hpuryn napisał(a):
1. Powtarzam - korki nie znikają bo ulice są wykorzystywane w 100%. I dobrze! Widać zapotrzebowanie miasta jest jeszcze większe. W przestrzeni 2D powyżej pewnej powierzchni miasta i pewnej liczby mieszańców zawsze tak będzie.
2. Ale trzeba próbować umożliwić jak największej liczbie osób swobodne poruszanie się po mieście.
3. Jeśli np w Warszawie byłoby 20% więcej asfaltu oznaczałoby to że 20% ludzi więcej jest w stanie codziennie dojechać z pracy / do pracy / do uczelni / dowieźć towar / odwiedzić kontrahenta.
4. Przecież komunikacja to podstawa gospodarki! Większa liczba zakładów pracy, większa liczba usług, większa łatwość świadczenia tych usług.
Ograniczona komunikacja to ogromny hamulec. Docieramy do pewnego poziomu i więcej z powodu przepustowości ulic się już po prostu nie da!
5. Ok rozumiem że nikt nie chce mieć pod oknem autostrady. Mały ruch / ograniczenia niech sobie będą w obrębie małych osiedli. A po przekroczeniu 'zielonej' bramy, trafiamy na szybką drogę, sieć estakad i bezkolizyjnych skrzyżowań, łączącą dwa brzegi Wisły siecią mostów. Drogi po których mona jechać 100 km/h.
6. Zastanówcie się jak wyglądałaby jutro Warszawa, gdyby na wszystkich ulicach zostawić po jednym pasie? Chcielibyście się przebijać przez takie miasto??
Ad 1. To niesamowite. Z se swoich sensownych obserwacji wysnuwasz błędną diagnozę. Pomijasz też problem parkowania: po co mieć sieć szybkich dróg, jak nie będzie możliwości zaparkowania? I po co budować parkingi, gdy nie będzie się dało dojechać doń? To są naczynia połączone.
Ad 2. Tu się zgadzamy. Tyle że w zaproponowany przez Ciebie sposób jest to nieosiągalne. Ale skoro chcesz umożliwić jak największej liczbie osób swobodne poruszanie się po mieście jesteś zapewne zwolennikiem:
- wydzielania pasów ruchu dla autobusów, nawet kosztem pasów dla samochodów
- uprzywilejowania komunikacji miejskiej na sygnalizacji świetlnej
- poprawy warunków ruchu pieszego, w tym na skrzyżowaniach z sygnalizacją.
Wszystkie te działania są niezwykle efektywnym środkiem umożliwiającym sprawne przemieszczanie się ludziom. Przepustowość 1 linii komunikacji zbiorowej jest wielokrotnie wyższa niż tradycyjnej autostrady (zamiejskiej).
Ad 3. Po pierwsze to nieprawda. Wzrost przepustowości do gęstości sieci nie jest liniowy. Po drugie wzrost długości sieci o 20% w stosunku do stanu wyjściowego wydaje się czymś abstrakcyjnym i nierealnym. Zamiast tych 20% lepszy byłby wydzielony korytarz dla komunikacji zbiorowej. Zamiast mniej niż 20% wzrostu osiągnęlibyśmy wzrost kilkukrotny.
Ad 4. To prawda, ale nie tak bezpośrednio. Geografowie transportu wyznaczyli odpowiednie modele oceniające potrzebną gęstość sieci i jej powiązanie z zainwestowaniem. Są to bardzo skomplikowane zagadnienia i trudno tu o miarodajne wyniki. To, że napiszesz "to oczywiste", tej oczywistości nie zagwarantuje.
Ad 5. Ależ o to chodzi. Tzw. hierarchizacja sieci. Tylko jedna uwaga: taka sieć w miastach jest pożądana, ale ulice o najwyższej klasie, zapewniające te wymarzone podróże z prędkością 100 km/h są możliwe praktycznie tylko jako elementy obwodowe i poza miastem. Wiele po Warszawie byś się po takich drogach nie najeździł.
Ad 6. Zastanówmy się lepiej, gdyby jednocześnie poprawić ofertę komunikacji zbiorowej w miejsce tych pasów. Wówczas odpowiedź jest jak najbardziej pozytywna.
Twoje rozumowanie nie uwzględnia też drugiego kierunku zmian zachowań komunikacyjnych społeczeństwa. Realizacja postulatów, których się domagasz spowodowałaby katastrofę komunikacyjną. Wszystkie te działania inwestycyjne dla transportu indywidualnego w miastach odbywają się kosztem czegoś. Rozcięcie więzi sąsiedzkich (ul. ekspresowa jest sztuczną przeszkodą), pogorszenie oferty komunikacji miejskiej, etc. Ludzie więc wybierają środek transportu, w który ładowane są publiczne pieniądze. I zamiast więcej ludzi sprawnie poruszać się po mieście, to więcej ludzi stojąc w korku klnie na czym świat stoi. Tak się dzieje, gdy wybiera się nieefektywne środki i podejmuje działania, które nie mogą spełnić oczekiwań NIKOGO. Chyba że ktoś oczekuje długiego stania w korkach z jak największą liczbą innych ofiar.