Oj, w bólu rodzi się ta nasza warszawska segregacja...
Oto jak się sprawa rozwinęła po 2 miesiącach.
Segregacja śmieci to fikcja
Katarzyna Wójtowicz
2007-05-11
Segregowanie plastiku, makulatury i szkła miało być prawdziwą rewolucją. Skończyło się na gadaniu. Za niesegregowanie śmieci nie ma żadnych kar
Biuro Ochrony Środowiska, które odpowiada za program segregacji, nie wie nawet, ile osób podpisało umowy na odbiór surowców wtórnych. Kiedy to ogłaszano, ówczesny sekretarz miasta Mirosław Kochalski zapowiadał brak litości dla opornych wobec segregacji i kilkusetzłotowe kary. Tymczasem do tej pory skontrolowano niewiele ponad 700 posesji, a za niesegregowanie surowców nie ukarano ani jednej osoby.
To zniechęca tych, którzy oddzielają plastik, makulaturę i szkło. - Sama segreguję i diabli mnie wzięli, gdy wizytę u sąsiadki, która tego nie robi, strażnicy zakończyli pouczeniem - irytuje się pani Grażyna mieszkająca przy Grójeckiej. - Sąsiadka stwierdziła później, że jak kontrole posesji odbywają się w takim tempie, to strażnicy wrócą do niej może za kilka lat, więc po co ma segregować? Urzędnicy nie mają na opornych żadnego pomysłu.
Według Danuty Sikorskiej z zarządu wspólnoty przy ul. Białobrzeskiej na Ochocie segregacja kuleje, bo miasto oszczędza na kampanii informacyjnej. - Nie wszyscy myślą o tym, że plastikowe butelki przed wyrzuceniem trzeba zgnieść. Dlaczego przy każdej posesji nie ma ulotki z podstawowymi informacjami na ten temat? - pyta. Gdy zaczął obowiązywać nowy regulamin dotyczący utrzymania porządku w Warszawie, głowiła się, gdzie postawi pojemniki na surowce wtórne. - Mieliśmy tak mało miejsca na podwórku, że musieliśmy kupić stojaki na worki. Niestety, MPO, z którym mamy podpisaną umowę, rzadko na czas odbiera nasze śmieci - dodaje Danuta Sikorska.
Przepełnione pojemniki to najczęstszy zarzut pod adresem firm odbierających odpady. - Opróżniamy je na bieżąco, ale czasami mieszkańcy jednego dnia hurtem pozbywają się gromadzonej tygodniami makulatury i już pojemnik jest pełny - twierdzi Eugeniusz Góra, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Szacuje, że dopiero 40 proc. klientów MPO podpisało aneksy na wywóz posegregowanych odpadów. Większość zrobiła to w marcu, gdy urzędnicy straszyli mandatami. Teraz do podpisania umowy zgłasza się mało kto.
Biuro Ochrony Środowiska w ratuszu cieszy się i z tego, że po kontrolach 300 właścicieli nieruchomości w ogóle podpisało umowy na wywóz śmieci. Ile osób zrobiło to po rozmowie ze strażnikiem miejskim, nie wiedzą. Nie chcą też oceniać efektów akcji segregacji odpadów. W piśmie przysłanym do redakcji Arkadiusz Drewniak, zastępca dyr. BOŚ, stwierdza oględnie, że "ocena efektów działania systemu w pierwszym półroczu pozwoli na podjęcie kolejnych decyzji i wprowadzenie ewentualnych zmian".
Źródło: Gazeta Wyborcza - Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4125627.html