Cytuj:
Głosy te zdają się jednak ignorować fakt, że przyrost ludności w naszym kraju może mieć skutki nie tylko pozytywne. A także tego, że za lat trzydzieści świat będzie wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie.
Myślałem, że skutki dzielą się na pozytywne, negatywne i ew. obojętne. WW profesor dzieli je na pozytywne i na inny wygląd świata:P. Przednie.
Cytuj:
Polska jest krajem gęsto zaludnionym. Widać to nie tylko w zatłoczonych miastach, ale także na wielu obszarach poza metropoliami, na których w niekontrolowany sposób rozlało się budownictwo, niszcząc piękne niegdyś tereny. Czy jesteśmy pewni, że chcemy powiększać zatłoczenie na ulicach, drogach i w pociągach, a także intensywnie zabudowywać obszary wiejskie?
Że niby ww wynika z rodzenia dzieci? Boże, żenada. Wystarczy mały rocznik statystyczny lub chociaż wiki, żeby sprawdzić ile dzieci rodziło się w latach 70-80 a ile teraz. Nie muszę chyba udowadniać, że coraz mniej. Jednak wyżej wymienionych skutków nie było w takiej skali zatem bzdura.
Cytuj:
Mit siły roboczejMówienie o wielkich brakach pracowników w czasie, gdy bezrobocie w skali kraju przekracza 10 proc., wydaje się też co najmniej dziwne. Pojawiają się także kuriozalne głosy, że zwiększenie liczby ludności powiększy bezpieczeństwo naszych granic. I to w czasach, gdy kilkanaście nowoczesnych samolotów znaczy więcej niż tysiące bagnetów. Twierdzi się również, że duża liczba mieszkańców kraju zwiększa rynek kupujących, co wpływa korzystnie na obroty gospodarki, tak jakby te obroty miałyby być celem samym w sobie.
Spotkaliście się z tymi tezami? Łatwo walczyć z tezami, które samemu się wymyśla:P. Jeszcze pierwsza mogłaby się obronić samym istnieniem w mediach, ale już jej przemyślana wersja niekoniecznie. Bo czy bezrobocie wynika z tego, że rodzą się nowi ludzie w domyśle bezrobotni, (zwracam uwagę, że znacznie mniej niż wcześniej) czy z tego, że gospodarka a zwłaszcza innowacyjność jest tłamszona przez aparat urzędniczy. Patrz
PolskiBillGates.
Cytuj:
Długofalowe przewidywania zapotrzebowania na siłę roboczą są zresztą mocno ryzykowne. Często zakładają jego liniowy wzrost, nie uwzględniając tego, że technika rozwija się skokowo i że wynalazki zupełnie zmieniają sytuację. Np. w drugiej połowie XIX wieku, jeszcze przed wynalezieniem samochodu, szacowano, że Paryż w połowie wieku następnego, na skutek wzrostu liczby powozów, zostanie zasypany końskim łajnem, którego w żaden sposób nie da się wywieźć.
Czego to dowodzi? Że niby w Paryżu wtedy każdy dwoił i troił się przez pączkowanie po to, żeby wywozić gówno? Teraz już nie powinien bo tego nie ma?
Cytuj:
Alternatywna odpowiedź
Zamiast rozpaczliwie przeciwstawiać się naturalnym trendom demograficznym pomyślmy, jak inaczej odpowiedzieć na zagrożenia.
Gdzie jest napisane, że to jest naturalne, a 3, 4, 5 czy 10 dzieci to nienaturalne? Najlepiej dla gospodarki. W ostatnich czasach najbardziej "naturalny" model rodziny to 2+1. Czytaj dwójka i kot. Dlaczego kot, a nie pies? Psa trzeba wyprowadzać na spacery. Opróżnienie kuwety jest mniej czasochłonne.
Cytuj:
Trudno się dziwić rządowi, że przesunął środki z OFE do ZUS-u - czymś trzeba było załatać dziurę budżetową, a inne rozwiązania, jak likwidacja KRUS czy wydłużenie wieku emerytalnego, wydawały się, w obecnym układzie sił w parlamencie, nie do przeprowadzenia. Ale warto to posunięcie traktować jako tymczasowe i po przeprowadzeniu głębszych reform wrócić do źródeł reformy emerytalnej.
Aaaaa. TO O TYM JEST TEN ARTYKUŁ! Hipokryzja przez duże HI mniej więcej wielkości hipopotama.
Cytuj:
Podstawowym jednak kluczem do rozwiązania problemów związanych z tzw. kryzysem demograficznym, jest znalezienie sposobów na uzupełnienie braku pracowników. Te sposoby są już zresztą dobrze znane - to automatyzacja i robotyzacja produkcji, informatyzacja różnorodnych procesów, nowoczesna telekomunikacja, a czasami po prostu usprawnienie zarządzania. No i oczywiście wydłużanie lat aktywności zawodowej, także pracy w niepełnym wymiarze, czemu sprzyja to, że żyjemy teraz dłużej i na ogół w lepszym zdrowiu. Poza znanymi już rozwiązaniami trzeba poszukiwać ciągle nowych.
Proponuje choćby wykształcenie. Skoro kilka linijek wcześniej bezrobocie było problemem, a teraz, problemem jest brak pracowników to zapewne przydałoby się także autorowi.
Cytuj:
Dlatego też warto, zamiast tracić siły na trudną do wygrania walkę z naturalnymi trendami demograficznymi, skoncentrować się na poprawieniu konkurencyjności
E tam, paaanie. Ani to męczące, ani trudne. No w tym wieku, rzecz jasna, (ta) konkurencja może być już zabójcza...
Cytuj:
Najlepszym na to sposobem jest odpowiednie przekształcenie i wzmocnienie naszego systemu edukacji wszystkich szczebli. Przekształcenie to powinno uwzględniać fakt, że pracownicy muszą być przygotowani na niekiedy wielokrotną zmianę wykonywanego zawodu.
Czyli jednak wykształcenie?
Cytuj:
Zdecydowanie natomiast warto wspierać napływ do Polski osób najzdolniejszych, przedsiębiorczych czy najbardziej twórczych.
A może wystarczyłoby wykorzystywać lepiej potencjał krajowy?
Cytuj:
dwa najlepsze polskie uniwersytety zajmują miejsca dopiero w setce czwartej.
Między innymi o poprawie (lub chociaż zatrzymania pogarszania) jakości kształcenia mówię.
Cytuj:
Państwo powinno rozumnie wspierać i ułatwiać wychowanie dzieci przez odpowiednią politykę w stosunku do żłobków i przedszkoli czy przyjazne rodzinom i pracodawcom prawo pracy, ale nie powinno, moim zdaniem, przesadnie zachęcać do nadmiernej liczby dzieci.
Robi to cały czas "Liczba żłobków w 1989 r. wynosiła 1553, w 1995 – 591, a w 2002 – zaledwie zaledwie 382. W ostatnich latach spadek został zahamowany i w 2008 r. liczba ta wyniosła 392. To się jakoś nazywa... Hmm... Sowiecki model państwa opiekuńczego:P.
Cytuj:
Sam, jako ojciec czworga dzieci, doceniam uroki życia rodzinnego.
Czekałem na taką puentę. Stawiałem jednak na piątkę. Zajebiste. Znowu rozgryzłem gryzipiórka.
Cytuj:
Wiem, że większość osób chce założyć rodzinę i nie trzeba ich do tego przekonywać. Liczba dzieci powinna być rodzinnym wyborem, jakkolwiek warto edukować przyszłych rodziców, że ponoszą moralną odpowiedzialność za ich właściwe wychowanie i zapewnienie im godziwych warunków życia.
Pierdu, pierdu. Schematyczny banał na końcu artykułu
.
Cytuj:
Pronatalistycznym wyjątkiem mogłyby być, moim zdaniem, jedynie działania zmierzające do zmniejszenia istniejącej od pierwszych lat powojennych kłopotliwej społecznie i gospodarczo cykliczności liczby urodzin.
Chyba jedyne naukowo uzasadnione zdanie w całym artykule. I do tego trudny wyraz. To musi być prawda.
Cytuj:
Sztucznie generowane przeludnienie może temu tylko przeszkadzać.
To kłamstwo podobne do tego jak nazwa PZPR. Ani ona Polska, ani Zjednoczona, ani Partia, ani nawet Robotnicza.
Jak już wyżej wspomniałem nie mamy przeludnienia, przykład choćby żłobków wskazuje, że może i się generuje, ale wymieranie społeczeństwa (
wiki), no i sztuczne? WTF? Chodzi o działanie na wskroś ludzkiemu popędowi do rozmnażania się. Może chodzi o in vitro. To słyszałem, że jest sztuczne, i że część pracowników to weterynarze, ale czy łoto chodzi to sam już nie wiem.
To mi przypomniało jeszcze jeden żart z epoki, która mineła: To prawda, obywatelu, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody? Oczywiście Towarzyszu. Tylko, że nie w Moskwie, a w Warszawie, nie na placu Czerwonym a placu Defilad, nie samochody tylko rowery no i nie rozdają tylko kradną.
Na początku chciałem napisać, że w tym artykule jest taka masa bzdur, że nie warto się nad nimi pochylać. Teraz doszedłem do wniosku, że nie jest głupi. Jest manipulatorski (j.w.)
A może warto mieć dwoje, troje dzieci czy więcej? Autor sam przyznał się, że ma. Nie jest to łatwe, ale nie niemożliwe. W końcu bywało, że nie tak dawno, bo jeszcze 50 lat temu rodziny były nawet 10-osobowe. Warunki "techniczne" byłe zdecydowanie gorsze niż dzisiaj. Teraz też takie dziecioróbcze rodziny istnieją. Sam mam koleżankę (27 lat), która ma już troje. Jest to jedna z najszczęśliwszych rodzin jakie znam, mimo, że nie jest im lekko. To już kwestia światopoglądu i wyborów.
Ale od strony technicznej powiem, że wolałbym, być myty po tym jak się za przeproszeniem zesram przez syna czy córkę niż przez pielęgniarkę, która to robi dlatego, że jej płacą a ma mnie w dupie i traktuje jak rzecz. Oczywiście generalizuje, ale tendencja raczej się sprawdza.
No chyba, że tak jak autor patrzymy przez pryzmat PKB. Gdy starca w hospicjum myje pielęgniarka PKB rośnie, ale gdy ich dzieci się wkurzą, wezmą go z powrotem do domu to PKB spada. Nie ma geszeftu i nie budiet.
Olku. Czemu miało służyć zamieszczenie tak miernego artykułu na forum? Jest nawet średnio związany z jakąkolwiek myślą "ekologiczną". Gdybym się nie napocił to poprosiłbym o jego usunięcie.