johnkelly napisał(a):
Być może bohatera naszej kłótni niestety zweryfikowało życie:
http://www.zw.com.pl/artykul/284828,590111.htmlO dobrze że o tym napisałeś, bo właśnie chciałem to poruszyć...
Cytuj:
Rowerzysta wjechał na przejście [na skrzyżowaniu ul. Domaniewskiej i Postępu], gdy dla pieszych świeciło się czerwone światło. Został najpierw uderzony przez peugeota, odbił się od niego i wpadł po mitsubishi. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala
Zastanowiło mnie, skąd
od razu wiadomo że światło miał czerwone. Johnkelly widzi swoją strzałkę warunkową, czerwone światło rowerzysty, i jeszcze zielone światło jadących w kierunku poprzecznym, ale Johnkellyego (chyba?) nie było na miejscu tego wypadku.
Więc jak?
a) Zeznania kierowców że miał czerwone wzięto za najprawdziwszą prawdę?
b) Kierowcy stwierdzili, że skoro mieli "zielone" (np. S-2) to rowerzysta na pewno miał czerwone...
c) Rowerzysta sam się przyznał, odzyskując na minutę przytomność?
d) Przejrzano w trybie ekspresowym zapis z okolicznych kamer?
e) A może po prostu dla dziennikarza jest to "oczywista oczywistość"?
johnkelly napisał(a):
dyskusja nie powinna dotyczyć tego czy ja miałem prawo użyć klaksonu wobec wjeżdżającego mi na ślepo pod koła
Użyć klaksonu... a następnie siłą (masą) wyegzekwować swoje domniemane pierwszeństwo. Nie zapominaj o tej drugiej części.