Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt lis 28, 2008 14:27 
Offline
Zielony Oszołom

Dołączył(a): Wt sty 30, 2007 16:03
Posty: 487
Lokalizacja: Bielany
Jestem korek miejski zaworek

Musimy się z nim oswoić, a nawet nauczyć w nim żyć, mimo że każdego dnia doprowadza nas do furii.

No niech pani powie, co oni z tą biedną Modlińską zrobili, to się w głowie nie mieści - kierowca taksówki bezradnie rozkłada ręce. Stoimy w korku, ale spokojnie, do odprawy na lotnisku Okęcie mam trzy godziny. Jest kilka minut przed siódmą rano. Do przejechania niecałe 30 kilometrów. […].

Dobre już było, ale się skończyło- Zgodzę się z panią spotkać tylko pod jednym warunkiem - zaznacza prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej, główny autor polityki transportowej stolicy, kiedy trzy tygodnie później opisuję mu korek na Modlińskiej. Profesor jest dżentelmenem starej daty, nie mówi więc wprost, że nie chciałby słyszeć niemądrych pytań zadawanych przez wielu dziennikarzy i polityków. Takich jak na przykład to: kiedy Warszawa i inne duże polskie miasta będą w końcu odkorkowane? Bo odpowiedź powinna być za każdym razem jednoznaczna i druzgocąca: nigdy. Żaden uczciwy inżynier ruchu drogowego, zdaniem profesora, nie może obiecać, że korki da się zlikwidować. Dość powiedzieć, że najlepiej zarabiający ludzie na świecie dojeżdżają do Wall Street metrem, autobusem lub żółtą taksówką.

W Nowym Jorku nikomu do głowy nie przyjdzie wybrać się do centrum miasta swoim samochodem. Kopenhaga, Paryż, Londyn, Mediolan są miastami, gdzie w godzinach szczytu jest o wiele trudniej przeprawić się z jednego brzegu na drugi niż w Warszawie. Gdyby tak się nagle zdarzyło, że nasza stolica, Poznań czy Wrocław jakimś cudem się odkorkowały, byłyby ewenementem na skalę światową. Profesor mówi więc tylko: - Zgodzę się z panią spotkać, jeśli z góry uzna pani moją tezę, że dobre już było, ale się skończyło, teraz będzie tylko gorzej. Tę korkową zadyszkę profesor przewidział już zresztą dwadzieścia pięć lat temu, kiedy wydawał ze swoim uczniem Piotrem Olszewskim książkę poświęconą analizie sytuacji drogowo-parkingowej w śródmieściach dużych polskich miast: "Samochód w śródmieściu". Pisał w niej: "Polska przekroczyła już poziom motoryzacji, przy którym ulice i place mogły pomieścić swobodnie zarówno pojazdy znajdujące się w ruchu, jak i parkujące. (...) Obserwacje przebiegu tego procesu w krajach o wysokim poziomie motoryzacji prowadzą do wniosku, że próby nadążania za systematycznym wzrostem potrzeb są z góry skazane na niepowodzenie". Był rok 1980 i liczba aut osobowych w stolicy przekroczyła 250 tys. Dziś wynosi ponad 765 tys., co daje 450 pojazdów na tysiąc mieszkańców, to więcej niż na przykład w Kopenhadze.

- Doszliśmy zatem do momentu, w którym popyt przewyższa podaż, co znaczy tylko tyle, że mamy w Polsce więcej ludzi, chcących jeździć po ulicach samochodami, niż są one w stanie pomieścić - reasumuje profesor. Ale to widać gołym okiem. To, czego nie widać, jest dla kierowców jeszcze bardziej druzgocące, choć dla specjalistów oczywiste. Ten skomplikowany proces przedstawiany w postaci wykresów i różnego rodzaju obliczeń nazywa się drzemiącym popytem. W dużym uproszczeniu wygląda to tak, że jeśli do jakiejś zatłoczonej ulicy dodamy pas ruchu, nie oznacza to, że samochody będą poruszać się na niej z większą szybkością. - Będzie identyczny korek, poruszający się z identyczną prędkością, tyle że będzie w nim stało dwa razy więcej aut - wyjaśnia profesor. Obrazowo można ten proces porównać do przepływu cieczy - im gdzieś jest większy przepływ, tym więcej się jej zbiera. Dobrym przykładem jest też oddanie stacji metra na Ursynowie, które miało w założeniach odkorkować ulicę Puławską w Warszawie. Nic takiego się nie stało, choć rzeczywiście część mieszkańców Natolina zrezygnowała z jazdy samochodem i przesiadła się do metra. Natychmiast ulicą zaczęli jeździć ci, którym wcześniej było na niej za tłoczno. - Jak zwiększymy podaż, to wyzwolimy drzemiący popyt - tłumaczy profesor. I tutaj koło się zamyka, bo to właśnie przez ten drzemiący popyt skazani jesteśmy na zatłoczone ulice bez jakiejkolwiek nadziei na ich odkorkowanie.

Gadzia adrenalina. Poruszamy się z prędkością dziesięciu kilometrów na godzinę. Twarz kierowcy wygląda jak przypieczony kawałek befsztyka. Z coraz większym pobłażaniem przysłuchuje się moim litościwym prośbom do kierowców o przepuszczenie nas, bo śpieszymy się na lotnisko. Już dawno wyłączył nawigację i radio. Właściwie nie powinien się tak denerwować, […]. Ale jest tylko człowiekiem i nie może obojętnie słuchać otaczającego nas zewsząd ryku klaksonów i lecących pomiędzy samochodami wyzwisk. Jego tak samo jak mnie dopada stres nieporównywalny z niczym, bo z trudem łapiemy z nerwów oddech. Zaczynam podejrzewać nawet przez ułamek sekundy, że gdyby średniowieczny niderlandzki malarz Hans Memling malował dziś swój "Sąd ostateczny", prawdopodobnie zamieniłby mało straszące dziś kadzie z wrzącą smołą w piekle na obrazek z tego korka. A jeśli już zdecydowałby się to zrobić, zapewne utrwaliłby dokładnie ten moment, kiedy mnie, kierowcę i wszystkich podróżujących na równoległych pasach ruchu trafia właśnie szlag, nazywany wściekłością drogową - road rage.

Road rage to coś więcej niż tylko agresywna jazda. To jazda z pianą na ustach, w amoku, jazda zbierająca najwięcej śmiertelnych wypadków każdego roku. Także w Polsce, bo według danych Stowarzyszenia Psychologów Transportu, około 70 procent wszystkich wypadków na naszych drogach spowodowanych jest właśnie wściekłością drogową. W Stanach i Australii uruchomiono już specjalne linie telefoniczne, pod które można zgłaszać wybryki wściekłych kierowców. W Belgii tacy kierowcy poddawani są specjalnej terapii psychologicznej, w Niemczech policja karze dużymi mandatami za pokazanie choćby środkowego palca innemu kierowcy, w Polsce 25 lipca, na św. Krzysztofa, patrona kierowców, co roku księża apelują, by nie ulegać agresji motoryzacyjnej, ale jak na razie ani duże kary, ani odwołania do poczucia przyzwoitości na nic się zdają. Z badań Instytutu Gallupa przeprowadzonych w 15 krajach Unii wynika, że według 75 proc. ankietowanych agresja i wściekłość na drogach jest coraz większa. - Widziała pani, widziała, jak ten skur... zajechał? Siedzi pani, siedzi, ja już sobie z nim pogadam! - wydziera się kierowca, trzaskając drzwiami. Po chwili stoi niemal uwieszony czarnego land-rovera i razem z drugim kierowcą chłoszczą się przekleństwami ile wlezie.

Później w książce amerykańskich psychologów Leona Jamesa i Diane Nahl "Wściekła i agresywna jazda" przeczytam, że o momencie, w którym jakaś siła niezależnie od wykształcenia czy rodzaju temperamentu wyrywa kierowcę zza kółka, decyduje najstarsza, gadzia część mózgu. "Kiedy ktoś zajeżdża nam drogę, ostro naciskamy hamulec. Kiedy rusza się noga, nasz mózg przygotowuje się na najgorsze. Przez chwilę w organizmie zachodzą niesamowicie silne reakcje. Jeśli nadamy zdarzeniu wymiar symboliczny, nasza duma zostaje zraniona, wtedy obrażeni i spostponowani wkraczamy na ścieżkę walki. Odpowiedzialna za emocje najstarsza, gadzia część mózgu, przejmuje nad nami kontrolę i zaczyna się domagać zemsty. To prosta droga do road rage". Ta właśnie gadzia adrenalina sprawia, że spokojni zazwyczaj ludzie w jednej chwili przemieniają się w bestię przypominającą bohatera opowiadania Stephena Kinga "Drogowy wirus zmierza na północ", któremu w czasie jazdy samochodem w miejsce zębów wyrastają wielkie, ostre kły.


Wizja papcia Chmiela. - Czy już wkrótce czeka nas swego rodzaju korkowa apokalipsa? - pytam Janusza Galasa, inżyniera ruchu miasta stołecznego. - To znaczy albo pozabijamy się wszyscy w korkach, albo w najlepszym razie, jak w futurystycznym odcinku "Tytusa, Romka i Atomka", dojdzie do tego, że w którymś momencie kierowcy będą musieli porzucić swoje samochody stojące w korku gigancie i zaczną iść po nich, żeby się przemieścić, bo odkorkować ulic już się nie da? Inżynier Galas korków nienawidzi z urzędu. […] jest obiektem nieustannych drwin dziennikarzy i obelg kierowców. Tabloidy drukują jego zdjęcia z podpisem: "Wróg publiczny numer jeden" albo "Dureń" […]

Zdaniem inżyniera komunikacja miejska to najlepszy sposób podróżowania po Warszawie. Ona ma też w przyszłości być głównym środkiem lokomocji w mieście. W przyszłości większe miasta nie unikną też opłat za wjazd od centrum. W Londynie takie opłaty mocno podwyższyły średnią prędkość poruszania się po mieście z 12 kilometrów na godzinę do 17. Futurologiczna wizja twórcy komiksu "Tytus, Romek i Atomek", papcia Chmiela, nie jest jednak jego zdaniem tak zupełnie oderwana od rzeczywistości. - Ratunek jest jeden - inżynier Galas rozwija na stole mapę. Wyrysowany olbrzymi czerwony pierścień nieistniejących dróg wokół centralnej Warszawy (obwodnice, trasa S8, S7, przebudowana trasa AK i Toruńska) sprawia, że inżynierowi zaczynają błyszczeć oczy. - To są trasy zaznaczone w rządowych planach, dzięki nim złapiemy oddech, i to już za jakieś dziesięć lat najpóźniej. Staniemy się wtedy drugim Berlinem - snuje opowieść kojącą duszę każdego kierowcy. Z przyjemnego letargu wyrwa nas jednak fakt, że według brytyjskiego serwisu KeepMoving.co.uk średnia prędkość, z jaką poruszają się kierowcy po naszej stolicy, to 25 km na godzinę. Wolniej się jeździ w Europie tylko... w Berlinie i Londynie. Zanim więc wybudujemy wszystkie drogi, wniesiemy opłaty za wjazd do centrów dużych miast, rozwiniemy nitkę metra po to, by poruszać się jeszcze wolniej w korkach, musimy już teraz zacząć adaptować się do korkowej rzeczywistości najlepiej, jak potrafimy. […]

Żeby oswoić korkową rzeczywistość, część z nas w aucie zaczyna pracę. To ci z telefonami przy uszach, inni słuchają audiobooków, jeszcze inni po prostu rozmawiają z przyjaciółmi, bo w ciągu dnia nie mają na to czasu. Ale są też i tacy, do których dotarło, że brak miejsc parkingowych przy biurowcach, gdzie pracują, nie jest jakimś niedopatrzeniem, tylko próbą wymuszenia zmiany pojazdu. I żeby nie zwariować, zmieniają go. Jak Jakub Wacławek, architekt ze stolicy, który niedawno przesiadł się na skuter. - Doceniłem rozwiązanie włoskie: kupiłem sobie skuter i jestem zadowolony. Kiedy pogoda jest brzydka, korzystam z metra - mówi. To nie była nagła decyzja, ale stopniowy proces, tak samo jak w przypadku Rafała Muszczynki, warszawskiego studenta, który z samochodu przesiadł się na rower. - Powoli docierało do mnie, że na dwóch kółkach mogę jechać nawet w deszczu, jeśli jestem odpowiednio ubrany. Jestem na miejscu szybciej niż jakikolwiek samochód w tym mieście - chwali się. Jego zdaniem coraz więcej polskich kierowców, uciekając z korka, wpada na kolejne na uliczkach małych osiedli, bo inni przed nimi mieli ten sam pomysł. […]

Violetta Ozminkowski, współpraca Jolanta Molińska
cyt za Newsweek
ze skrótami i wytłuszczeniami.

_________________
--
pzdr.

Jack


Ostatnio edytowano Pt lis 28, 2008 22:33 przez jack, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lis 28, 2008 17:13 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Śr sty 03, 2007 20:18
Posty: 2049
Lokalizacja: Z Warszawy
Cytuj:
Kiedy rusza się noga, nasz mózg przygotowuje się na najgorsze.


Hm. To może dlatego rowerzyści są łagodniejsi, że mają hamulce ręczne? Z drugiej strony w takim hamulcu ręka zaciska się w... pięść. ;-)

Cytuj:
(obwodnice, trasa S8, S7, przebudowana trasa AK i Toruńska)


Warszawa planuje 3 obwodnice i wielgaśne dojazdówki - wszystko wewnątrz miasta. Berlin ma tylko 1,5 obwodnicy drogowej i tylko 0,5 tychże w tkance miejskiej. Za to Berlin ma dwie pełne obwodnice kolejowe, w pełni obsługiwane różnej maści i częstotliwości pociągami - Warszawa właściwie ma dwie połowy kolejowych obwodnic, w tym właściwie zadnej z rozsądnym ruchem kolejowym. Z czym do ludzi Panie inżynierze?

Cytuj:
musimy już teraz zacząć adaptować się do korkowej rzeczywistości najlepiej, jak potrafimy.


Wolałbym zaadaptować do tego budżet Warszawy. Na razie mało zaadaptowany.

_________________
Byłem i jestem jawny, świadomy oraz chętny do współpracy.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lis 28, 2008 19:24 
Offline
Zielony Oszołom

Dołączył(a): So sty 19, 2008 18:33
Posty: 460
Lokalizacja: Żoliborz
Niemniej coś się jakby zaczyna ruszać, bo już w kilku mediach w ostatnim czasie słyszałem stwierdzenie, że korki już będą zawsze i że poszerzanie ulic nic nie daje. Jak media będą o tym trąbić, to ludzie zaczną może w to wierzyć. Więc nadzieja jest.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lis 28, 2008 23:16 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pn cze 25, 2007 10:29
Posty: 245
Nadzieja zawsze jest :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So sty 10, 2009 11:33 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 10:44
Posty: 2036
Lokalizacja: Bielany, Żoliborz, Praga Północ
http://www.polityka.pl/Lead33,933,278428,18/

Cytuj:
Psychologia układów statycznych

Marcin Kołodziejczyk, 05 stycznia 2009

Korki dzielą się na: powszednie, świąteczne, wyjazdowe, powrotowe, powypadkowe, fantomowe.

Stoją we dwóch na mieście Coltem V, rocznik dziewięć sześć, pojemność jeden trzy, siedem pięć koni w wersji basic, ale wyżyłowany. Nie mają ruchu. Wszystko stoi w obie strony. Tylko tramwaje jeżdżą, ale przepełnione.

*****

Taksówkarz mówi, że czytał w prasie o korkach-fantomach. To, kiedy jest wypadek i blokuje się arteria. Służby przyjeżdżają wznowić przepustowość, ale zator nie znika przez następne godziny. Bez logicznego uzasadnienia. Znaczy, że ludzie przedłużają ponad miarę czas odbioru bodźca komunikacyjnego, jakim był wypadek.

*****

Stoi inżynier w Fordzie kombi. Nie denerwuje się, patrzy okiem badacza. Trzydzieści lat pracuje w biurze rozwoju miasta przy systemach transportowych. Osobiście redukuje swoją transportochłonność, mieszkając blisko pracy. Badał w marcu więźbę ruchu, ustalając macierz przemieszczeń, czyli jak ludzie dojeżdżają do pracy spoza miasta. Między innymi okazało się, że średnie napełnienie samochodu osobowego wynosi jeden i pół człowieka. Inżynier spogląda na zegar, ustala, z jakim rodzajem czasu ma akurat do czynienia.

W scenach ulicznych występują m.in.:

Policjant - mł. insp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji;
Inżynier - mgr inż. Sławomir Monkiewicz, kierownik Pracowni Projektów Transportowych Biura Planowania Rozwoju Warszawy SA;
Psycholog - Andrzej Markowski, psycholog transportu ze Stowarzyszenia Psychologów Transportu.

Czas w korku dzielimy na dwa rodzaje: biznesowy i dojazdowy, mówi inżynier. Oraz na inne podróże. Czas dojazdowy jest tańszy od biznesowego. Godzina przestoju w czasie biznesowym kosztuje kilkanaście euro.

*****

Stoi pięciu w Kadecie na numerach z południa Polski. Pochmurni, nieogoleni, dresy pochlapane tynkiem. Głowy wsparli o szyby. Tylko pasażer z przodu świeży, rozgadany. Kadet podjeżdża po kilka metrów w korku. Piszczą mu hamulce, kiedy rusza, wzbija czarny dym.

Między stojącymi w korku samochodami przemyka rowerzysta. Ma wprawne ruchy. Kluczy, przyczaja się, napiera, zdobywa przestrzeń. Pozostawia za sobą obojętność. Albo wzbudza nienawiść.

*****

Sto jeden, upychaj potoki ruchu w ulicę, słyszy policjant. Rozmawiają funkcjonariusze ręcznie sterujący ruchem na skrzyżowaniach. Każdy policjant z drogówki przechodzi szkolenie sterowania. Między skrzyżowaniami jeździ radiowóz funkcyjny i nadzoruje sytuację z punktu widzenia korka. Sto jeden, wpychaj! Jest pewne ale, mówi sto jeden, muszę mieć gdzie upchnąć. Gdy w korku nie ma policjanta, ludzie dzwonią z pretensją na komisariaty i do radia. Jeśli jest policjant, też dzwonią z pretensją, że nie daje sobie rady. Biorąc pod uwagę ciągły napływ nowych kierowców, nie dziwi kierującego ruchem, gdy stanie przy nim auto i kierowca pyta, o co policjantowi chodzi. Bo macha rękami, jak w nagłym ataku czegoś tam.

Korki najczęściej tworzą kierowcy, którzy nie znają przepisów ruchu drogowego, mówi policjant.

*****

Do korków podchodzi się teraz naukowo, mówi pasażer. Wypuszcza się z punktu A kilka oznakowanych samochodów. Mają dojechać do punktu B, każdy inną drogą. Bo ulice to naczynia połączone. Człowiek, nawet stojąc w korku, zachowuje inteligencję, czyli kombinuje.
Nie dam sobie tego wmówić, mówi taksówkarz.

*****

Jesteś w niedoczasie, słyszy kurier przez CB. Stoi w Polonezie. Deskę rozdzielczą ma zarzuconą fakturami. Trzyma kierownicę między kolanami. Na kolanach trzyma rozpostarty plan miasta. Podjeżdża parę metrów w korku i zrównuje się z taksówką. Otwiera okno i daje znaki, żeby taksówkarz zrobił to samo. Patrzy prosto w oczy i składa ręce jak do modlitwy.

Będziesz miał poleciane po premii, słychać z CB.

*****

Patrzą, a po torach tramwajowych pędzi A Czwórka, fabryczny, czyli cztery cylindry, po cztery zawory na cylinder. Mija korek na chama, ale skutecznie. Kierowca Colta odruchowo naciska gaz. Rozlega się gang podrasowanego silnika. Czwórka niknie im z oczu. Widziałeś?, zwraca się kierowca do pasażera, jakby nas przeleciał.

W samochodzie obok matka bije dorastającego chłopaka. Potem przytula i zaczyna płakać. Ale znowu bije. To jeszcze nic, mówi pasażer taksówki, widziałem zdjęcia robione w korku ukrytą kamerą. Ludzie wyglądają na nich jak olśnieni.

Żeby pan wiedział, mówi taksówkarz, ile ja się tego naoglądam. Najbardziej mnie odpychają ci, co bezwiednie dłubią w nosach i uszach.

*****

Policjant wykłada białą, służbową czapkę na deskę rozdzielczą. Daje znak migaczem. Gdy jedzie radiowozem, nawet bez włączonej syrenki, zostaje wpuszczony do korka natychmiast. Wnioskuje, że kultura jazdy się w mieście jednak poprawia. Teraz jednak, na cywilnych numerach, stoi. Zdaje sobie sprawę, że otacza go zamknięty we wnętrzach aut przekrój społeczeństwa, w tym duża reprezentacja ludzi młodych. Jako dziecko wycinał fotosy aut z tygodnika „Motor". W owym czasie w Polsce nie było jeszcze wymogu bycia młodym, pięknym i koniecznie zmotoryzowanym. Ojcowie marzyli o małych Fiatach. A potem nagle ich synowie i córki nadjechali brykami jak wyciętymi z „Motoru".

Dziesięć lat temu mieliśmy w Polsce dwanaście przecinek siedem miliona pojazdów samochodowych, mówi policjant, obecnie mamy dziewiętnaście milionów. Oprócz tego mamy właśnie sto dwudziestą rocznicę pierwszego śmiertelnego przejechania człowieka przez samochód.

*****

Znaki są nieżyciowe, wyjaśnia kierowca Czwórki. Pasażerka maluje paznokcie. On jeździ gwałtownie, miota się. Szuka przejazdu. Silnik mruczy erotycznie. Próbowano z Warszawy do Wrocławia jechać zgodnie z przepisami, mówi kierowca. Szesnaście godzin zeszło. Okazało się, że znaki u nas stawiają pod załadowane ciężarówki na mokrej nawierzchni.

*****

Chaos, mówi taksówkarz. Czytałem, że do korków stosuje się teorię chaosu. Daje największą możliwość zmiany warunków początkowych. Uwzględnia kilka zmiennych niewiadomych jednocześnie. To jest wtedy, kiedy rano wyjeżdżam na miasto. W grę wchodzi skomplikowana relacja człowiek-droga-pojazd. A każdy człowiek to inna struktura temperamentu.

*****

Więcej nie dostaniesz kluczyków!, krzyczy matka w Octavii do dorastającego syna. Podjeżdżają kilka metrów w korku. Kiedy są w ruchu, kobieta milknie i skupia się na drodze. Krzyczy, kiedy stoją. Jesteś taki jak ojciec, obwozisz po mieście jakieś kurwiszony moim samochodem! Wszystko śmierdzi mi teraz papierosami! Do domu wracasz jak do hotelu!

Rekolekcje się przeciągnęły, mówi spokojnie chłopak.

*****

Popis, mówi kierowca Colta. Pewnie z laską jechał, nie wiem, dlaczego blacharki tak lecą na Audi Czwórki. Też nie wiem, mówi pasażer. Pewnie przez dobre resorowanie tylnego siedzenia, śmieje się. Czwórka, mówi, na oko rocznik zero pięć, czyli jakieś dwa zero zero mocy, tłoczy to-to dziesięć litrów na setkę. A w korku jeszcze więcej. Rarytas toto nie jest.

Pogonimy?, pyta kierowca Colta. Można, mówi pasażer.

*****

Taksówkarz uchyla okno. Do środka wpada chmura spalin ze starego Kadeta. Stoją w korku na wysokości parku. Kurier z Poloneza pyta, czy jest tu gdzieś tanksztela po drodze. Rezerwa mi się pali, żali się. Pan przejazdem, rozpoznaje taksówkarz z wyższością w głosie. Lepiej zepchnąć autko na bok i nie blokować. Za dwie godziny powinno się przeluźnić. Taksówkarz zamyka okno. Z tyłu już trąbią, bo zrobiło się parę metrów wolnej przestrzeni.

Torowiskiem dla tramwajów mija ich rozpędzona Czwórka. Syndrom Mad Maxa, mówi taksówkarz; drogę uważa za przeciwnika. Instrumentalizuje innych uczestników ruchu.

*****

Ojciec by sobie życzył, żebym jeździł samochodem, mówi matce dorastający chłopak w Octavii. Ojciec się nie bał życia tak jak ty. Chłopak jest bliski płaczu. Matka milczy, wpatruje się w punkt daleko przed przednią szybą. Proszę cię..., zaczyna, miałam ciężki dzień. Poza tym gadasz bzdury. Jakby twój ojciec umiał jeździć samochodem, toby teraz żył. I nie musiałabym się sama z tobą użerać.

Octavia podjeżdża kilka metrów i zrównuje się z Kadetem. Kobieta otwiera okno. Co ty lejesz do baku, durniu!, krzyczy do kierowcy Kadeta, na złom z takim rzęchem! To jest środek Europy! Tu się dba o środowisko!

*****

Psycholog mieszka pod miastem, dojeżdża. Korek wokoło kipi od atawizmów. Gwałtownie dorabiające się społeczeństwo potrzebuje zamanifestować bogactwo. A najbogatszy ten, kto sprytny i zacięty. W życiu pozasamochodowym ludzie bywają mili i empatyczni, bo wpisani w znaną sobie hierarchię. Na przykład kierownik ich może opieprzyć, jeśli z czymś przesadzą. Życie drogowe zaburza im rzeczywistość - hierarchia ustala się w każdym korku na nowo. W bezpiecznych przestrzeniach kabin przybierają wojenne miny. Odstraszająco malują twarze. Pohukują. Szczerzą zęby. Obsikują terytorium. Zatruwają groty strzał. Bogaty zasób słów szablonizuje się do okrzyku k...a. W korkach rządzą mrożkowskie Edki. Ich rozbuchane jestestwo narzuca styl także inteligentom po ciężkim dniu za biurkiem. Niebieska Czwórka przemyka po torowisku dla tramwajów. Na ten widok nerwowo pomrukują silniki.

Edek zarządził: kto nie jedzie jak ja, ten dupa. Psycholog uważa, że samochód, podobnie jak frak, leży dobrze w trzecim pokoleniu. Leży dobrze w społeczeństwach dorobionych. Na przykład w Londynie auto staje, żeby przepuścić przechodnia na drugą stronę ulicy. Natomiast w Moskwie milicjant ma żal do potrąconego na pasach obywatela, że łazi jak pijany.

Mamy do czynienia z dzisiejszymi kierowcami w samochodach jutra, na drogach z lat pięćdziesiątych, mówi psycholog. Kierowanie samochodem daje poczucie wolności. Wolności od norm, reguł i zasad. Norm nie tylko ruchu drogowego.

Jazda środkami komunikacji miejskiej pozornie tej niezależności pozbawia. Ale tylko pozornie. Dokonując wyboru i decydując się na jazdę komunikacją miejską, dajemy świadectwo swojej dojrzałości społecznej i emocjonalnej. Jest to wybór wolności do, a nie wolności od.

*****

Czwórka redukuje bieg u wylotu z mostu. Dalej nie ma ruchu, wszystko stoi. Szofer pochyla się nad kółkiem i szuka kontaktu wzrokowego z kierowcami w korku. Patrz, jak to się robi, mówi do pasażerki, jak ci spojrzą w oczy, to już wpuszczą. Parę razy wciska gaz, żeby go usłyszeli. Próbuje na siłę, podsuwa się po kilka centymetrów do przodu.

Kierowcy z samochodów w korku zapatrzeni, zasłuchani albo na siłę wyluzowani, skupiają się na jeździe zderzak w zderzak. Nikt nie puszcza Czwórki przed siebie. Kontakt wzrokowy z kierowcą Czwórki nawiązują tylko pasażerowie. Patrzą karcąco, z pogardą.

*****

A w Warszawie jest nawet specjalny koordynator do spraw korków. Ma biuro i pobiera pensję, wyobraża pan sobie?

Tak, czytałem o tym w prasie, mówi taksówkarz, ale nie uwierzyłem.

Kurier spycha Poloneza na chodnik przy ulicy. Tylko kierowca Malucha wychodzi mu pomóc. Inni dopingują trąbieniem. Na brudnym kufrze Poloneza zostają ślady rąk. Kurier sięga do schowka i podaje kierowcy Malucha chusteczkę.

Jesteś już czy nie?, drze się dyspozytor przez CB, klient mi się zaraz zesra!

*****

Kobieta w Octavii zapala papierosa. Chłopak ostentacyjnie otwiera okno. Wachluje ręką. Udaje, że się dusi. Wyjmuje telefon komórkowy i włącza grę zręcznościową. Milczą przez kilkadziesiąt metrów. Czyli z dziesięć minut. Matka wyrzuca niedopałek przez okno. Uśmiecha się.

Ulżyło mi trochę, mówi do syna, nie chciałam cię uderzyć. Przepraszam.

*****

Jak bony-dydy, kiedyś otworzę drzwi i zabiję chama!, złości się kierowca Czwórki, patrząc w lusterko wsteczne. Widzi nadjeżdżającego rowerzystę. Czwórka nadal stoi na zwężeniu jezdni. Inni kierowcy solidarnie blokują jej powrót do korka. Pasażerka suszy świeżo malowane paznokcie. Rower kluczy między autami, znika z pola widzenia.

Raz się rozwali na drzwiach, to się nauczy!, denerwuje się kierowca Czwórki. A jak przyjadą z pogotowia, to rozłożę ręce i powiem, że nic nie widziałem. Drzwi sobie wyklepię, ale chama zabiję. Myśli, że lepszy jest.

*****

I jeszcze wynika jedna ciekawa zależność, taksówkarz odwraca się do pasażera. Hierarchia społeczna przenosi się na drogę. Drogi samochód wyprzedza tani. Mały ustępuje przed dużym. Miękki przez twardym. Bez szemrania się to wszystko dzieje. Ten za nami w Polonezie się poddał, wypadł z gry.

Po torowisku mija ich Colt z pięknym gangiem silnika. Cichy przed głośnym, dodaje pasażer, a mężczyzna nie ustąpi kobiecie.

*****

Inżynierowi przypomina się, że kilkanaście lat temu widział w telewizji francuski film dokumentalny o korku. Film pozbawiony był taniego krytykanctwa. Ukazywał ludzi schwytanych w pułapkę cywilizacji - to prawda - ale pogodzonych. Paryżanie stojąc w korku czytali gazety, słuchali muzyki - tworzyli koloryt swego miasta. U nas wokoło widać polskie boleściwe twarze. U nas o korki oskarża się polityków. Nas denerwują rowery, bo są szybsze od samochodów.

Gdy w mieście zamykają jakąś arterię, w biurze u inżyniera rzuca się nowo powstałą sytuację na komputer. Stosując metodę zrównoważonego rozkładu, program pokazuje, które ulice wybiorą zakorkowani. Operacja trwa kilka sekund. Kierowcom zajmuje kilka dni. Pandemonium - mówią w biurze. Wiedzą z badań, że kierowcom wcale nie zależy, żeby dojechać jak najszybciej. Im zależy, żeby dojechać na czas.

Każdy zawodowiec powie, mówi inżynier, że korki nigdy nie znikną.

*****

Kierowca Colta przetacza auto na torowisko i wciska gaz. Czwórka stoi zablokowana przed zjazdem z mostu. Słowo ci daję, Radek, że nienawidzę takich sytuacji, cmoka kierowca. Daj spokój, uspokaja pasażer, kto ma robić dobre uczynki, jak nie my? Colt zajeżdża Czwórce drogę. Kierowca Colta wysiada z legitymacją w dłoni. Przedstawia się, że sierżant. Ludzie z korka się uśmiechają, unoszą kciuki, kibicują. Spieszę się, tłumaczy zatrzymany kierowca.

Sierżant ogarnia dłonią korek. Każdy się śpieszy, mówi.

_________________
pozdrawiam, olek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So sty 10, 2009 14:01 
Offline
Zielony Oszołom

Dołączył(a): So sty 19, 2008 18:33
Posty: 460
Lokalizacja: Żoliborz
Jak widać coraz częściej w mediach pisze się o tym, że korki już zawsze będą, niezależnie od tego, czy poszerzy się ulice. Jeszcze z 10 lat i zrozumieją to nawet władze miasta.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn sty 12, 2009 3:17 
Offline
Początkujący

Dołączył(a): Śr gru 19, 2007 9:07
Posty: 3
Lokalizacja: Reykjavík, Islandia
Cytuj:
Ten skomplikowany proces przedstawiany w postaci wykresów i różnego rodzaju obliczeń nazywa się drzemiącym popytem


Tłumaczenie podobnie trafne jak "zrównoważony" (sustainable = trwały, podtrzymywalny) rozwój. Omawiany proces to popyt wzbudzony (podażą). Jest to pojęcie ekonomiczne.

http://en.wikipedia.org/wiki/Induced_demand

_________________
Due to circumstances beyond your control, you are master of your fate and captain of your soul.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn sty 12, 2009 9:27 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 10:36
Posty: 115
Lokalizacja: Königswinter/Niemcy
mi najbardziej podobał się ten kawałek:

Cytuj:
Znaki są nieżyciowe, wyjaśnia kierowca Czwórki. Pasażerka maluje paznokcie. On jeździ gwałtownie, miota się. Szuka przejazdu. Silnik mruczy erotycznie. Próbowano z Warszawy do Wrocławia jechać zgodnie z przepisami, mówi kierowca. Szesnaście godzin zeszło. Okazało się, że znaki u nas stawiają pod załadowane ciężarówki na mokrej nawierzchni.


to jest mniej więcej na poziomie wiary w czarownice.... czasem trudno mi uwierzyć że ludzie powtarzają w takie bzdury...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lut 06, 2009 9:49 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 10:44
Posty: 2036
Lokalizacja: Bielany, Żoliborz, Praga Północ
Wywiad z prof. Suchorzewskim z cyklu "mniejsze korki to już były" - jest o sterowaniu ruchem, o postrzeganiu komunikacji publicznej, jest też aluzja do Andersa. Nihil novi sub PKiN, ale fajnie opowiedziane:

http://www.tvnwarszawa.pl/2,2197280,1,2,0,0,wideo.html

_________________
pozdrawiam, olek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lut 06, 2009 10:38 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Cz sie 09, 2007 9:16
Posty: 161
Dobre. Miejmy nadzieję, że zawsze to będzie pod tym linkiem. Będę mógł się na to powoływać.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL