http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7151499,Tiry_pedza_przez_Kampinos__Ludzie_groza_blokadami.htmlCytuj:
Tiry pędzą przez Kampinos. Ludzie grożą blokadami
Dominika Olszewska 2009-10-16, ostatnia aktualizacja 2009-10-15 23:18:19.0
Pędzące ciężarówki rozjeżdżają nasze wsie - żalą się mieszkańcy miejscowości w Puszczy Kampinoskiej. A park narodowy alarmuje: pod kołami tirów giną zwierzęta. Ludzie grożą blokadą drogi
Kiedyś spokojną drogą łączącą Leszno z Kazuniem nie mogły jeździć tiry. Pod koniec 2007 r. jezdnię wyremontował podległy marszałkowi Adamowi Struzikowi Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich (MZDW). - Wzmocniliśmy ją, by mogły tu jeździć samochody ciężarowe. W związku z brakiem dróg ekspresowych i autostrad chcieliśmy ułatwić przejazd przez Mazowsze - tłumaczy Monika Burdon, rzeczniczka MZDW.
I teraz tiry jadące w stronę państw nadbałtyckich zamiast przez Żyrardów i Zakroczym jadą przez środek Kampinoskiego Parku Narodowego.
Jezdnia jest wzmocniona, ale tak wąska, że z ledwością mijają się na niej dwie jadące naprzeciw siebie ciężarówki. Nie ma chodników, ścieżek rowerowych. Nie powstał żaden tunel ani kładka, którymi przez trasę mogłyby przechodzić dzikie zwierzęta.
Monika Burdon z MZDW przyznaje: - Miejsca starczyło nam tylko na jezdnię. Aby zbudować chodniki czy ścieżki konieczne jest wykupienie terenu przy drodze.
Batalia rozpoczęta
Tiry przejeżdżają przez kilkanaście wsi, m.in. Julinek, Łubiec, Kępiaste, Roztoka. Ich mieszkańcy żalą się, że wcześniej jeździły tędy głównie samochody osobowe, a ruch był o wiele mniejszy.
- Teraz zwiększył się kilkakrotnie, a nasze życie zamieniło się w piekło. Mój dom zaczął pękać. Ten sam problem mają sąsiedzi. Na naszej trasie zginęło już kilku rowerzystów. Mamy tego dość - oburza się Grzegorz Klimczyk, mieszkaniec wsi Łubiec.
- Hałas jest taki, jakbym żyła w centrum miasta. Tiry pędzą z zawrotną prędkością. Przeraża mnie tu nawet jazda samochodem - dodaje Agnieszka Kochańska ze wsi Kępiaste, z zawodu prawniczka.
- Kiedyś była tu cisza i spokój. Od remontu drogi jest tragedia. Do sklepu w Lesznie zawsze jeździłam rowerem. Teraz nie mogę, boję się. Czuję się odcięta od świata - zwierza się Henryka Jackowska, która kilkadziesiąt lat mieszka we wsi Kępiaste.
Mieszkańcy wsi położonych nieopodal drogi rozpoczęli batalię o usunięcie tirów z parku narodowego. W liście do marszałka Struzika domagają się wyrzucenia ich z parku i ograniczenia prędkości dla lżejszych ciężarówek do 60 km na godz. A na całej trasie chcą zbudowania chodników i ścieżek rowerowych. Apel można znaleźć prawie w każdym okolicznym sklepie. Na razie podpisało się pod nim ponad 100 osób.
Jazgot w środku puszczy
Do protestu mieszkańców przyłączył się Kampinoski Park Narodowy. - W środku puszczy słychać tylko świst opon i jazgot żelastwa. Na naszych oczach regularnie odbywa się rzeź zwierząt, które wędrują z jednej strony parku na drugą. Na potęgę giną lisy, jeże, a nawet łosie i dziki. Tyle razy prosiłem urzędników o interwencję. I nic. Tiry wciąż pędzą - oburza się Jerzy Misiak, dyrektor parku.
- Nie mieliśmy obowiązku budować przejść dla zwierząt - mówi Monika Burdon z MZDW. Zapewnia, że chcą je postawić. Nie potrafi jednak podać żadnej konkretnej daty. I dodaje: - Rozważymy również wprowadzenie ograniczenia prędkości.
Dyrektor Kampinoskiego Parku Narodowego nie poddaje się: - Tej sprawy nie odpuszczę. Zwierzęta muszą mieć możliwość przechodzenia przez taką ruchliwą arterię - mówi.
- Jeśli marszałek Struzik dalej będzie ignorował nasze prośby, rozpoczniemy pikiety i blokowanie drogi. Dla nas to sprawa życia i śmierci - zapowiada Piotr Kochański ze wsi Kępiaste.
Popieram w 100%. Praktycznie co tydzień jeżdżę do Puszczy, często też w te okolice i uważam, że coś się naprawdę powinno zrobić z tą drogą. Np. idąc czerwonym albo zielonym szlakiem z Roztoki w odległości 1-2 km od tej drogi dalej ją słychać. I faktycznie jeździ tam pełno TIRów oraz m.in. motocyklistów grzejących na oko ze 200 km/h. Zresztą z tego co czytałem to w miejscowości Lubiec był już przynajmniej 1 śmiertelny wypadek.
Moim zdaniem sposobem na ograniczenie ruchu na tej drodze byłoby ustawienie bramek przy wjeździe po obu stronach (w Lesznie i w Cybulicach Małych). Byłoby to o tyle logiczne, że na tym odcinku praktyczne wszystkie odchodzące od niej drogi są ślepe, prowadzą tylko do poszczególnych miejscowości. Jedyny wyjątek do droga Kiścinne - Wiersze - Truskawka - Janówek - Adamówek, więc tu byłaby konieczna kolejna bramka w Adamówku. Wjazd do strefy pomiędzy bramkami mógłby być na następujących zasadach:
- dla mieszkańców, służb leśnych, dostaw do sklepów itp. - bezpłatnie;
- dla innych samochodów osobowych - wjazd płatny, np. każdorazowo 10 zł, przy czym warto by było, aby ograniczyć w większym stopniu przejazdy tranzytowe a w mniejszym turystyczne do Puszczy - np. wyjazd tą samą bramką którą się wjechało mógłby być bezpłatny a inną już nie;
- całkowity zakaz dla TIRów;
Myślę, że w analogiczny sposób możnaby też potraktować drogę Palmiry (wieś) - Cmentarz Palmiry - Pociecha - Truskaw. Wprawdzie ruch tu jest minimalny, bo od Pociechy do Truskawia ta droga jest gruntowa, więc mało kto ją wybiera jako 'tranzytową' i żadnego ciężarowego samochodu tu na szczęście nigdy nie widziałem (chyba jest zakaz), ale ta droga jest już zupełnie przez sam środek puszczy, więc tu też jakieś ograniczenie ruchu by się przydało.
Trzeba tu pamiętać o jednej rzeczy - Puszcza Kampinoska jest naprawdę unikalnym obszarem, nie wiem czy gdzieś w Europie zdarza się aby tak duży i stosunkowo mało przekształcony kompleks leśny (i zarazem Park Narodowy) sąsiadował praktycznie bezpośrednio z tak dużym miastem. Dlatego powinno się go chronić znacznie bardziej niż obecnie, także ograniczając ruch, szczególnie tranzytowy. Warto zauważyć, że po każdej stronie są lub będą szybkie drogi, którymi ten tranzyt może iść (od zachodu droga nr 50, od północy nr 7 i 62, a będzie S7, od wschodu będą S7 i S8, od południa 2 i będzie A2). Więc to nie jest problem, że nie ma jak ominąć Puszczę, tylko niektórym się nie chce nadrabiać tych kilkudziesięciu kilometrów (i nie będzie się chciało jak nie będzie fizycznego ograniczenia tego ruchu).
Co o tym myślicie ? Czy dałoby się przeforsować taki pomysł i czy w ogóle ma to sens ? Na pewno byłaby potrzebna współpraca Parku, MZDW i gmin. Dodam, że w wielu miejscach takie rozwiązania funkcjonują, także w Polsce. Np. Góry Stołowe - wjazd na górny parking przy Błędnych Skałach: ruch wahadłowy, co pół godziny raz wte, raz wewte, wjazd płatny, ograniczona liczba miejsc na górze (a chętnych do wjazdu i tak nie brakuje, więc nie ma raczej obaw że koszt zamontowania bramek się nie zwróci, nie mówiąc o zyskach dla przyrody).