http://www.rynek-kolejowy.pl/37424/Wars ... usznie.htmCytuj:
Warszawski ZTM broni się ws. Tarchomina. Czy słusznie?
Warszawski Zarząd Transportu Miejskiego przekonuje, że ciągnące się już trzy lata postępowanie środowiskowe w sprawie tramwaju na Tarchomin nie jest wynikiem sabotażu, tylko co najwyżej staranności. Jednak pierwsza decyzja środowiskowa nie została uchylona bez powodu. Czy jest czego bronić?
O problemach ZTM-u z tramwajem na Tarchomin pisaliśmy już wielokrotnie. Instytucja ta od trzech lata zmaga się z postępowaniem środowiskowym dla inwestycji. Pierwsza decyzja po protestach mieszkańców została uchylona, a kolejny raport o oddziaływaniu na środowisko był kilkukrotnie odsyłany do poprawek. Miasto i ZTM skrytykował też ostatnio Jarosław Osowski, dziennikarz komunikacyjny Gazety Stołecznej. – Cała Polska stawia na tramwaje. A w Warszawie klęska – przekonywał (Więcej).
Przypomnijmy: Pierwszy raport o oddziaływanie na środowisko organizator komunikacji złożył już w październiku 2009 r. i pozytywna decyzja została wydana w lipcu 2010 r. Następnie instytucje miejskie wydały decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID). W 2011 r. ZTM posiadał komplet wymaganych dokumentów dla rozpoczęcia inwestycji. Jednak po protestach mieszkańców Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję środowiskową, a w konsekwencji wojewoda zniósł ZRID. Teraz ZTM złożył do Biura Ochrony Środowiska kolejny raport środowiskowy.
Wspomniany artykuł z Gazety Stołecznej skłonił do reakcji warszawskiego organizatora komunikacji, który na swojej stronie zapewnia, że jego pracownicy nie są „sabotażystami przekładającymi papierki” (Czytaj więcej). – Tramwaj na Tarchomin do tych najprostszych nie należy, między innymi ze względu na przebieg części trasy w pobliżu obszaru chronionego Natura 2000 oraz protesty mieszkańców. Jednak konsekwentnie zmierzamy do celu, a tory nadal wiodą na Tarchomin – przekonuje ZTM.
To nie skrupulatność ani staranność
Jak zauważa ZTM, „niektórych procedur, m.in. ze względu na to, że trzeba je powtarzać, nie da się po prostu przyspieszyć. Trzeba przejść całą drogę od początku”. Trudno się nie zgodzić z tym – co prawda mało odkrywczym – stwierdzeniem. Czy jednak umniejsza ono odpowiedzialność inwestora za przeciągające się przygotowania?
Jeżeli dokumentacja byłaby przygotowana prawidłowo, to żadnych procedur nie trzeba byłoby powtarzać. Pierwsza decyzja środowiskowa nie została uchylona bez powodu. – Dokumentacja środowiskowa przygotowywana na zlecenie ZTM-u dla pierwszej decyzji środowiskowej uchylonej przez SKO była niezgodna z obowiązującym prawem, ponieważ nie przeprowadzono kompleksowego wariantowania inwestycji. Sytuacja ta wynikała z zamkniętej i bezkompromisowej postawy ZTM-u. Pomimo stwierdzenia tego faktu nie nastąpiły żadne istotne zmiany w postawie ZTM-u, co nasila zidentyfikowany konflikt społeczny – zauważa Jan Jakiel, prezes Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM. Jak dodaje, czterokrotne wezwanie do uzupełniania dokumentacji środowiskowej źle świadczy o nadzorze inwestorskim ZTM-u
Organizator komunikacji słusznie wstrzymał przetarg na realizację inwestycji. Budowa trasy miała być sfinansowana z kredytu pochodzącego z Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, czyli – jak zauważa ZTM – „instytucji, dla których celem nadrzędnym jest interes społeczny oraz zgodność inwestycji z wszelkimi możliwymi przepisami ochrony środowiska. W tej sytuacji istniało więc zagrożenie, że umowa kredytowa może zostać wypowiedziana”. Czy to można traktować jako przyznanie się urzędników do tego, że pierwszej dokumentacji daleko było do spełnienia najwyższych standardów?
Po co autostrada
Problem leży nie tylko w protestach mieszkańców, przez działki których zaplanowano linię tramwajową. Kością niezgody pozostaje „autostrada”, którą ZTM chce przy okazji wytyczyć. Zgodnie z projektem ulica Światowida, która stanie się teraz przelotowa, ma składać się z dwóch jezdni po trzy pasy w jedną stronę (teraz ulica jest głównie jednopasmowa). Krytycy pytają, co wspólnego ma tak szeroka arteria z zachęcaniem do korzystania z komunikacji.
ZTM sam w swojej „obronie” przyznał, że przyjęty wariant nie jest najkorzystniejszy dla środowiska (jak pisaliśmy – przebieg w znacznym stopniu ingerował również w obszar chroniony, jakim jest Wydma Tarchomińska). Ale, jak się okazuje, tu nie o środowisko chodzi! – Trzeci wariant – najkorzystniejszy dla środowiska – zakłada budowę samej linii tramwajowej, a jego zwolennikiem jest stowarzyszenie ekologiczne „Światowid”. Niestety w tym ostatnim przypadku, nie można skorzystać ze „specustawy”, co znacznie wydłużyłoby inwestycję – pisze ZTM. Ciekawe stwierdzenie w obliczu tego, że inwestycja i tak się niemiłosiernie ciągnie. Ale po prostu chodzi o to, żeby było łatwiej.
Przyjmijmy jednak argument o chęci zastosowania specustawy. Żeby z niej skorzystać, potrzebna jest droga, ale czy na pewno tak szeroka? Po co aż trzy pasy w jedną stronę? Tego ZTM nie wyjaśnia. Jak podkreślają eksperci, ulica mogłaby przecież otrzymać „ludzki wymiar” i zostać zbudowana w przekroju np. 2x1 bądź wręcz tylko w formie wspólnego pasa autobusowo-tramwajowego.
Terminy nieistotne?
Jak napisał ZTM, nazywanie urzędników sabotażystami i „nawoływanie czytelników i wyborców do rozliczenia z terminów, co uczynił właśnie jeden ze stołecznych dziennikarzy, to grube nadużycie”. Czy jednak faktycznie nie należy przywiązywać wagi do wcześniej publicznie podawanych terminów?
Przez ciągnące się przygotowania inwestycja cały czas nie może wejść do fazy realizacji. Efekt jest taki, że odcinek nowego torowiska wzdłuż Trasy Mostu Północnego – choć również opóźniony – „rozjechał się” terminowo z resztą planowanej linii w kierunku Tarchomina. Aby go obsłużyć, Tramwaje Warszawskie musiały zmodyfikować kontrakt z Pesą na dostawę nowych tramwajów – sześć spośród 186 zamówionych pojazdów będzie dwukierunkowych.
Jak podaje teraz ZTM, przetarg na budowę odcinka do Mehoffera powinien zostać ogłoszony w II kwartale 2013 r., a pierwszy tramwaj pojedzie wiosną 2014 r. Urzędnicy nie tracą przy tym dobrego humoru. – Tramwaj na Tarchomin nie jest bynajmniej wstydliwą plamą na sumieniu pracowników Zarządu Transportu Miejskiego – przekonuje organizator komunikacji, w wielu aspektach, pewnie niezamierzenie, przyznając tak naprawdę w swojej "obronie" rację przeciwnikom.
Można zgodzić się z jednym – trudno mówić o sabotażu. Może to po prostu efekt zwykłej, niecelowej przecież, nieudolności?
_________________
Pozostanie po nas
..............|
................Włóczykije euta smutna legenda,
.-....__...|
.......Przejrzyj, polub, podsubskrybuj RSS.że wciąż nas uczono
...........|_________________________________
uczyć się na błędach.
..........(Włodzimierz Ścisłowski)