Cytuj:
Pojmujemy się (my, czyli żyjący w Polsce Polacy) jako byt zbiorowy umiejscowiony pomiędzy Wschodem (do którego nie chcemy należeć), a Zachodem (za którego część pragniemy uchodzić). Znamiennym jest, że nigdy nie uważaliśmy się za część Północy, ani Południa. Uciekając (niegdyś) z realnosocjalistycznego raju, Polak rejterował „na Zachód“, nawet gdy udawał się do Szwecji, bądź Norwegii. Albo pozostawał „na Zachodzie“, mimo że była to Austria, lub Grecja.
Nasze emocje uporządkowane są zgodnie z busolą, która wskazuje jedynie dwie strony świata. Sięgając do francuskiej encyklopedii (w tym wypadku Larousse), ze zdumieniem czytamy, że „la Pologne, (…) est un pays d’Europe orientale“. Jak tak można! Bycie przedmurzem chrześcijaństwa nie jest ani łatwe, ani (najwidoczniej) powszechnie doceniane.
(...)
Uważny obserwator zauważy jeszcze jedną, małą, ale istotną różnicę. Przeniesiony w obszar nowego budownictwa mieszkaniowego w jednym z miast europejskich, natychmiast może stwierdzić jakie wyznanie jest dominujące i urzędowe. W krajach protestanckich rowery stoją przed domami. W katolickich natomiast stoją one (o ile nie są zamknięte w piwnicach i komórkach) na balkonach.
Protestancki rower na balkonie jest trudny do wyobrażenia. Pytanie, czy fenomen ten pozostaje w jakimkolwiek związku z przynoszącym rozgrzeszenie sakramentem spowiedzi, pozostaje (nadal) otwarte.
Polecam cały tekst
Propedeutyka łatwych uogólnień, wraz z komentarzami.