anfit napisał(a):
Z Paryżem jest problem, bo wiele statystyk dotyczy Paryża właściwego (20 arrondissements w obrębie Périphérique, ok 2 mln ludzi), a patrzeć wypada raczej na całość aglomeracji (trochę ponad 10 mln ludzi na 27-krotnie większym obszarze).
Zamiast Paryża możesz wziąć Amsterdam, Kopenhagę, Berlin, Wiedeń - chyba wszystkie stolice Europy północnej i zachodniej są mniej zmotoryzowane niż Warszawa. Zdaje się, że nawet Rzym, być może Dublin jest wyjątkiem (dla czepialskich - zapewne także Reykjavik).
G.Madrjas napisał(a):
sądzę bowiem*, że to jednak przede wszystkim kwestia "kija" czyli małej liczby darmowych miejsc parkingowych pod blokiem czy na ulicy oraz drogich parkingów komercyjnych
anfit napisał(a):
przychylam się do przedpiścy, że to raczej kij, nie marchewka.
Dyskusja nie jest o tym czy kij czy marchewka, ale o tym ile marchewki tramwajowej a ile kolejowej. Oczywiście kij popieram - byłem np. głęboko nieszczęśliwy w zeszłym roku, gdy miasto wycofało się z planów podwyżki abonamentu parkingowego. Na marginesie: to też jest argument przeciwko zwiększaniu puli dla miast - jeśli miasto nie wykorzystuje możliwości pozyskania kasy od kierowców, to znaczy że ma jej nadmiar.
G.Madrjas napisał(a):
A któraś kolejowa go przyniosła? Bo jak na razie to bywają problemy z osiągnięciem wartości przedwojennych czy PRL-owskich :p
A kiedy na przykład miałeś czas jazdy z Centralnego do Poznania (częściowo modernizacja, częściowo rewitalizacja) poniżej 2:35 i to z 4 postojami?
W kwestii rewitalizacji robionych ze środków unijnych ocalonych przed przesunięciem, to jeszcze żadnej nie zrealizowano, ale np. w SIWZ na protezę koniecpolską jest podniesienie do 120 km/h.
G.Madrjas napisał(a):
jeśli jest potrzebny 2 x w roku, to można go po prostu wypożyczyć,
Możesz jakoś uzasadnić te dwa razy do roku? Ja obstawiam, że w dzisiejszych czasach warszawiacy w wieku powiedzmy aktywnym zawodowo wyjeżdża z miasta raczej dwa razy w miesiącu.
G.Madrjas napisał(a):
Jak ktoś samochód będzie chciał kupić, to go kupi, bo zawsze znajdzie sobie "powód".
Nie wiem, skąd ten cudzysłów przy "powód". Pomijając pewien margines fetyszystów, ludzie w większości podejmują jednak racjonalne wybory w stwarzanej im rzeczywistości transportowej.
G.Madrjas napisał(a):
Jak pisałem powyżej, wszystkich możliwych relacji samochodowych transportem publicznym nie pokryjemy, bo się finansowo państwo nogami pokryje
Między "KDP pod każdą agroturystyczną strzechą", a obecną sytuacją, kiedy w sezonie jest jeden pociąg do Augustowa i Suwałk zwalniający do 20 km/h na co drugim przejeździe a podróż z odległego o 300 km Wrocławia trwa 6 godzin, jest możliwe wiele stanów pośrednich. Takich, że warszawiakowi samochód będzie faktycznie potrzebny raz-dwa na rok.
A stworzenie i utrzymanie takiej infrastruktury, żeby w piątek po południu kilkaset tysięcy osób mogło wyjechać z Warszawy samochodem też finansowo niebezpiecznie przypomina klimat grecki. I do tego ma niefajne skutki uboczne, o których pisałem wcześniej.