Przedstawiciele dyrekcji dróg uniemożliwili terenowe spotkanie niezależnych naukowców z europejskimi dyplomatami.
Z inicjatywą roboczej wizyty w Augustowie wystąpiła ambasada Niemiec. Dyplomaci z Litwy, Łotwy, Estonii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec chcieli wysłuchać drogowców budujących obwodnicę przez torfowiska Doliny Rospudy oraz naukowców reprezentujących organizacje ekologiczne - ci optują za alternatywną trasą oszczędzającą torfowiska. Każda ze stron miała przysłać trzech ekspertów. Potem zaplanowano wizję lokalną w terenie osobno z każdą z grup.
Drogowcy nie respektowali tych ustaleń od początku. Przysłali sześciu ekspertów i przeciągnęli spotkanie tak, że dyplomaci z niezależnymi naukowcami zdążyli zjeść tylko obiad.
W tej sytuacji postanowiono, że na wizję w Dolinie Rospudy obie grupy pojadą razem. Kiedy kolumna samochodów ruszyła prowadzącą wzdłuż Doliny Rospudy drogą, dwa pojazdy - prywatny Bogdana Dyjuka, szefa komitetu protestacyjnego w Augustowie, i oznakowany należący do dyrekcji dróg, zablokowały jadące na końcu samochody przyrodników.
- Dalej nie jedziecie - stwierdził Dyjuk. Na protesty, że to droga publiczna, a jego działanie jest nielegalne, odpowiedział: - To dzwońcie na policję. Z głównej drogi zjechał, ale zablokował wraz z jednym z drogowców leśny dukt prowadzący na same torfowiska. Dyplomaci z ekspertami drogowców, ale bez niezależnych przyrodników, w dolinie spędzili około godziny.
Po godzinie dyplomaci przyjechali na miejsce, w którym zablokowano przyrodników, i wspólnie pojechali do Chodorek, miejsca, w którym alternatywny wariant obwodnicy ma przecinać Rospudę. Nie chcieli komentować incydentu. Ale i tu pojawił się starosta z Suwałk i zaczął przekonywać dyplomatów, jak wiele cennych przyrodniczo terenów zniszczy proponowany przez organizacje pozarządowe wariant.
Wolfgang Faust z ambasady Niemiec, inicjator wyjazdu do Augustowa, ocenił, że obie strony miały taką samą możliwość wypowiedzenia się, ale że incydent z zablokowaniem samochodów zawrze w końcowym raporcie.
Komentarz
Dziwny to kraj, w którym państwowa instytucja nielegalnie blokuje publiczną drogę, by niezależni od niej eksperci nie mogli przedstawić swojej oceny sytuacji nad Rospudą. To metody rodem z Białorusi. Czekam na reakcje dyplomatów i władz RP.
Jakub Medek, Augustów2007-03-15
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,3987953.html