marszałkowską
Tylko tu nie ma przycisków. Pieszy wie, że zielone się zapali, gdy czerwone dostaną samochody i tramwaje. I tu najmniej widzieliśmy sytuacji, gdy ktoś przechodził przez jezdnię na czerwonym. Pieniek: - Ze względu na warunki, jakie tu panują, zdecydowano, że piesi razem z kierowcami dostaną zielone w jednej fazie.
5. Pl. Konstytucji, przejście wzdłuż Pięknej
Na tym skrzyżowaniu ruch jest naprawdę duży: samochody, autobusy, tramwaje i tłumy przechodniów. I aż 16 przycisków. Jednak nawet jeśli nikt ich nie naciśnie, zielone i tak się zapali. Znowu awaria?
Przy okazji policzyliśmy, że na przejście na drugą stronę skrzyżowania (to prawie 60 metrów) mamy tylko 20 sekund. Trzeba biec albo przejść przez drugą zebrę na czerwonym. - Zgodnie z przepisami pieszy powinien w czasie sygnału zielonego mieć możliwość przejścia z jednej strony skrzyżowania na drugą. Ale jeśli pas między jezdniami ma ponad 2 metry, jak tutaj, dopuszczalne jest przechodzenie na raty - podkreśla Pieniak.
Tomasz Kunert z biura prasowego ratusza dodaje, że więcej czasu dla pieszych "wiąże się z dłuższym zatrzymaniem kierunku głównego, na którym poruszają się także tramwaje". Zapewnia, że w godzinach 9-19 pieszy powinien przejść na drugą stronę w ciągu jednego cyklu świateł. Byliśmy tam w południe. Nie dało się. Zmian w tym miejscu jednak nie będzie.
"Nadal czuję się nieprzekonany" - komentarz Michała Radkowskiego
"To ma sens", słyszałem od drogowców, gdy po wielu obserwacjach w terenie podawałem w wątpliwość zasadność umieszczania przycisków przy przejściach dla pieszych. Podczas spaceru z drogowcami pytałem o wszystkie niuanse związane z funkcjonowaniem systemu i przydatnością guzików. I wciąż mam wrażenie, że jedynie kierowcy są jego beneficjentami. Pieszy podchodzi do zebry z żółtym przyciskiem i kiedy go dotknie, prędzej czy później doczeka się zmiany świateł, ale gdy nie wciśnie - może się nie doczekać. A kiedyś światło zielone miał jak w banku: zawsze się zapalało, gdy na czerwonym zatrzymywali się kierowcy. Nie twierdzę, że powinno być jak dawniej, ale niech ów "inteligentny" system traktuje równo i kierowców, i pieszych.
ZDM poległ na całej linii. Zresztą trudno było, by wybronił rozwiązań, które nie mają najmniejszego sensu.
Pozdrawiam,
Maciek
_________________
Pozostanie po nas
..............|
................Włóczykije euta smutna legenda,
.-....__...|
.......Przejrzyj, polub, podsubskrybuj RSS.że wciąż nas uczono
...........|_________________________________
uczyć się na błędach.
..........(Włodzimierz Ścisłowski)