Ratnik napisał(a):
"Dzień dobry" mówi się kierowcom PKS. Na Wyspach Brytyjskich pasażerowie witają i żegnają się z kierowcą.
Tak, jak kupujesz bilet. W Londynie przy kierowcy jest kasownik do Lobster Card, czy jak im tam. Kiedyś kierowcy w UK też się płaciło. Autobusy w okolicach przystanków w Londynie jeżdziły na tyle wolno, że można było wsiadać z marszu, chyba, że było na tyle dużo ludzi (w rozumieniu angielskim, nia polskim
), że konduktor stawał w drzwiach i nie wpuszczał. W Polsce pasażerowie wzięli by takiego za frak, wystawili i wsiedli do pełna...
Ratnik napisał(a):
Na "Wyspach" wchodzący grzecznie ustępują wyjścia wychodzącym, u nas pchają się do wejścia, ale nie szturmują dopóki wychodząc po schodkach masz kolana na wysokości ich nosów. U Was też tak jest?
W WAW są głównie niskopodłogowe, więc pchanie zaczyna się zaraz po otwarciu drzwi. Najbardziej nachalnych, wpychających mnie z powrotem do środka, gdy wysiadam, zazwyczaj tratuję wychowawczo. Zimą jest lepiej, bo się nosi glany.
Druga plaga, pojawiająca się od jakiegoś czasu -- gnojstwo w wieku gimnazjalnym, które wisi kurczowo uczepione rury przy drzwiach, blokując wyjście i wejście, autoerotyzujące się smartfonami ("
muszę przejść level/jestem na fejsie, dalej od drzwi pada mi zasięg, mam drogi telefon, mam wszystkich w d*** i to demonstruję").
Jest to częściowo wynik wczesnego kształtowania nawyków komunikacyjnych -- dowożenia pętaków do szkół samochodem -- w podstawówce przyzwyczaili się, że mamusia podwoziła ich do szkoły i
zawsze siedzieli przy drzwiach...