@ Olek/G.Madrjas
Ej, moglibyście już dać sobie spokój z tymi złośliwościami?
Wtrącę się jako użytkownik - zdarza mi się korzystać dość często z odcinka Pl.Bankowy -> Rondo Dmowskiego. Dojeżdżam do niego z Pragi tramwajem 23.
Wysiadam na Bankowym (Metro Ratusz Arsenał 10) i o ile nie jedzie 4 (tak, wiem, że teraz to nie aktualne, ale wiadomo chyba o co chodzi), to jednak zbiegam w dół do metra, bo:
1. Przesiadka do tramwaju jest bardzo niewygodna - długa, po schodach, a potem jeszcze osygnalizowane (!) przejście dla pieszych przez torowisko. (Tak samo źle czy idę na Metro Ratusz Arsenał 03 czy Plac Bankowy 07)
2. Gdy tramwaj, do którego chciałbym wsiąść, już stoi na przystanku, nie mam szans, żeby zdążyć.
3. Nawet jeżeli widzę, że tramwaj jeszcze nie wjechał na przystanek, mam sporą szansę, że na niego nie zdążę.
3. Najczęściej jednak tramwaju nie widać, więc też nie idę, bo jeżdżą bardzo rzadko.
4. Metro jeździ co 2-3 minuty.
5. Czas samego przejazdu metrem jest nieco krótszy
Myślę więc, że linia metra pod spodem ma trochę znaczenie, bo jest po prostu konkurencją dla tramwajów. Oczywiście, jak pisze G.Madrjas, czas pasażerów jest cenny, ale dlatego właśnie warto zauważyć gdzie są te największe straty - a są to dłuuuuga, niewygodna przesiadka i czekanie związane z rzadkim kursowanie tramwajów, a niekoniecznie wydłużanie czasu przejazdu przez "niepotrzebne" przystanki. Pasażerowie nie mierzą czasu przejazdu ze stoperem, ich subiektywne poczucie czasu ma dużo większy wpływ na ich wybory. Ludzie najbardziej nie lubią tracić czasu "bez sensu" czyli czekając "zbyt długo" lub gdy zmusza się ich do zwiedzania "tzw. węzłów przesiadkowych" - takich jak Pl.Bankowy, gdzie trzeba chodzić po schodach i dookoła, a potem i tak jeszcze oglądać czerwone na sygnalizatorze.
Gdy ludzie chcą się przesiąść, ich zasoby poznawcze zajęte są poszukiwaniem najlepszego rozwiązania. Jest to działanie dużo bardziej ukierunkowane na cel i bardziej przemyślane. Ale gdy już się przesiądą i już stoją lub siedzą w tym metrze czy tramwaju, to dokonali już wyboru i wyłączają się z myślenia o tym, że jadą - zaczynają czytać książkę, myślą o tym co mają do zrobienia w pracy itd. Ergo, są w stanie reagować tylko na rzeczy bardzo wyraźnie absurdalne - takie jak na przykład niepotrzebnie długie stanie na sygnalizatorze na przejeździe przez Puławską przy metrze Wilanowska lub stanie w korku razem z samochodami, tak jak to kiedyś było na trasie W-Z. Dodatkowy przystanek po drodze, raczej absurdem nie będzie - w końcu służy pasażerom.
Aha, zwrócę jeszcze uwagę, że owszem, idąc do metra też schodzę pod ziemię, ale tylko schodzę i jest to najkrótsza droga do podziemnego pociągu. A do tramwaju nie idę najkrótszą drogą, bo trzeba zejść, wejść a potem wracać (!) do przejścia dla pieszych z sygnalizacją i jeszcze czasem czekać na zielone.
W skrócie - dla ludzi, którzy potrzebują jakoś się przemieszczać po mieście istotne jest to ile czasu zajmie im CAŁA podróż, a nie tylko ile czasu jedzie między swoimi przystankami tramwaj, autobus czy metro.
Dlatego jako pasażer życzyłbym sobie, żeby zadbano przede wszystkim o skrócenie CAŁEGO mojego czasu podróży i żeby NAJWIĘKSZĄ wagę przykładać do likwidacji przeszkód NAJBARDZIEJ wydłużających czas.
ps. Znam dwie sytuacje, kiedy mam poczucie, że przystanki są niepotrzebne i wkurzające: Pl.Bankowy/Metro Ratusz Arsenał i Rondo Waszyngtona/al. Zieleniecka.