Postulat odwołania IR jest słuszny. Ja osobiście mam wrażenie, że cała ta sprawa jest tylko elementem jego przemyślanego, systematycznego działania z zamysłem utrudnienia rozwoju ruchu rowerowego - mówiąc wprost sabotażu oficjalnej polityki miasta w kwestii rowerów. Kwestia kontrruchu, przejazdów wyniesionych, stawianie wymagań kosztownych kompleksowych modernizacji sygnalizacji przy realizacji nawet drobnych inwestycji rowerowych. Nawet powszechna krytyka inwestycji ZMID powinna być w zasadzie krytyką IR, bo przecież on projekty zatwierdza i powinien kontrolować by były zgodne z polityką transportową miasta.
W sumie to jeśli jest jakiś właściwy moment by żądać zmiany na stanowisku IR, to chyba lepszego nie będzie.
Cytuj:
w tej sprawie warto zrobić konferencję z udziałem najlepszych specjalistów z kraju i zza granicy.
Fajny pomysł, bo myślę, że świadomość problemów generowanych przez zielone strzałki jest powszechnie jednak niska.
Niemniej ja bym w postulatach rowerowych raczej unikał oczekiwania likwidacji strzałek, bo to stawia rowerzystów w konflikcie z kierowcami i ułatwi obronę swojego pomysłu inżynierowi ruchu. Innymi słowy przekaz medialny sprawy powinien brzmieć: "rowerzyści domagają się by ich nie dyskryminować w programach sygnalizacji" a nie "rowerzyści domagają się likwidacji zielonych strzałek". Nawet jeśli faktycznie to ten sam problem, to złe postawienie sprawy może zostać wykorzystane przeciwko rowerzystom tak jak to już zostało zrobione po artykule GW o likwidacji zielonych strzałek, interwencji Wojciechowicza i efekcie który widzimy dziś.
Cytuj:
nie należy stawiać tych dwu postulatów (1 i 2) razem.
Z tym się nie zgadzam. IR wykorzystał prędkość 4,2 m/s w swoim pomyśle, choć wcześniej zachowywał się jakby w ogóle nie istniała możliwość zastosowania innej prędkości ewakuacji rowerzystów. To koronny dowód jego złych intencji i sabotażu o którym pisałem wyżej!