Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: N cze 23, 2013 8:32 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
Zwróciliście uwagę jak w mediach lekceważona jest śmierć powodowana ruchem samochodowym?
Informacja o śmiertelnym wypadku samochodowym najczęściej zamiera godzinę, miejsce zdarzenia, opis bezpośrednich okoliczności i kończy się troską o przejezdność drogi. Informacja taka żyje w mediach kilka godzin.

Gdy giną żołnierze na wojnie, to media przedstawiają nam bliżej ich postacie. Poznajemy ich imiona, dowiadujemy się, że mieli rodziny, jak długo służyli itp. Wiadomość o tragedii będzie powracać nawet kilka dni, a pierwszą publikację zobaczymy na czerwonym tle.

Gdy ludzie zginą w napadzie na bank albo przy fatalnym lądowaniu samolotu, to również informacje o tych zdarzeniach będą nasycone żalem i powagą. W obliczu tych tragedii nietaktem będzie pisać o praktycznych utrudnieniach w funkcjonowaniu banku, lotniska czy linii lotniczych - przynajmniej nie w pierwszym przekazie.

Nie chcę dawać przykładów konkretnych artykułów, bo może byłoby to nieobiektywne, ale wystarczy w Google wpisać awionetka zginęło i np. zginęły na drodze, wejść do artykułów i porównać opisy.

Śmierć w rozbitych awionetkach to śmierć w katastrofach. Śmierć w rozbitych samochodach to śmierć w wypadkach, w zderzeniach, w tragicznych wypadkach.

W awionetkach giną biznesmeni, którzy mieli rodziny, którzy lecieli gdzieś w konkretnym celu, którzy mieli tyle i tyle lat. Czasem podaje się wiek ofiar wypadków samochodowych, ale zwykle na tym kończy się ich ludzki charakter.


Szczególnie nie podoba mi się medialna troska o przejezdność dróg, a jest ona powszechna w artykułach o śmiertelnych wypadkach. Jasne, można powiedzieć, że to praktyczna informacja, że jest potrzebna - skoro informatorzy to tacy chłodni pragmatycy, to czemu nigdy nie napiszą ile każdy taki wypadek z osobna kosztuje polskie społeczeństwo?

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: N cze 23, 2013 9:35 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Poza tym -- frazeologia.
Jest "potrącony/a", lub "śmiertelnie potrącony/a".
Potrącić to może kogoś grubas biegnący do autobusu, nie 40-tonowa gruszka z cementem...
W słownictwo opisujące od razu jest wbudowana bagatelizacja faktu.

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje, ... 55384.html
Cytuj:
- Wypadek na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i al. Solidarności - zaalarmowała internautka Agnieszka na warszawa@tvn.pl. Z tego powodu wieczorem, przez około godzinę, zablokowane było torowisko. Tramwaje jeździły objazdem.

Klasyka:
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje, ... 91355.html

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje, ... 41711.html

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/ulice,news, ... 29801.html

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje, ... 71618.html

Panowie milicja też dodają swoje do dezinformacji:
Cytuj:
W środę rano na przystanku Muzeum Powstania Warszawskiego na ul. Towarowej kobieta wpadła pod tramwaj. Okoliczności śmiertelnego wypadku bada policja i prokurator.
- Do potrącenia doszło około godziny 7:30 – mówi Robert Opas ze stołecznej policji.

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn cze 24, 2013 17:53 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
Dziękuję za odpowiedź i ciekawe spostrzeżenia Monty B. Ike!

Uważam, że medialna retoryka powinna na ten temat posmutnieć i spoważnieć. Społeczeństwo lekceważy zagrożenia związane z ruchem samochodowym i traktuje je jako część normalnego życia a media takie podejście tylko utwierdzają.

Zastanawiałem się czemu media bagatelizują wypadki drogowe. Przecież w odróżnieniu od himalaistów udających się na wyprawę, żołnierzy wyjeżdżających do Afganistanu ludzie nie wychodzą na ulice dla ekstremalnych przeżyć. Czemu więc śmierć żołnierza czy himalaisty jest w mediach bardziej opłakiwana niż śmierć pieszego wracającego z zakupów?

O ile w przypadku żołnierzy można podejrzewać wpływy ministerstwa wojny, to zakładam, że pobłażanie śmierci pieszych w mediach nie jest umyślne (no chyba, że faktycznie istnieje jakiś spisek).

Widzę to tak:

- Głównym źródłem informacji dla mediów jest policja. Wiadomo, ta to ma dużo sensacji, "bed newsów", ma wszędzie wtyki - zawsze podeśle coś fajnego na poczytny artykuł. Nudne szpitale czy okazjonalna straż pożarna są źródłami raczej drugorzędnymi.

- Wypadki są codziennie, więc to żadne sensacje (chociaż przecież ich codzienność powinna być już alarmującym tematem!). Tak więc na temat wypadków media robią artykuły tendencyjne.

- Pisząc swoje tendencyjne artykuły o wypadkach media korzystają ze swego głównego źródła - policji.

- Policja zajmuje się zabezpieczaniem drogi, szukaniem winnych, ale nie poszkodowanym jako człowiekiem (przynajmniej nie jest to jej główne zadanie) - to raczej będzie działka sanitariuszy, szpitala.

- Media policyjne podejście kupują. Dlatego w relacji z wypadku raczej przeczytamy rozważania o winie i utrudnieniach w ruchu niż o tym, jak się czuje poszkodowany, kiedy wyzdrowieje itp.

Wolałbym, żeby media (zwłaszcza lokalne) częściej w ogóle szukały informacji w szpitalach. Np. zamiast pisać o kolejnym złapanym dilerze pisały o sukcesie trudnej operacji chirurgicznej.

Może gdyby współpraca udała się w tę stronę, to o wypadki częściej pytano by rzeczników szpitali i mniej cytowano rzeczników policji.

Historie szpitalne uznawane są za nudniejsze od policyjnych. Klasyki literatury czy kinematografii rozrywkowej to historie raczej detektywistyczne a nie szpitalne.

Jednak od kilku dekad seriale o szpitalach biją popularnością seriale policyjne, więc może jest nadzieja, że i media się do historii szpitalnych przekonają.

Przynajmniej tak to widzę ;)

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn cze 24, 2013 18:49 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Ratnik napisał(a):
O ile w przypadku żołnierzy można podejrzewać wpływy ministerstwa wojny, to zakładam, że pobłażanie śmierci pieszych w mediach nie jest umyślne (no chyba, że faktycznie istnieje jakiś spisek).

E, tam, od razu spisek. Po prostu biznes. Business as usual.

Jedne z najpotężniejszych na świecie -- przedsiębiorstwa naftowe i samochodowe pracują nad tym, żeby nie ujawniać prawdziwego obrazu tego, co się dzieje na drogach. A -- szczególnie u nas -- jest to rzeźnia.

Gdyby publikę skutecznie nastraszyć, ludzie woleliby transport publiczny od prywatnych samochodów, bo oferuje większe bezpieczeństwo. Więc użytkowników komunikacji straszy się bejami i bandytami, pieszych -- rowerzystami, rowerzystów samochodami, a o samochodach mówi się w kategorii "bezpieczny, bo ma n airbagów".
Publika nie zastanawia się, po co te airbagi -- przecież nie po to, żeby się wyspać, tylko żeby kierowca nie skręcił karku przy potężnym uderzeniu i był w stanie kupić nowy samochód...

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 5:29 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Pt mar 22, 2013 12:55
Posty: 260
Monty B. Ike napisał(a):
Publika nie zastanawia się, po co te airbagi -- przecież nie po to, żeby się wyspać, tylko żeby kierowca nie skręcił karku przy potężnym uderzeniu i był w stanie kupić nowy samochód...


No, teraz auta takie bezpieczne robią. "Tak mówią w telewizorze". Przypominam sobie o tym, gdy znów słyszę o śmierci przechodnia.

Motobiznes jest bardzo cwany. Koszty ruchu samochodowego ponosi głównie otoczenie, natomiast korzyści czerpią kierowcy i to oni a nie otoczenie, decydują o zakupie auta, dlatego do nich kierowana jest oferta motobiznesu. Ludzi jest trudno zjednoczyć a przydałoby się, żeby otoczenie - skoro ponosi koszty - też decydowało o zakupie/niezakupie samochodu.

Monty B. Ike napisał(a):
E, tam, od razu spisek. Po prostu biznes. Business as usual.

Jedne z najpotężniejszych na świecie -- przedsiębiorstwa naftowe i samochodowe pracują nad tym, żeby nie ujawniać prawdziwego obrazu tego, co się dzieje na drogach. A -- szczególnie u nas -- jest to rzeźnia.


To jednak brzmi jak spisek. :] Chociaż dziwne że np. silniki elektryczne pozostają właściwie na poziomie studenckich eksperymentów i ich odmiany stanowią tylko niewielki procent poważnej produkcji. Tyle lat po ich wynalezieniu, po tylu latach postępu technicznego. Ale może rzeczywiście to jest problem techniczny a nie polityczny.

Kiedyś Noam Chomsky ciekawie wyjaśnił cenzurę w komercyjnych mediach:http://www.youtube.com/watch?v=Oi5KNq45fRA#t=09m30s, http://www.youtube.com/watch?v=PNxAhSqlbvs

Tam, gdzie wielu ludzi widzi spisek, naciski władzy, format poprawności politycznej, Chomsky dostrzega wymóg zwięzłości. Oszczędność czasu wymaga krótkiej formy przekazu, a więc nie przejdzie nic, co byłoby sprzeczne z poglądami popularnymi. Poglądy niepopularne po prostu trzeba wytłumaczyć, a na to nie ma czasu między reklamami. Przynajmniej tak to Chomsky widzi.

Jak jednak Twoim zdaniem:

Monty B. Ike napisał(a):
Jedne z najpotężniejszych na świecie -- przedsiębiorstwa naftowe i samochodowe pracują nad tym, żeby nie ujawniać prawdziwego obrazu tego, co się dzieje na drogach.

?

To znaczy, co robią? Dziennikarzy przekupują?

W każdym z portali internetowych (tak jak przejrzałem przynajmniej) jest spory dział "MOTO" - może jest on i sponsorowany przez branżę samochodową, ale to przecież nie znaczy, że media nie mogłyby poważnie informować o negatywnych skutkach motoryzacji. Poza tym takie działy mają wielu czytelników, są potrzebne ludziom.


Monty B. Ike napisał(a):
Gdyby publikę skutecznie nastraszyć, ludzie woleliby transport publiczny od prywatnych samochodów, bo oferuje większe bezpieczeństwo. Więc użytkowników komunikacji straszy się bejami i bandytami, pieszych -- rowerzystami, rowerzystów samochodami.


To prawda. Ciekawe też jest skłócanie. W GW ostatnio była seria napuszczająca pieszych na rowerzystów. Zastanawiające, bo przecież relacja pieszych i rowerzystów jest z natury słabo konfliktowa. Problemem jest ruch samochodowy przeciwko któremu piesi i rowerzyści mają wspólny interes.

Ale znów. Wietrzyć tu można spisek, a sprawa chyba bierze się stąd, że w Polsce drogi rowerowe wyznacza się na chodnikach (zamiar widać nawet po technologii budowy; drogi rowerowe robi się najczęściej z kostek Bauma - jak chodniki, a bardzo rzadko z asfaltu - jak jezdnie dla aut. Tak przynajmniej jest u mnie).

Jeśli w strategiach transportu, życia miast kierowcy samochodów mieliby przesiadać się na rowery, to znaczyłoby, że im więcej rowerzystów, tym mniej tych kierowców, a więc drogi rowerowe powinny powstawać kosztem jezdni dla samochodów a nie chodników.

_________________
Bytom Pieszy
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu fajnych ludzi! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 8:59 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Wt gru 11, 2012 13:01
Posty: 118
Cytuj:
Koszty ruchu samochodowego ponosi głównie otoczenie, natomiast korzyści czerpią kierowcy

Napisz "uwolnić chodniki od samochodów!", a odpiszą: "to ja, kierowca, płacę podatek drogowy, więc mogę parkować gdzie chcę. Jak i ty będziesz płacić, to będziesz mieć coś do powiedzenia". Autentyczne. Jak rozumiem, właściciel samochodu staje się automatycznie właścicielem i dysponentem drogi i wszystkich jej składników.

Cytuj:
Ciekawe też jest skłócanie. W GW ostatnio była seria napuszczająca pieszych na rowerzystów. Zastanawiające, bo przecież relacja pieszych i rowerzystów jest z natury słabo konfliktowa. Problemem jest ruch samochodowy przeciwko któremu piesi i rowerzyści mają wspólny interes.

Do niedawna może i ode mnie wyszłyby podobne słowa, ale na dziś brzmią jak bajki dla grzecznych dzieci. No przepraszam, ale mnie już brakuje argumentów, żeby bronić "honoru" rowerzystów, niestety. Przy takim natężeniu ruchu rowerowego, jakie obecnie jest w Warszawie, autentycznie rozumiem pieszych, którzy są wściekli i czują się zagrożeni nie tylko na jezdni, ale i na chodnikach. To jest chora sytuacja. Mam wśród bliskich i osobę starszą, i osobę niepełnosprawną. I jak tak dalej pójdzie i nic się nie zmieni, będę się obawiać wypuszczać je z domu - właśnie ze względu na zachowania rowerzystów tam, gdzie pieszy powinien się spokojnie przemieszczać i nie oglądać nieustannie wokół siebie z nerwami napiętymi jak postronki.
Przykład sprzed paru dni - wracam z poczty, wąski chodnik przy osiedlowej uliczce, na jezdni ruch ZEROWY, na chodniku oprócz mnie nikogo. Od czasu do czasu podnoszę wzrok znad listu, potwierdzam sobie, że z pewnością na nikogo nie wpadnę, bo jest kompletnie pusto, więc poczytuję sobie dalej. Jestem na chodniku, mam się tam czuć bezpiecznie. I nagle, znikąd, pojawia się dupek. Pędzi czołowo na mnie, dzwoni, zero kontaktu z hamulcami, zero jakichkolwiek zamiarów chociażby ograniczenia prędkości. Ja uskakuję, dupek przejeżdża. Zdążam tylko powiedzieć "tu jest chodnik".
Wąski chodniczek obok PUSTEJ jezdni osiedlowej. I kozak-imbecyl na rumaku. Naprawdę, mam dość. Jakakolwiek obrona rowerzystów po prostu więźnie w gardle.
W tej chwili naprawdę nie jest przesadą powiedzieć, że piesi na chodnikach zaczynają się już rozglądać tak, jakby nieustannie przekraczali jezdnię. Jeszcze trochę, i faktyczne przekraczanie jezdni będzie prawdziwym relaksem i momentem wytchnienia, bo tam sytuacja jest jaśniejsza i bardziej przewidywalna.

_________________
"Samochód to dla Polaka emanacja jakiejś boskości"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 9:34 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Ratnik napisał(a):
Motobiznes jest bardzo cwany. Koszty ruchu samochodowego ponosi głównie otoczenie, natomiast korzyści czerpią kierowcy i to oni a nie otoczenie, decydują o zakupie auta, dlatego do nich kierowana jest oferta motobiznesu.

Są podejmowane takie próby -- nosi to nazwę internalizacja kosztów zewnętrznych. Na Zachodzie, gdzie jest tradycja płacenia za dobra, usługi itp., wychodzi to lepiej. U nas, szczególnie po okresie wolnizny, kierowcy, których ma się nakłonić do jakiejś opłaty, ryczą o "straszliwym haraczu" i zachowują się, jakby naruszono ich prawa człowieka i obywatela.

Ratnik napisał(a):
dziwne że np. silniki elektryczne pozostają właściwie na poziomie studenckich eksperymentów i ich odmiany stanowią tylko niewielki procent poważnej produkcji. Tyle lat po ich wynalezieniu, po tylu latach postępu technicznego. Ale może rzeczywiście to jest problem techniczny a nie polityczny.

O tym w odpowiednim wątku na tym forum.

Ratnik napisał(a):
Tam, gdzie wielu ludzi widzi spisek, naciski władzy, format poprawności politycznej, Chomsky dostrzega wymóg zwięzłości. Oszczędność czasu wymaga krótkiej formy przekazu, a więc nie przejdzie nic, co byłoby sprzeczne z poglądami popularnymi.

Kluczowa dla przekazu dla mas jest redundancja. News jednorazowy nie jest newsem. Niezbędne jest powtarzanie, które utrwala przekaz -- vide sprawa "małej Madzi i jej maci", to, że Chris czy inny dupek dał po pysku Rihannie itp., a w tym czasie wiadomości ważkie umykają.

Ratnik napisał(a):
To znaczy, co robią? Dziennikarzy przekupują?

Oczywiście. Nie tak, że przychodzą do firmy z kieszeniami wypchanymi pęczkami banknotów, ale stosują lobbowanie rozciągnięte do granic wytrzymałości tego pojęcia.

Ratnik napisał(a):
W każdym z portali internetowych (tak jak przejrzałem przynajmniej) jest spory dział "MOTO" - może jest on i sponsorowany przez branżę samochodową, ale to przecież nie znaczy, że media nie mogłyby poważnie informować o negatywnych skutkach motoryzacji.

Po pierwsze -- osobnicy tam zatrudniani (patrz Ziętarski) nie mają żadnych zahamowań przed używaniem, a nawet nadużywaniem samochodu. Miałem okazję przez jakiś czas pracować przy takiej redakcji. Gdy mieli dostać do testowania kolejny samochód, dostawali ślinotoku jak stado buldogów. Ponieważ jeździli samochodami do testów, paliwo fundowała firma wypożyczająca, lub redakcja -- zero stosowania publicznego transportu itp.

Ratnik napisał(a):
im więcej rowerzystów, tym mniej tych kierowców, a więc drogi rowerowe powinny powstawać kosztem jezdni dla samochodów a nie chodników.

Na to na Zachodzie już wpadli...

green_green_yellow napisał(a):
Wąski chodniczek obok PUSTEJ jezdni osiedlowej. I kozak-imbecyl na rumaku. Naprawdę, mam dość. Jakakolwiek obrona rowerzystów po prostu więźnie w gardle.

Niestety, to się często zdarza.
Po części winę ponoszą panowie milicja, reprezentujący podejście: "rowerzysta ma poruszać się po drodze dla rowerów lub poboczem. Ostatnim miejscem dla rowerzysty jest jezdnia". Niestety, to samo powielał pan aktor w filmiku "edukacyjnym", sponsorowanym przez Pełnomocnika...
Życzyłbym sobie, żeby wszyscy rowerzyści w okolicach Uniwerku zjechali na jezdnię... Byłaby to bezustanna Masa Krytyczna... :mrgreen:

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 9:38 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Wt gru 11, 2012 13:01
Posty: 118
Oglądam na regionalnej tiwi spoty z paniusią, która lawiruje alejkami między pieszymi, ale za to z DZWONECZKIEM i tenże dzwoneczek jest właśnie lansowany. Co za idiotyzm, i to szkodliwy idiotyzm.
Promocja chamstwa, ale za to z DZWONECZKIEM.

_________________
"Samochód to dla Polaka emanacja jakiejś boskości"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 10:18 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
green_green_yellow napisał(a):
Oglądam na regionalnej tiwi spoty z paniusią, która lawiruje alejkami między pieszymi, ale za to z DZWONECZKIEM i tenże dzwoneczek jest właśnie lansowany. Co za idiotyzm, i to szkodliwy idiotyzm.

Według Warunków technicznych dla pojazdów... rower powinien być wyposażony w sygnał dźwiękowy, domyślnie -- dzwonek.

Nie rozumiem, dlaczego się wkurzasz na dzwonek?

Ja osobiście wolę, jeżeli rowerzysta jadący z tyłu, np. na ciągu pieszo-rowerowym zadzwoni, niż nadjedzie od tyłu i niespodziewanie wyprzedzi na obcierkę. To dopiero jest wku*wiające...
Oczywiście zależy też, JAK się dzwoni -- nie podpełznąć po cichu i zadzwonić za plecami jak tramwaj, tylko z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby pieszy się zorientował, o co chodzi...

W Kolonii na Hohenzollernbrücke jest intensywnie użytkowany ciąg pieszo-rowerowy. Gdy trwały targi rowerowe IFMA, ruch był naprawdę duży. I byłem zadowolony z tego, ze rowerzyści dzwonią -- nie miało to funkcji przepędzenia kogokolwiek skądkolwiek, tylko poinformowanie "uwaga, jadę" -- żeby pieszy (w dużej mierze turyści) nagle nie skręcił i nie podbiegł do bariery, żeby zrobić zdjęcie itp.

Mania niestosowania dzwonka wzięła się od dupków na rowerach do trialu (z zanikającym siodełkiem, gdzie tylna opona sprawuje funkcje papieru toaletowego) -- czarne lub grafitowe rowery, oni sami -- na maskująco, zero świateł, odblasków, dzwonków itp, bo odpadną lub będą bzyczeć w trakcie skoków. Oczywiście naklejek odblaskowych też nie stosują, bo to "nie jest cool".
Nie lubię tych kretynów, bo pojawiają się tam, gdzie normalnie rowerzysta się nie zjawia -- na murach, schodach itp. i potrafią wyskoczyć z miejsca, gdzie normalnie żadne pojazdy się nie zjawiają. Z Masą w ub. roku też mieli jakiś incydent.

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 26, 2013 10:36 
Offline
Stały Bywalec

Dołączył(a): Wt gru 11, 2012 13:01
Posty: 118
Monty B. Ike napisał(a):
Nie rozumiem, dlaczego się wkurzasz na dzwonek?

Wiem, że pojazd ma być wyposażony w sygnał dźwiękowy. Chodzi mi o to, jak się tego sygnału używa.
Jeśli rowerzysta jest gdzieś, gdzie go w ogóle nie powinno być - na chodniku - ale na tę obecność przymyka się oko (warunkowo!), to niech nie obdzwania pieszych. Dla mnie to chamstwo.
Jeśli chodzi o praktykę - gdy jest wystarczająco dużo miejsca, żeby ominąć pieszego nie "na styk", to się odpowiednio zwalnia i omija z odpowiednim zapasem. Jeśli miejsca jest na tyle mało, że można pieszego przestraszyć albo mu zagrozić, to się z roweru schodzi, korona z głowy nie spadnie. Tak to widzę. Natomiast dzwonek? Na chodniku?... Ja sobie jadę, jak u siebie (a nie jestem u siebie, przypominam, to pieszy jest u siebie), dzwonię, a obdzwoniony pieszy mi uskoczy nie wiadomo, w którą stronę? No niekoniecznie :wink:
Dzwonić to ja sobie mogę na ddr. I to też nie na każdego.

_________________
"Samochód to dla Polaka emanacja jakiejś boskości"


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL