waw123 napisał(a):
Nie mam nic przeciwko osobą jeżdzącym zimą na rowerze, ale powiedzmy sobie szczerze ile jest takich osób w Warszawie?
Ja jestem osob
ą jeżdżącą zimą na rowerze. Na swojej drodze do pracy (wygwizdów nad Wisłą, przed godz. 8:00), w ciągu 10 min. spotykam 5-8 rowerzystów (i rowerzystek!
), których znam z widzenia. Jeździli w grudniu, gdy temperatury wynosiły poniżej zera, ale nie było śniegu. Teraz jeździ ich o kilku miej. Ale jeżdżą. Wielki szacunek dla nich
Pługa ten szlak nie widział, śnieg powoli sublimuje i się ulatnia.
waw123 napisał(a):
Ile jest km scieżek rowerowych? Ile by kosztowało odśnieżanie tych scieżek w przypadku bardzo śnieżnej zimy?
Kilometrów ścieżek rowerowych w Warszawie, drogi nowy gościu, jest ok. 250. Stanowi to nikły procent ulic (których długość w Warszawie liczy się w tysiącach kilometrów -- 2 czy 4 tys. km). Odśnieżanie nie byłoby szczególnie kosztowne.
waw123 napisał(a):
(...)Czy nam sie to podoba czy nie, na wszystko pieniędzy nie starczy. A to sprowadza nas do prostego stwierdzania: w wymiarze społecznym w pierwszej kolejności waźniejsze jest odśnieżanie ulic i chodników
Uwielbiam takie stwierdzenia
Cuchną mi na odległość wieszczem "
towariszczi, nie strielajtie" Majakowskim i jego wierszem: ..."Jednostka niczym, jednostka zerem"...
Z takimi argumentami spotykałem się jakieś 20 lat temu na Floriańskiej (było tam Biuro Dróg i Mostów bodajże, a i ustrój był inny), wtedy co prawda dotyczyło to budowy ścieżek rowerowych ("
proszę pana, Warszawa to nie Holandia, ruch rowerowy jest tu bardzo niski, więc nie ma zapotrzebowania społecznego na budowę dróg rowerowych"). Jest to typowy przykład (elektronicy i informatycy będą wiedzieć, o czym mówię) ujemnego sprzężenia zwrotnego:
ruch rowerowy jest niski ==> nie buduje się infrastruktury rowerowej, tylko popiera masową komunikację samochodową ==> warunki na ulicach są paskudne ==> niewielu decyduje się na jeżdżenie rowerem ==> decydenci nie widzą powodów dla budowania infrastrukltury rowerowej ==> itd...Właaśnie dostałem zdjęcia z Białołęki -- ścieżka rowerowa i chodnik, jak to w Warszawie -- ścieżka udawana (połowa chodnika zabrukowana na czerwono, wymalowane oznakowanie poziome). Widać ślady sprzątania maszynowego -- część chodnikowa oczyszczona obrotową szczotką, miejscami maszyna zajechała na czerwone i nawet malowane rowerki widać. Jak również -- widać na zdjęciu doskonale -- ślady kół-bliźniaków. Jechał ciężki pług (latem będą piękne doły w kostce), który
opuścił tylko jedną szczotkę.
A dlaczego? Bo pługi mają normę zużycia paliwa. Przewiduje ona, że w trybie roboczym (przy włączonym wszystkim na pokładzie), pług na kilometr zużyje tyle-a-tyle paliwa. Gdy wyłączy się rozmaite urządzenia, zużycie paliwa spada, a wachę można odlać i opchnąć na lewo.
Owszem, odśnieżanie ścieżek powoduje większe koszty społeczne: złodzieje sobie nie dorobią na lewej ropie czy benzynie. I bardzo tego nie lubią.
Copenhagenize.com napisał(a):
Keeping the bike lanes clear is important. Not least for safety. But it is also a practical issue. 80% of Copenhageners continue to ride throughout the winter. That's roughly 400,000 people. If this massive group is somehow restricted in getting to work or school, imagine the chaos. Those who don't drive will have to take a bus or a train.
400,000 extra people all of a sudden standing at busstops and train stations throughout the region would be a logistical nightmare and a transport chaos.
Parents would be late getting their kids to kindergarten or school. There would be lost man hours because of people arriving late or not at all. The bike lanes are kept clear for the most basic, practical reasons.
Tłumaczenie:
Utrzymywanie dróg rowerowych w czystości jest ważne. Nie tylko z powodu bezpieczeństwa. Jest to także kwestia praktyczna. 80% mieszkańców Kopenhagi jeździ na rowerze zimą. To jest około 400,000 ludzi. Jeśli taką wielką grupę w jakiś sposób ograniczonoby w dojeżdżaniu do pracy lub szkoły, wyobraźcie sobie chaos. Ci, którzy nie prowadzą, wsiedliby do autobusów lub pociągów.
400,000 dodatkowych ludzi, pojawiających się nagle na przystankach autobusowych i stacjach kolei w całej aglomeracji byłoby koszmarem logistycznym i wywołałoby chaos w transporcie. Ludzie spóźnialiby się z dostarczaniem dzieci do przedszkól i szkół. Byłoby mnóstwo straconych osobogodzin z powodu ludzi spóźniejących się do pracy lub nie przyjeżdżających wcale. Drogi rowerowe są utrzymywane w czystości z najbardziej podstawowych, praktycznych powodów.Oczywiście, można argumentować tak, jak panowie na Floriańskiej, 20 lat temu:
Warszawa to nie Kopenhaga, a jak się panu nie podoba, to może pan tam wyjechać.
Ale mam dziwne (i chyba nie odosobnione) wrażenie, że na tym forum przeważają ci, którzy nie chcą wyjeżdżać, tylko zrobić coś -- tu i teraz...