Ad. 1: A czy mateyko popiera, żeby liczba osób ginących w katastrofach spowodowanych zmianami klimatu, idąca obecnie pewnie w setki tysięcy rocznie nie malała, a jeszcze bardziej rosła? Czy popiera zagładę krajów wyspiarskich? Czy popiera śmierć z głodu, braku wody i wojen w krajach dotkniętych np. suszą spowodowaną zmianami klimatu? Czy nowy telewizor albo samochód jest dla niego ważniejszy od życia ludzi?
Ad. 2. Wzrost temperatury o te 2 stC przenosi nas pod względem temperatury do klimatu śródziemnomorskiego. Oczywiście jesteśmy w lepszej sytuacji niż inni, bo kraje śródziemnomorskie przenosi do klimatu saharyjskiego, a saharyjskie gdzie? Ale:
Po pierwsze co się będzie działo z tymi krajami na południe od nas, jakie będą skutki społeczne, polityczne i militarne? Mówiąc wprost: czy my się obronimy jako samotna wyspa przed przyciśniętymi do ściany dużymi krajami strefy ciepłej, w tym posiadającymi broń atomową?
Po drugie: wzrost temperatury to nie wszystko, bo powoduje on dalsze zmiany klimatu: susze, powodzie, tajfuny itp. (ostatnio mamy np. w Pl co roku silne zniszczenia spowodowane wiatrami, czego kiedyś nie było).
Po trzecie - zmiana klimatu na śródziemnomorski brzmi może nawet bajkowo, ale chwilę pomyślmy o dalszych konsekwencjach. Przede wszystkim większość roślin wymrze. Są podobno polskie badania na ten temat, ale jeszcze nie czytałem. Na pewno wyginie ziemniak, i zapewne to co nie rośnie w krajach śródziemnomorskich - np. jabłka, gruszki, czereśnie. Zapewne da się przestawić rolnictwo na inne uprawy. Ale co będzie np. z lasami? Przypuszczam, ze wyginą. W Polsce mamy np. zasięgi występowania sosny i świerka. Są regiony gdzie nie występuje świerk, są takie gdzie nie występuje sosna. A przecież różnic klimatycznych w obrębie kraju nie mamy zasadniczych. A jednak decydują one o możliwości występowania lub nie tych gatunków. Co będzie gdy klimat zmieni się diametralnie? Rolnik dziś sieje to, a za rok może posiać coś innego, a las rośnie 100 lat.
Ad 3-4. Odsyłam tutaj:
http://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia ... rowadzenieDodam jeszcze fragment relacji ze szczytu klimatycznego sprzed kilku dni:
,,Tych którzy systematycznie wątpią w zmianę klimatu, błagam o wyjście ze swoich wież z kości słoniowej, o wybranie się na Filipiny, gdzie niespotykane nigdy tajfuny atakują seriami, a ludzie, którzy nawet nie zdążyli powstać z kolan, są atakowani przez kolejne katastrofy.''
Dr Alicia Ilaga z Filipin poruszyła temat tragedii, która w ostatnim czasie dotknęła ten kraj. Filipiny są obecnie jednym z krajów najbardziej doświadczających zmian klimatu. Obecnie 22 tajfuny przechodzą w ciągu roku przez Filipiny, co oznacza znaczny wzrost w stosunku do lat poprzednich. Prawie 2 mld ludzi jest narażonych na niebezpieczeństwo. Każdy tajfun generuje prawie 8 mld strat, co zdecydowanie przekracza możliwości gospodarki Filipin. Straty wywołane klęskami żywiołowymi blokują rozwój kraju, ponieważ nie jest on w stanie finansować z własnych środków takiego poziomu zniszczeń.
I jeszcze podkreślam coś bardzo ważnego. Wielu naukowców uważa, że globalnego ocieplenia nie da się już zatrzymać Tak uważa np. kultowa postać: James Lovelock - twórca słynnej hipotezy Gai, zresztą dość krytyczny wobec ruchów ekologicznych. Kilka lat temu w dużym wywiadzie dla the Independent uzasadniał to tym, że globalne ocieplenie nie zachodzi liniowo, tylko najpierw powoli a potem coraz bardziej gwałtownie. Już przekroczyliśmy punkt z którego nie ma odwrotu.
Bardzo prosto wyjaśnił nam to na spotkaniu Marcin Popkiewicz. Jeśli do szklanki wrzucimy trochę lodu i zostawimy w temperaturze pokojowej to jak będzie się zmieniała temperatura wody w szklance? Dopóki cały lód się nie stopi - czyli przez godzinę - dwie, temperatura będzie wynosiła 0 st. C (całe ciepło z zewnątrz jest pochłaniane przez proces topnienia). Dopiero gdy lód się całkowicie stopi temperatura wody zacznie się podnosić. No i tak jest w skali globu - dopóki nie stopią się całe lodowce arktyczne tam cały czas temperatura nie wzrasta. Jak się stopią globalne ocieplenie nabierze katastrofalnego tempa. A tej Arktyki wiele nie zostało. Zawsze to było wszystko skute lodowcem, teraz tam się pływa statkami wszerz i wzdłuż.