Zamiast się produkować, czemu nie w Polsce, polecam stronę
http://www.swietekrowy.pl/.
Tam są wszystkie odpowiedzi.
Można do tego dodać kompletne lekceważenie swoich obowiązków przez służby powołane do karania takich kierowców; niewykluczone zresztą, że taka jest polityka władz miejskich. "Wy nie będziecie się domagać, żebyśmy budowali wam parkingi, my będziemy udawać, że nie widzimy, że łamiecie wszystkie możliwe przepisy i sami zamieniliście miasto w jeden wielki parking".
Piesi nikogo nie obchodzą, bo są najniżej w hierarchii dziobania. Powinno być zupełnie odwrotnie, a jakoś nie jest. Dla mnie ma to jednak wydźwięk klasowy. Z jakichś powodów kierowcom się ustępuje, oddaje miejsce bez walki; już nawet mało kto zauważa, do jakiego stopnia jesteśmy bezczelnie okradani z chodników i zieleńców. Jakby ktoś uznał, że "trzeba człowieka zrozumieć". Tyle że ten jeden [nad]człowiek w samochodzie wychodzi na kogoś ważniejszego, niż kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu, kilkuset ludzi bez samochodu, którym zablokował przejście. Bo co, bo jest kołem zamachowym gospodarki narodowej?...
Nawet jeśli przebudowa jakiejś ulicy zaczyna się od estetycznego, przyjaznego założenia, wytyczonych zatok parkingowych, ddrów, przystanków, pasów zieleni itp., to po oddaniu do użytku bardzo szybko się okazuje, że jeśli nie dodamy zasieków, kierowcy zagarną i zdewastują wszystko, gdzie tylko fizycznie będą mogli wjechać. Dlatego te słupki, które nie są ani piękne, ani nie tworzą atmosfery miasta przyjaznego ludziom, są koniecznością, dopóki zmotoryzowani się nie ucywilizują i sami nie zaczną myśleć o innych, a nie tylko o tym, jak podjechać pod same drzwi i porzucić brykę bez konsekwencji w dowolnym miejscu.