We wtorkowym Dzienniku, w dodatku Nieruchomości trafiłam na artykuł Tomasza Szpyta pt. Deweloperzy promują modę na ekologię.
Pominę opis proekologicznych nowinek, bo to dotyczy tylko najbogatszych. Najciekawsze znalazło się w małej ramce zatytułowanej: Stolica dusi się spalinami. "Rozwój komunikacji samochodowej powoduje, że wskaźniki zanieczyszczenia powietrza przekraczają w niektórych miejscach w Warszawie dopuszczalne normy nawet o 500 proc. Według danych Pracowni Ekologii Stosowanej Ogrodu Botanicznego PAN głównymi źródłami zanieczyszczeń powietrza i gleby jest przemysł i komunikacja miejska, a miejsca najbardziej niebezpieczne stanowią skrzyżowania ulic, gdzie stężenie tlenku węgla, tlenków azotu i węglowodorów przekracza wartości dopuszczalne przez obowiązujące w Polsce normy. Najbardziej toksycznymi dla człowieka substancjami są metale ciężkie: ołów, kadm, miedź i cynk. Warto więc przy wyborze miejsca zamieszkania zastanowić się nie tylko, z czego wykonano budynek, ale też czy nie jest usytuowany w miejscu o dużym stężeniu zanieczyszczeń." Do tego jest mapka Pracowni Ekologii Stosowanej Ogrodu Botanicznego PAN, z której wynika, że normy stężenia ołowiu są przekroczone w całej Warszawie przynajmniej o 200 proc. Najgorzej, powyżej 500 proc. jest w dzielnicach: Praga Północ i Południe, na Bemowie, Żoliborzu, Woli, Ochocie i Bielanach. Na Ursynowie zbliża się do 400 proc.
|