Wrzucam tekst z Wyborczej z wczorajszegio happeningu. Jakby ktos znalazl jakies jeszcze inne to wrzucajcie.
Nie kuś dusiciela plastikową torbą
Magdalena Dubrowska
2007-12-20, ostatnia aktualizacja 2007-12-20 22:24
Na przedświąteczne zakupy tylko z torbą lnianą! Plastikowa grozi napaścią potwora Torby Dusiciela
"Poproszę jeszcze jedną foliową torebkę, żeby mi zakupy nie wypadły" - to fraza, którą przynajmniej kilka razy dziennie słyszymy w sklepie spożywczym. I, co gorsza, sami powtarzamy. Wczoraj podobny dialog pomiędzy sprzedawczynią a klientem, wielbicielem jednorazowych torebek foliowych, odegrała przy stacji metra Centrum młodzież z ekologicznego stowarzyszenia Zielone Mazowsze.
- Jeszcze buraczki bym wziął, ale w osobnej torebeczce - domagał się konsument. Sprzedawczyni pakowała, a dziewczyna z megafonem komentowała:
- Bo klient nasz pan!
Popołudniowy happening zgromadził całkiem spore audytorium. Przechodnie przepychali się, żeby stwierdzić przyczynę zamieszania.
- Co tu dają?
- Jak za komuny!
- Nie pchać się - rozlegały się głosy. Nawet główna atrakcja okolicy, czyli peruwiańscy muzykanci w pióropuszach, zamilkła bezradnie. Kiedy nieuświadomiony klient zakończył wreszcie swe zakupy (każdy produkt pakując w osobną jednorazówkę), napadł na niego "plastikowy potwór Torba Dusiciel", czyli wolontariusz ZM obwieszony foliowymi woreczkami.
- Kocham pana i chcę pana udusić! - krzyczał. Konsumenta uratował Anioł, wręczając mu ekologiczną torbę lnianą. Podobną mógł dostać każdy. Wystarczyło oddać w zamian swoją foliową. Bo celem happeningu było zwrócenie uwagi na powódź plastikowych jednorazówek, w której toniemy zwłaszcza w gorączce przedświątecznych zakupów. Do stanowiska Zielonego Mazowsza ustawił się ogonek. Jako jeden z pierwszych atrakcyjnej wymiany dokonał młody muzyk jazzowo-popowy, który przedstawił się jako Kris Sadeness.
- Popieram tę inicjatywę, bo tak jest lepiej dla przyrody - wyjaśnił. - Będę wszędzie zabierał tę torbę: na zakupy i na randkę z moim facetem.
Potwór Torba Dusiciel napadał na warszawiaków, u których spostrzegł foliowy asortyment, na niego zaś napadła starsza pani, usiłując oderwać sobie jedną torebkę:
- Niech mi pan da, przyda mi się taka - prosiła. Ale nie dostała. Za to 300 lnianych ekotoreb rozeszło się w niecałe 10 minut.
- No i po imprezie - skomentował kloszard w czapce, oddalając się ze swoją nową lnianą torbą w kierunku Dworca Centralnego.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
|