Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: So cze 29, 2013 7:28 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
Wracając do tematu. Macie pomysły na dobre praktyki pisania o ofiarach ruchu samochodowego (i szerzej o jego szkodliwości)? Semantyka.

Monty B. Ike napisał(a):
Poza tym -- frazeologia.
Jest "potrącony/a", lub "śmiertelnie potrącony/a".
Potrącić to może kogoś grubas biegnący do autobusu, nie 40-tonowa gruszka z cementem...
W słownictwo opisujące od razu jest wbudowana bagatelizacja faktu.


Jaki język proponujesz? Jakie słowa byłyby lepsze od "potrącenia"?

Można by napisać, że "ciężarówka zabiła", ale zabójstwo odczytywane jest za działanie umyślne, wiec jak inaczej opisywać?

Jeśli nawet przyjąć "zabójstwo" za określenie odpowiednie, to i tak jest ono wieloznaczne, bo różne są sposoby zabijania; można np.: przejechać, uderzyć, zepchnąć. Natomiast z perspektywy ofiary zabójstwo jest jednoznaczne i w tym sensie mogłoby to być odpowiednie słowo.

Tak więc mój pierwszy wniosek jest taki, żeby podmiotem artykułów byli poszkodowani. Może nawet podmiotem pierwszego zdania.

W opisach wypadków zwykle podaje się marki samochodów. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby tego unikać i tylko pisać: "samochód", "pojazd". Jakie znaczenie w artykułach o śmierci w ruchu drogowym mają marki samochodów?

Inne śmiertelne wypadki opisywane są np. tak: "dwutonowa szyna przygniotła pracownika sortowni". Może warto podkreślać prędkość i wagę pojazdów biorących udział w wypadku? Np. zamiast o BMW pisać o 1,5 tonowym pojeździe.

Nie pisać, że samochód przejechał pieszego, ale że kierowca to zrobił.

Hmmmm, macie jakieś pomysły?

====================
Ciekawie piszecie. :) Teraz znikam, ale będę później.

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So cze 29, 2013 21:35 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
green_green_yellow napisał(a):
Napisz "uwolnić chodniki od samochodów!", a odpiszą: "to ja, kierowca, płacę podatek drogowy, więc mogę parkować gdzie chcę. Jak i ty będziesz płacić, to będziesz mieć coś do powiedzenia". Autentyczne. Jak rozumiem, właściciel samochodu staje się automatycznie właścicielem i dysponentem drogi i wszystkich jej składników.


To już co prawda inny temat, ale ciekawy. Masz rację, to jest kłopot. "Jak rozmawiać z kierowcami?" - przydałby się taki temat na forum. Ty możesz mieć rację, ale wymaga ona dłuższego wyjaśniania; kierowca szybko na parkingu powie to, co Napisałeś i ciężko będzie mu zwięźle zaprzeczyć.

Ostatnio zauważyłem, że kierowcy na parkingach prostopadłych do chodnika lubią zajeżdżać przodami na chodnik pozostawiając jednak sporo parkingowego miejsca za sobą.
Po co zabierają miejsce pieszym skoro mają z tyłu tyle miejsca? To pytanie można zadać kierowcy np. Cinquecento albo Renault Clio, ale kierowcy SUV-a, którego auto na miejscu parkingowym się nie mieści, tego pytania już nie zadasz.
To jak to? Do kierowcy bardziej przyjaznego Cinquecento można mieć pretensje a do kierowcy SUV-a - auta o aroganckich gabarytach - już nie? Trzeba byłoby mu wyłożyć całą filozofię przestrzeni miejskiej. :/

Cytuj:
No przepraszam, ale mnie już brakuje argumentów, żeby bronić "honoru" rowerzystów, niestety. Przy takim natężeniu ruchu rowerowego, jakie obecnie jest w Warszawie, autentycznie rozumiem pieszych, którzy są wściekli i czują się zagrożeni nie tylko na jezdni, ale i na chodnikach.


Nie wiem, jak jest w Warszawie, ale z tego co widziałem jezdnie dla rowerów kojarzone są z chodnikami - stąd te konflikty. To jest z punktu widzenia zwolenników motoryzacji sprytne rozwiązanie: "gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta"; drogi rowerowe nie przeszkadzają kierowcom aut a na dodatek, przeplatając się z chodnikami konfliktują rowerzystów z pieszymi.

==

Monty B. Ike napisał(a):
Są podejmowane takie próby -- nosi to nazwę internalizacja kosztów zewnętrznych. Na Zachodzie, gdzie jest tradycja płacenia za dobra, usługi itp., wychodzi to lepiej. U nas, szczególnie po okresie wolnizny, kierowcy, których ma się nakłonić do jakiejś opłaty, ryczą o "straszliwym haraczu" i zachowują się, jakby naruszono ich prawa człowieka i obywatela.


To też już inny temat, ale również ciekawy.

Uważam, że parkowanie w mieście powinno być za darmo.

Tak, opłaty zniechęcają trochę kierowców do parkowania w mieście.

Jeśli miasto wprowadza opłaty za parkowanie, to zaczyna się z tego robić biznes, a jeśli miasto ma biznes, to chce mieć klientów - łatwo wtedy miastu byle trawnik zamieniać w dochodowy parking, łatwo wtedy zwężać chodniki pod "inwestycję parkingową". Planując przyszłe budżety uwzględnia się oszacowane wpływy z opłat parkingowych. Mniej aut parkujących w mieście = budżet się nie dopina, a więc miasto bezpośrednio nie będzie zainteresowane ograniczaniem liczby jeżdżących po nim aut.

Poza tym sprawa, o której pisał green_green_yellow:
Cytuj:
Napisz "uwolnić chodniki od samochodów!", a odpiszą: "to ja, kierowca, płacę podatek drogowy, więc mogę parkować gdzie chcę. Jak i ty będziesz płacić, to będziesz mieć coś do powiedzenia". Autentyczne. Jak rozumiem, właściciel samochodu staje się automatycznie właścicielem i dysponentem drogi i wszystkich jej składników.


Jak oburzać się na kierowców, że ich zaparkowane auta zmuszają pieszych do przeciskania się, skoro kierowcy to dobrodzieje, dają zarobić gminie, za wszystko płacą. A pieszy? Nie!

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N cze 30, 2013 12:35 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Ratnik napisał(a):
Uważam, że parkowanie w mieście powinno być za darmo.
Tak, opłaty zniechęcają trochę kierowców do parkowania w mieście.
Jeśli miasto wprowadza opłaty za parkowanie, to zaczyna się z tego robić biznes, a jeśli miasto ma biznes, to chce mieć klientów - łatwo wtedy miastu byle trawnik zamieniać w dochodowy parking, łatwo wtedy zwężać chodniki pod "inwestycję parkingową". Planując przyszłe budżety uwzględnia się oszacowane wpływy z opłat parkingowych. Mniej aut parkujących w mieście = budżet się nie dopina, a więc miasto bezpośrednio nie będzie zainteresowane ograniczaniem liczby jeżdżących po nim aut.

Dosyć dziwna filozofia. W zasadzie wszędzie w cywilizowanych krajach (a i takich, które w Polsce za takie uznawane nie są, jak Rumunia czy Gruzja) parkowanie w miastach jest płatne.

Obecnie Białoruś ma wprowadzać opłaty -- parokrotnie wyższe, niż w Polsce, a biorąc pod uwagę zarobki na Białorusi -- kilkadziesiąt razy wyższe.
Cenami kształtuje się podaż i popyt. Miasto nie będzie dobudowywać nowych parkingów, bo wielu zrezygnuje z używania samochodów.
W bogatej Szwecji wprowadzenie opłat za wjazd do Sztokholmu poskutkowało spadkiem liczby wjeżdżających samochodów o bodaj 70%. A były to opłaty niewielkie.
Wiąże się to z egoizmem kierowców -- mają samochód nie po to, żeby się dzielić czymkolwiek z innymi (przestrzenią, miejscem itp.), a jak muszą jeszcze za coś zapłacić, to ich bardzo boli.

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N cze 30, 2013 15:02 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): N sty 07, 2007 14:54
Posty: 127
"Jak oburzać się na kierowców, że ich zaparkowane auta zmuszają pieszych do przeciskania się, skoro kierowcy to dobrodzieje, dają zarobić gminie, za wszystko płacą. A pieszy? Nie!"

Bzdura. Zajrzyj sobie do budżetu dowolnego miasta. Wydatki na inwestycje drogowe przekraczają kilkanaście do kilkudziesięciu razy wpływy z podatku komunikacyjnego.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N cze 30, 2013 16:43 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
kr napisał(a):
"Jak oburzać się na kierowców, że ich zaparkowane auta zmuszają pieszych do przeciskania się, skoro kierowcy to dobrodzieje, dają zarobić gminie, za wszystko płacą. A pieszy? Nie!"

Bzdura. Zajrzyj sobie do budżetu dowolnego miasta. Wydatki na inwestycje drogowe przekraczają kilkanaście do kilkudziesięciu razy wpływy z podatku komunikacyjnego.


Mocne słowa! Nie zrozumiałeś, o co mi chodzi, pewnie niejasno się wyraziłem.

Parkowanie auta opłaca się bezpośrednio w parkomacie lub u parkingowego. Idąc przez miasto przeciskasz się między autami, ale widzisz też parkomaty i widzisz znaki informujące o opłatach. Kierowca płaci - to jest bezpośrednia "outdoorowa" informacja dla każdego żyjącego w mieście; to - a nie biurokratyczne kosztorysy sporządzane w zaciszu urzędowych gabinetów.

Koszula bliższa ciału.

=====

Monty B. Ike napisał(a):
Ratnik napisał(a):
Uważam, że parkowanie w mieście powinno być za darmo.
Tak, opłaty zniechęcają trochę kierowców do parkowania w mieście.
Jeśli miasto wprowadza opłaty za parkowanie, to zaczyna się z tego robić biznes, a jeśli miasto ma biznes, to chce mieć klientów - łatwo wtedy miastu byle trawnik zamieniać w dochodowy parking, łatwo wtedy zwężać chodniki pod "inwestycję parkingową". Planując przyszłe budżety uwzględnia się oszacowane wpływy z opłat parkingowych. Mniej aut parkujących w mieście = budżet się nie dopina, a więc miasto bezpośrednio nie będzie zainteresowane ograniczaniem liczby jeżdżących po nim aut.

Dosyć dziwna filozofia. W zasadzie wszędzie w cywilizowanych krajach (a i takich, które w Polsce za takie uznawane nie są, jak Rumunia czy Gruzja) parkowanie w miastach jest płatne.

Obecnie Białoruś ma wprowadzać opłaty -- parokrotnie wyższe, niż w Polsce, a biorąc pod uwagę zarobki na Białorusi -- kilkadziesiąt razy wyższe.
Cenami kształtuje się podaż i popyt. Miasto nie będzie dobudowywać nowych parkingów, bo wielu zrezygnuje z używania samochodów.
W bogatej Szwecji wprowadzenie opłat za wjazd do Sztokholmu poskutkowało spadkiem liczby wjeżdżających samochodów o bodaj 70%. A były to opłaty niewielkie.
Wiąże się to z egoizmem kierowców -- mają samochód nie po to, żeby się dzielić czymkolwiek z innymi (przestrzenią, miejscem itp.), a jak muszą jeszcze za coś zapłacić, to ich bardzo boli.


Nie będę się spierać, czy dziwne, bo nie mnie wymawiać komu, co kogo dziwi :)

Mechanizm stary jak świat.

Problem zawodowstwa, sposobu zarabiania pieniędzy :(

Leki leczą, wojsko broni, prawnicy pomagają ludziom uporać się z prawem.

Koncerny farmaceutyczne są zainteresowane tym, żeby ludzie się leczyli, ale nie tym, żeby się wyleczyli. Choroby są potrzebne, żeby ludzie kupowali farmaceutyki.

Wojsko jest zainteresowane tym, żeby państwo było zagrożone. Zagrożenie - to więcej pieniędzy na wojsko, więcej uprawnień dla wojska, rośnie waga wojska, prestiż generałów itp.

W interesie prawników jest, żeby prawo było skomplikowane, żeby miało kruczki, bo wtedy ich usługi są cenne. A kto tworzy prawo? Nie politycy, a prawnicy.

Tak samo tutaj. Jeśli miasto z parkowania robi biznes, to przecież nie może pozwolić mu umrzeć - nie jest zainteresowane pozbyciem się aut.

Miasta to molochy, przez ich trybikową strukturę zatrudnienia, kadencyjność decydentów trudno jest się przebić ambicji na coś więcej niż troska o obecny budżet.

Poza tym, im więcej ludzi miasto zatrudnia przy ruchu samochodowym (nawet przy jego ograniczaniu), tym silniejsze lobby pro-samochodowe sobie buduje. Mniej aut - to mniej pracy dla tych ludzi.

Miasto powinno znaleźć sposób zarabiania na braku aut a nie na ich obecności. A opłaty parkingowe to niestety zarabianie na ich obecności .:)

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N cze 30, 2013 17:02 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 10:44
Posty: 2036
Lokalizacja: Bielany, Żoliborz, Praga Północ
Ratnik napisał(a):
Miasto powinno znaleźć sposób zarabiania na braku aut a nie na ich obecności. A opłaty parkingowe to niestety zarabianie na ich obecności.


Ale miasto już ma taki sposób - np. ogródki kawiarniane, które z metra kwadratowego przynoszą o rząd wielkości większy przychód. Poszukaj sobie np. doniesień prasowych o przepychankach między ZDM a knajpami na placu Trzech Krzyży w tym zakresie.

Z drugiej strony pasażerowie komunikacji miejskiej płacą za bilety ZNACZNIE więcej niż kierowcy za parkowanie, a wcale nie widać chęci miasta do rozwoju tej usługi i pozyskiwania nowych klientów.

Rozumując w Twój sposób należałoby skasować np. opłaty za prąd, ogrzewanie czy wywóz śmieci, żeby zachęcić do oszczędzania energii i śmiecenia mniej. Ciekawa teoria, ale praktyka pokazuje, że skuteczne jest podejście dokładnie odwrotne.

_________________
pozdrawiam, olek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn lip 01, 2013 1:06 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Wt gru 11, 2012 13:01
Posty: 118
"Jak oburzać się na kierowców, że ich zaparkowane auta zmuszają pieszych do przeciskania się, skoro kierowcy to dobrodzieje, dają zarobić gminie, za wszystko płacą. A pieszy? Nie!"

W mojej okolicy są 2, słownie DWA płatne parkingi na sąsiadujących ze sobą ulicach. Dzieli je góra kilkaset metrów. A i tak wszystkie znaki B-36 są od lat olewane, drugie tyle samochodów, co w zatokach parkingowych, stoi na chodnikach przed, za i pomiędzy zatokami, trawniki są rozjeżdżane na klepiska z zalegającym w koleinach błotem, chodniki prowadzące do przystanków i pasów blokowane, (a są to przejścia oznakowane jako szczególnie uczęszczane przez dzieci), kostka brukowa uwalana olejem, widoczność na skrzyżowaniach ograniczana, a ostatnio mamy i jazdę z parkowaniem na części rowerowej ddrip. Słupki?... Owszem, bywają, to się je objeżdża, wjeżdża na chodnik po przejściach dla pieszych i parkuje za słupkami, jak krowa specjalnej troski w zagródce.
Tacy to dobrodzieje.
Guzik mnie obchodzi, ile płacą za użytkowanie swoich samochodów. W końcu zwykle to ich prywatny wybór, że je kupili i użytkują. Nie zrobili tego z poczucia misji, dla innych, dla budżetu, dla PKB, tylko dla własnej wygody, a czasem i lansu. Podobnie, jak dzieci nie rodzi się dla systemu emerytalnego i wskaźników demograficznych. Najwyżej po fakcie można do własnych pragnień i własnych potrzeb dorobić ideologię i nią wymachiwać, jeśli się to lubi.
Nie sądzę, żeby wybór zmotoryzowanych uprawniał ich do dewastowania miejskiej przestrzeni i obniżania innym poziomu bezpieczeństwa, bo szkoda im kasy na płatny parking. Ale tak, no co poradzić. Jak już stać na furmankę i owies dla konia, to chociaż placki chce się walić gratis gdzie popadnie. :lol:
Logika kolesi, którzy powiadają: "płacę, więc MOJE, więc robię co chcę" jest chora. Pieszy albo rowerzysta nie jest "Untermenschem, któremu Übermensch może odebrać ziemię w imię uzyskania Lebensraumu". Najdziwaczniejsze jest to, że tym Nadczłowiekiem, któremu należy odstąpić przestrzeń, jest nie tyle człowiek, co samochód :]
Ale ja na tę pogardę całkiem często trafiam, czytując wykwity samochodziarzy w internecie. To z internetowych hejtów dowiaduję się, że komunikacją miejską jeździ biedota, jakieś staruszki, a na Masę Krytyczną bezrobotne pasożyty, ew. studenci, co w sumie na jedno wychodzi. Wyziera z tego wszystkiego taki przekaz: to ludzie w samochodach pracują, zarabiają, płacą, łożą, utrzymują, a reszta to jakaś uboga hołota, która ewentualnie może im coś ZAWDZIĘCZAĆ. Więc to chyba oczywiste, czyja jest przestrzeń w mieście?... To chyba oczywiste, że to nie codzienne korki są skandalem, tylko jeden przejazd rowerowy w miesiącu, który ma czelność złośliwie i po nic blokować Poważnych Obywateli w realizacji ich Poważnych Spraw.

Tja.

_________________
"Samochód to dla Polaka emanacja jakiejś boskości"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr lip 03, 2013 9:22 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
============================

olek napisał(a):
Rozumując w Twój sposób należałoby skasować np. opłaty za prąd, ogrzewanie czy wywóz śmieci, żeby zachęcić do oszczędzania energii i śmiecenia mniej. Ciekawa teoria, ale praktyka pokazuje, że skuteczne jest podejście dokładnie odwrotne.


Praktyka pokazuje, że odkąd wprowadzono opłaty parkingowe to z każdym ich wzrostem spada liczba aut w Warszawie?

olek napisał(a):
Rozumując w Twój sposób należałoby skasować np. opłaty za prąd, ogrzewanie czy wywóz śmieci, żeby zachęcić do oszczędzania energii i śmiecenia mniej. Ciekawa teoria, ale praktyka pokazuje, że skuteczne jest podejście dokładnie odwrotne.


Kogo zachęcić? Na pewno nie mieszkańców.

olek napisał(a):
Rozumując w Twój sposób należałoby skasować np. opłaty za prąd, ogrzewanie czy wywóz śmieci, żeby zachęcić do oszczędzania energii i śmiecenia mniej. Ciekawa teoria, ale praktyka pokazuje, że skuteczne jest podejście dokładnie odwrotne.


E tam "w mój sposób".

Po prostu uważam, że opłata parkingowa, choć może mieć na kierowców wpływ zniechęcający, to ostatecznie legitymuje i konserwuje istnienie ruchu samochodowego w mieście.

(Poza tym nie podoba mi się to, że dopuszcza się do sytuacji, w której parking może na siebie zarabiać.)

Uważam, że lepiej jest po prostu parkingi likwidować (ewentualnie część z nich odtworzyć w bocznych rewirach, do których łatwo dojechać - wyraźne oznakowanie, żeby kierowcy nie krążyli po mieście robiąc tłok. Chodzi też o to, żeby kierowcy musieli się kawałek przejść i przez to nabrać trochę pieszej perspektywy miasta. Poza tym myślę, że obecne rozwiązanie oswaja ludzi z widokiem masy samochodów w mieście, co uważam za niepożądane.)

-------

Co do energii i odpadów, to nie jesteśmy na tym samym etapie co z ruchem samochodowym. Energia jest państwowa a produkcja odpadów bardzo rozdrobiona Miasto nie ma wpływu na ilość odpadów a na liczbę aut ma. Poza tym uważam, że samochodów powinno być jak najmniej, a odpadów niekoniecznie. Odpady i ich recykling są czymś jak najbardziej naturalnym w przyrodzie. Uważam, że problemem jest ich jakość i słabość recyklingu.

Z drugiej strony podoba mi się też świat sprzed 30, 50, 100 lat, gdy ludzie chodzili do sklepu po mleko z własną butelką, torby były szmaciane itp.


olek napisał(a):
Ratnik napisał(a):
Miasto powinno znaleźć sposób zarabiania na braku aut a nie na ich obecności. A opłaty parkingowe to niestety zarabianie na ich obecności.


Ale miasto już ma taki sposób - np. ogródki kawiarniane, które z metra kwadratowego przynoszą o rząd wielkości większy przychód. Poszukaj sobie np. doniesień prasowych o przepychankach między ZDM a knajpami na placu Trzech Krzyży w tym zakresie.

Z drugiej strony pasażerowie komunikacji miejskiej płacą za bilety ZNACZNIE więcej niż kierowcy za parkowanie, a wcale nie widać chęci miasta do rozwoju tej usługi i pozyskiwania nowych klientów.


Tak.

Ciekawa historia z tymi stolikami. Nie lubię tego, że się je wystawia na chodnikach, ale lubię to, że pomagają widzieć otwartą przestrzeń śródmieścia, jako miejsce, gdzie można się spokojnie delektować smakiem. Z mało której perspektywy jak ta obok przejeżdżający samochód wydaje się aż tak obrzydliwy (czyli zniechęca do siebie). Poza tym kierując samochodem mija się ulice raz dwa bez rozglądania. Klienci ogródków mają czas i możliwość przyjrzeć się ludziom, kamienicom... kultura ogródków wydaje mi się więc sprzeczna z kulturą jazdy samochodem.

Co do opłaty za metr kwadratowy ogródka. Gdyby ogródków było tyle co parkingów, to ten biznes za takie opłaty wcale nie byłby taki opłacalny.

olek napisał(a):
Ratnik napisał(a):
Miasto powinno znaleźć sposób zarabiania na braku aut a nie na ich obecności. A opłaty parkingowe to niestety zarabianie na ich obecności.


Ale miasto już ma taki sposób - np. ogródki kawiarniane, które z metra kwadratowego przynoszą o rząd wielkości większy przychód. Poszukaj sobie np. doniesień prasowych o przepychankach między ZDM a knajpami na placu Trzech Krzyży w tym zakresie.

Z drugiej strony pasażerowie komunikacji miejskiej płacą za bilety ZNACZNIE więcej niż kierowcy za parkowanie, a wcale nie widać chęci miasta do rozwoju tej usługi i pozyskiwania nowych klientów.


Tak.

Z jednej strony:

Nie mam tu danych, ale myślę jednak, że bezpośredni koszt organizacji i utrzymania jednostki taboru zbiorkomu jest o wiele, wiele wyższy niż organizacji i utrzymania parkingu.

Z drugiej strony:

Decydenci jeżdżą autami i chyba porzucą je dopiero pod przymusem. Moim zdaniem decydenci to ludzie, których wyjątkowo podnieca władza, dlatego hołdują hierarchicznej strukturze społeczeństwa, więc są wyjątkowo niechętni brataniu się z ludźmi w komunikacji publicznej. W ogóle polskie społeczeństwo jest stosunkowo mało egalitarne, lubi hierarchię.

Decyduje Cała gama czynników a opłata jest tylko jednym z nich.




=============================================================

green_green_yellow

Ja się z Tobą zgadzam, jednak moim zdaniem informacja, że klient zapłacił, w ogólnym odczuciu szczególnie uprawnia klienta to bycia w miejscu, w którym jest.

======

Ta retoryka wojenna brzmi oszołomsko, nie wiem jednak jak jej zaprzeczyć; po prostu widzisz temat szerzej i pewnie masz rację.

Mnie kiedyś zastanowiło, że chodząc po mieście stale musisz się rozglądać, czy coś nie przyjedzie i cię nie zabije - to już w dżungli jest chyba bezpieczniej; człowiek czuje się jak jakiś banita na nielegalnym powrocie albo właśnie jak taki podczłowiek podczas okupacji. Po mieście chodzisz wzdłuż jakichś barierek - szkoda, że nie są pod prądem - byłyby pięknym przykładem elektrycznego pastucha. Żeby przejść na drugą stronę ulicy, musisz szukać specjalnego przejścia ze specjalną świetlną sygnalizacją, którą wybudza się specjalnym guzikiem. O! Taka sygnalizacja to taki elektryczny pastuch.

4/5 ulicy to jezdnia - czyli przestrzeń na której przebywanie wymaga specjalnego pozwolenia; trzeba być w samochodzie i mieć prawo jazdy albo jako pasażer być pod opieką kogoś z prawem jazdy. Jako pieszy właściwie nie masz prawa w tej przestrzeni przebywać poza specjalnymi przejściami, na których rozkazują jakieś światła.

Do analogii wojennych dodałbym jeszcze przejścia podziemnie, które kojarzą mi się z kanałami podczas Powstania Warszawskiego - wtedy też ludzie korzystali z takich podziemnych przejść ze względu na niebezpieczeństwo panujące na powierzchni.

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz lip 04, 2013 0:25 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Ratnik napisał(a):
Ciekawa historia z tymi stolikami. Nie lubię tego, że się je wystawia na chodnikach, ale lubię to, że pomagają widzieć otwartą przestrzeń śródmieścia, jako miejsce, gdzie można się spokojnie delektować smakiem. Z mało której perspektywy jak ta obok przejeżdżający samochód wydaje się aż tak obrzydliwy (czyli zniechęca do siebie).
(...)
Decydenci jeżdżą autami i chyba porzucą je dopiero pod przymusem. Moim zdaniem decydenci to ludzie, których wyjątkowo podnieca władza, dlatego hołdują hierarchicznej strukturze społeczeństwa, więc są wyjątkowo niechętni brataniu się z ludźmi w komunikacji publicznej.

No, to zaserwuję połączenie tych dwóch rzeczy:
Jeden z v-ceprezydentów przywlókł się ze swoich suburbii na Nowy Świat i zasiadł w ogródku (dobry pan, ludzki pan!)
I stwierdził Pan, że autobusy hałasują i na Trakcie Królewskim trzeba je zlikwidować. :twisted:

Szkoda, że zbyt dużo zarabia, żeby samemu nosić zakupy do domu (ma od tego służącą), nie pchał nigdy na długim dystansie wózka z dzieckiem, a gdy sobie coś złamał na nartach, to go wozili...

___________________________________
BTW, dorodny offtop nam wykwitł... :wink:

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So lip 06, 2013 14:03 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
Monty B. Ike napisał(a):
Ratnik napisał(a):
Ciekawa historia z tymi stolikami. Nie lubię tego, że się je wystawia na chodnikach, ale lubię to, że pomagają widzieć otwartą przestrzeń śródmieścia, jako miejsce, gdzie można się spokojnie delektować smakiem. Z mało której perspektywy jak ta obok przejeżdżający samochód wydaje się aż tak obrzydliwy (czyli zniechęca do siebie).
(...)
Decydenci jeżdżą autami i chyba porzucą je dopiero pod przymusem. Moim zdaniem decydenci to ludzie, których wyjątkowo podnieca władza, dlatego hołdują hierarchicznej strukturze społeczeństwa, więc są wyjątkowo niechętni brataniu się z ludźmi w komunikacji publicznej.

No, to zaserwuję połączenie tych dwóch rzeczy:
Jeden z v-ceprezydentów przywlókł się ze swoich suburbii na Nowy Świat i zasiadł w ogródku (dobry pan, ludzki pan!)
I stwierdził Pan, że autobusy hałasują i na Trakcie Królewskim trzeba je zlikwidować. :twisted:

Szkoda, że zbyt dużo zarabia, żeby samemu nosić zakupy do domu (ma od tego służącą), nie pchał nigdy na długim dystansie wózka z dzieckiem, a gdy sobie coś złamał na nartach, to go wozili...

___________________________________
BTW, dorodny offtop nam wykwitł... :wink:



Ludzie utalentowani z każdego piękna potrafią wyciągnąć paskudne wnioski :/

A wracając do tematu. Ostatnio pewien Norweg na jakimś rajdzie w Polsce porozjeżdżał swoich widzów i został oskarżony o sprowadzanie katastrofy w ruchu lądowym. Czyli jest taki artykuł! O katastrofie można mówić, gdy na raz ucierpi wiele osób, czyli wiele z wypadków mogą media śmiało określać katastrofami!

Jak często bywa w polskim prawie, i tu brakuje precyzji, ale nawet w tym mętliku są określenia, które mogą upewnić dziennikarzy, że dany wypadek jest jednak katastrofą. Ciekawa sprawa z szybką jazdą przez miasto - sprowadzanie zagrożenia katastrofą.
http://prawoity.pl/wiadomosci/katastrof ... su-karnego

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL