Jak zapewne część już miała okazję się dowiedzieć, różnych rozwiązań rowerowych na naszych rozległych mazowieckich skrzyżowaniach niedasię wprowadzić ze względu na tzw. czasy ewakuacji rowerzystów. W obowiązującej doktrynie naszego Inżyniera Ruchu rowerzysta jadący pasem ruchu ogólnego porusza się 5x szybciej niż ten na wydzielonej drodze dla rowerów czy pasie rowerowym. W związku z tym jakby mu dać czas zjechać ze skrzyżowania oficjalnym tempem, to całe miasto by stanęło. I ciekaw jestem, czy ten wypadek to nie jest konsekwencja właśnie tej doktryny:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... 0232134744Cytuj:
Potracenie pieszej na Marszałkowskiej przy skrzyżowaniu ze Świętokrzyską. Według świadków kierujący rowerem wjechał na kobietę przechodzacą na zielonym świetle. Ranna z urazem głowy trafiła do szpitala.
Oczywiście, możliwe że to był jakiś palant na późnym zielonym w październikowym odcieniu zieleni. Ale może to też być efekt rozległego skrzyżowania i liczenia czasów ewakuacji tylko dla samochodów. Spokojnie możliwe jest, że rowerzysta minął sygnalizator przed skrzyżowaniem na zielonym, ale zanim przejechał 70 m (powiedzmy 15 sekund w tym deszczu) za drugie przejście dla pieszych, światła zdążyły się zmienić i piesi ruszyli mu prosto pod koła. Drugiego sygnalizatora za skrzyżowaniem nie ma.
Mnie się zdarzyła parę razy podobna sytuacja przy przejeżdżaniu przez al. JP2 - dawniej na rondzie ONZ, potem Grzybowskiej, ostatnio Elektoralnej. Nie wjechałem w nikogo, ale po wjechaniu na zielonym musiałem albo ostro hamować przed przejściem, albo odbijać do środka jezdni, by ominąć ruszających pieszych.
Ktoś miał jeszcze podobne sytuacje?