zm.org.pl
http://forum.zm.org.pl/

Samochodowe myślenie w języku
http://forum.zm.org.pl/viewtopic.php?f=5&t=3205
Strona 1 z 7

Autor:  Ratnik [ Cz maja 01, 2014 20:23 ]
Tytuł:  Samochodowe myślenie w języku

Ulica

Cytuj:
Mieszkańcy i pasażerowie mogą pójść też drugą stroną Sokolskiej i nadłożyć drogi. Problem w tym, że tuż przed Filharmonią Śląską robotnicy złożyli materiały budowlane właśnie na chodniku, który jest też częściowo rozebrany. Trzeba więc ponownie wejść na ulicę.


Źródło: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... licy_.html

Autor zapewne miał na myśli jezdnię a nie ulicę. Bardzo często ulicę utożsamia się z jezdnią. Nie dziwi więc przekonanie, że ulice są dla samochodów.

Każdorazowo użyty ten nieprzyjazny skrót myślowy utrwala takie przekonanie, dlatego moim zdaniem należy się mu wyraźnie sprzeciwiać. :)


Niedzielny kierowca


Ograniczamy jazdę autem. Powszednio jeździmy transportem zbiorowym, "zbiorowerowym", chodzimy a autem wyjeżdżamy najwyżej na wycieczki w weekendy. Tylko że wtedy stajemy się niedzielnymi kierowcami, kimś gorszym na drodze. Rozumiem, że kierowca bez praktyki jest bardziej nieobliczalny, ale może warto starać się podkreślać pozytywy społeczne "niedzielnych kierowców" i w tych pozytywów świetle zmieniać znaczenie tego określenia?


Parking

Moim zdaniem należy mówić o "pozostawianiu" samochodu, o "odstawianiu" go. Używanie specjalnego słowa dla pozostawiania samochodu, to traktowanie tego czynu jako coś specjalnego na specjalnych prawach.

Szczególnie niedobrze mi brzmi mówienie o "nielegalnym parkowaniu".


Macie jakieś uwagi, pomysły?

Autor:  Ludmiła [ Pt maja 02, 2014 13:56 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Bardzo ciekawy wątek.
Ja ostatnio myślałam o wyrażeniu "wypadek samochodowy/drogowy"
WYPADEK, to jest coś, co wypada, samo z siebie. Nie jesteśmy za to do końca odpowiedzialni - ot, wydarzyło się, tak wypadło. Media informują "do wypadku doszło..." albo uczestnicy mówią "miałem wypadek". Nawet "spowodowałem wypadek" odbiera częściowo sprawstwo [agency], w końcu "wypadki chodzą po ludziach" (a szczególnie trupach pieszych).

Na "niedzielnych kierowców" (ostrożnych i wolniejszych?) narzekają najczęściej samozwańczy królowie jezdni. Sama czasem mówię "niedzielni rowerzyści" - zwykle mając na myśli chodnikowców.

Autor:  Tabula rasa [ So maja 03, 2014 9:36 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Cytuj:
Ja ostatnio myślałam o wyrażeniu "wypadek samochodowy/drogowy"
WYPADEK, to jest coś, co wypada, samo z siebie. Nie jesteśmy za to do końca odpowiedzialni - ot, wydarzyło się, tak wypadło. Media informują "do wypadku doszło..." albo uczestnicy mówią "miałem wypadek". Nawet "spowodowałem wypadek" odbiera częściowo sprawstwo [agency], w końcu "wypadki chodzą po ludziach" (a szczególnie trupach pieszych).


+1.

To zresztą widac np. po ostatnim medialnym wjeździe młodzieży w drzewo.

Cytuj:
Na "niedzielnych kierowców" (ostrożnych i wolniejszych?)
Byc może mających takie o sobie przekonanie, jednak w istocie nieostrożnych, nie mniej pewnych siebie, nieprzewidywalnych. Wychwalanie "niedzielnego kierowcy" jako lepszego modelu to błędny trop.

Autor:  Ratnik [ So maja 10, 2014 8:46 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Ludmiła napisał(a):
Bardzo ciekawy wątek.



Dziękuję :)

Ludmiła napisał(a):
Ja ostatnio myślałam o wyrażeniu "wypadek samochodowy/drogowy"
WYPADEK, to jest coś, co wypada, samo z siebie. Nie jesteśmy za to do końca odpowiedzialni - ot, wydarzyło się, tak wypadło. Media informują "do wypadku doszło..." albo uczestnicy mówią "miałem wypadek". Nawet "spowodowałem wypadek" odbiera częściowo sprawstwo [agency], w końcu "wypadki chodzą po ludziach" (a szczególnie trupach pieszych).


A jakiego innego słowa użyłabyś zamiast wypadku?

Tabula rasa napisał(a):
Wychwalanie "niedzielnego kierowcy" jako lepszego modelu to błędny trop.


Ja proponuję inną perspektywę patrzenia na niego. Niedzielny kierowca to miałby być ten, który samochodu używa okazjonalnie.

Autor:  Ludmiła [ Wt maja 13, 2014 17:59 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Ostatnio pomyślałam o wyrażeniu "samochód stoi w korku" - jakby korek był autonomicznym bytem, w którym samochód może stać - jak w stodole. To wygodne wyrażenie, bo na taki autonomiczny byt można zwalić winę za swoje nieszczęście. "Stoję w korku", jakbym nie miała z tym nic wspólnego, a korek był poza mną. Zamiast "stoję w korku" powinno być "partycypuję w korku", ewentualnie "jestem korkiem".

Autor:  Monty B. Ike [ Wt maja 13, 2014 20:26 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Mnie najbardziej wzrusza policyjno-prasowe określenie "potrącenie".

Potrącić może grubas, przeciskający się przez przejście podziemne.

Nazywanie zabicia człowieka tępym narzędziem (samochodem), niekiedy z pofragmentowaniem ciała "potrąceniem" jest to naciągnięcie eufemizmu poza granicę wytrzymałości pojęcia...

Autor:  viator [ Śr maja 14, 2014 7:16 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Monty B. Ike napisał(a):
Mnie najbardziej wzrusza policyjno-prasowe określenie "potrącenie".


W policyjnych statystykach to zdarzenie akurat określa się jako "najechanie na pieszego".

Autor:  Monty B. Ike [ Śr maja 14, 2014 8:04 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

viator napisał(a):
Monty B. Ike napisał(a):
Mnie najbardziej wzrusza policyjno-prasowe określenie "potrącenie".
W policyjnych statystykach to zdarzenie akurat określa się jako "najechanie na pieszego".

Kto czyta statystyki? Mówię o prasie i telewizji, czyli tym, co dociera do przeciętnego oglądacza reklam.

Autor:  Tabula rasa [ Śr maja 14, 2014 8:25 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Ratnik napisał(a):
Ja proponuję inną perspektywę patrzenia na niego. Niedzielny kierowca to miałby być ten, który samochodu używa okazjonalnie.


Hm. Bo rusza się okazjonalnie? A czy nie chodzi nam raczej o racjonalizację wyborów?

Powiem tak. Z jednej strony:

kościół parafialny przy Dickensa. Teren parafii ściśle ograniczony ulicami przebiegającymi o kilkaset metrów (dokładnie nie pamiętam które, nie chcę strzelić byka). Co niedziela, na każdą Mszę, co najmniej jakby święcenie pojazdów miało być. Dziesiątki samochodów, nie to że pojedyncze przypadki, inwalidzi czy coś. Ciekawe na ilu dominicantes przypada jeden dodatkowy pojazd wokół kościoła. Może źle pamiętam, ale wydaje mi się, że kilkanaście-20 lat temu tego nie było. Jak dla mnie sewrskie wzorce "niedzielnego kierowcy". Kierowcę bardziej niedzielnego trudno sobie wyobrazić.

Z drugiej strony:

Ktoś, kto sporo się porusza, w ramach istniejącej infry stara się dokonywać racjonalnych wyborów, bez typowego przywiązania do samochodu. Jest oczywiste, że część tłuczonych kilometrów, przy takich warunkach jakie mamy, mimo wszystko przypadnie na 4kołową puszkę.

Owszem, nominalnie eksternalizuje więcej. Ale i tak sporo eksternalizacji ogranicza, o czym tamten niedzielny w ogóle nie myśli. Ponadto jako notoryczny pieszy i rowerzysta i tak prawdopodobnie zachowuje się w sposób bardziej pożądany.

Ludmiła napisał(a):
Ostatnio pomyślałam o wyrażeniu "samochód stoi w korku" - jakby korek był autonomicznym bytem, w którym samochód może stać - jak w stodole. To wygodne wyrażenie, bo na taki autonomiczny byt można zwalić winę za swoje nieszczęście. "Stoję w korku", jakbym nie miała z tym nic wspólnego, a korek był poza mną. Zamiast "stoję w korku" powinno być "partycypuję w korku", ewentualnie "jestem korkiem".


Znów +1

Oczywiście jeśli chodzi o aspekt "filozoficzny", bo językowo, podobnie jak z wypadkiem, ciężko oczekiwać, że ludzie przestaną tak mówić.

Autor:  Tabula rasa [ Cz maja 15, 2014 13:43 ]
Tytuł:  Re: Samochodowe myślenie w języku

Kolejne związki frazeologiczne:

- Jesteś samochodem? (nie, człowiekiem)

- Gdzie stoisz? (w znaczeniu: gdzie zostawiłeś samochód)

Strona 1 z 7 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/