Za to Polscy Zieloni sie kompromitują:
Polityczny spór: kto jest bardziej zielony
Dominika Olszewska2007-10-02, ostatnia aktualizacja 2007-10-02 22:13
Są nieliczni i nie zdobyli dotąd żadnego mandatu w parlamencie. Ale już się podzielili. Partia Zielonych zarejestrowała teraz kandydatów do Sejmu. - To polityczne złodziejstwo - oburzają się działacze organizacji Zieloni 2004.
Partie ekologiczne walczą o budowę ścieżek rowerowych, oszczędzanie energii, produkcję zdrowej żywności. Popierają je głównie ludzie młodzi i dobrze wykształceni. A takich w Warszawie nie brakuje. Choć nie udało im się zdobyć dotąd żadnego mandatu w Sejmie i warszawskim samorządzie, mają nadzieję, że mieszkańcy wielkich miast wreszcie docenią ich walkę o czystą wodę i powietrze. Kłopot w tym, że skromne środowisko działaczy ekologicznych już się podzieliło. Podczas rejestracji list wyborczych okazało się, że o elektorat ludzi wrażliwych na sprawy ochrony przyrody starają się dwie partyjne organizacje: Zieloni 2004 i Partia Zielonych.
Zieloni 2004 istnieją od czterech lat. Mają ok. 300 działaczy i kilka powszechnie znanych nazwisk - do partii należą m.in. Kazimiera Szczuka i Kinga Dunin. Organizowali debaty na temat homofobii, aktywnie sprzeciwiali się rządowemu planowi budowy obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy. Jednak ostatnio ponieśli porażkę. Partia chciała do parlamentu wystartować samodzielnie, ale nie zebrała wystarczającej liczby głosów poparcia. I w stolicy nie wystawiła żadnego kandydata.
Niespodziewanie na warszawskiej arenie politycznej wyrosła Zielonym 2004 polityczna konkurencja: mniej znana Partia Zielonych. Nie ma nawet strony internetowej, nie wiadomo też, czym dokładnie się zajmuje. Pod tą nazwą istnieje od niedawna, wcześniej działała pod szyldem Polskiej Partii Ekologicznej-Zielonych. Ma tylko kilkudziesięciu członków, ale to jej działacze wystartują w najbliższych wyborach parlamentarnych z listy komitetu Polskiej Partii Pracy (PPP). I robią, co mogą, by kojarzono ich z Zielonymi 2004, choć nie mają z nimi nic wspólnego.
- My nie startujemy z listy PPP. Partia Zielonych to zbyt ogólna nazwa i może wprowadzać wyborców w błąd. To przypisywanie sobie naszych osiągnięć. Coś takiego to polityczne złodziejstwo - denerwuje się Dariusz Szwed, jeden z liderów Zielonych 2004.
- Nie pozwolimy się tak obrażać. Żądamy przeprosin - ripostuje Katarzyna Śniadecka, szefowa Partii Zielonych, która kandyduje do Sejmu w okręgu podwarszawskim.
Zieloni 2004: - Na swoją markę pracowaliśmy kilka lat. Jesteśmy rozpoznawalni. Nie znamy żadnych osiągnięć organizacji, która nazwała się Partią Zielonych.
Partia Zielonych odbija piłeczkę. - A ja pytam, co oni zrobili? Nasza nazwa jest legalna. I nikomu nic do tego. Jeśli ktoś nas myli, to już jego problem - odcina się Śniadecka.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
_________________ Byłem i jestem jawny, świadomy oraz chętny do współpracy.
|