Nie uchwalili. Dużo hałasu o nic - tak na prawdę więcej w tym kampanii wyborczej było niż dbałości o środowisko. No ale poczytajcie sami...
Przedwyborcze foliówki
Nie będzie ekologicznej rewolucji, łodzianie nadal będą pakować zakupy w foliowe jednorazówki. Merytoryczną debatę o ekologii łódzcy radni zamienili wczoraj w kampanię wyborczą. Mieli duże pole do popisu, bo oprócz lokalnych mediów, na salę obrad zawitały ogólnopolskie stacje telewizyjne i radiowe.
Za sprawą Krzysztofa Piątkowskiego z PiS Łódź mogła być pierwszym miastem w Polsce, które zadba o ekologię. Radny chciał, by ze sklepów, punktów usługowych i stacji benzynowych zniknęły foliowe torebki, a zastąpiły je opakowania biodegradowalne. Dlaczego? Jednorazówki zaśmiecają Łódź, fatalnie wpływają na środowisko, a w efekcie stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
Radni zaczęli pseudodebatę od sporów o... opinie prawne do projektu. Dlaczego nie magistraccy prawnicy ją opiniowali tylko prof. Michał Kulesza, autor ustawy samorządowej? Krzysztof Piątkowski wyjaśnił, że według magistrackich prawników takie rozwiązania można wprowadzać tylko ustawą. A w opinii prof. Kuleszy samorząd może wprowadzać nakazy, o ile coś zagraża zdrowiu i życiu mieszkańców. W przypadku jednorazówek tak jest. Radnym było mało. Zażądali... pisemnego potwierdzenia, że prof. Kulesza opinię wystawił. Konsultacje telefoniczne na linii Łódź - Warszawa trwały do wieczora, prof. Kulesza potwierdził własnoręcznym podpisem, że projekt opiniował, a całość przesłał faksem. I zaczęło się...
- Jaką mamy gwarancję, że to jest pismo profesora? Nie wierzę, że może mieć tak okropny charakter pisma. Żądam potwierdzenia - pytał Władysław Skwarka (LiD).
Piątkowskiemu pomógł Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi. Oświadczył, że pracował z profesorem Kuleszą i doskonale zna jego charakter pisma i podpis.
Do akcji wkroczył Tomasz Kacprzak (PO). Upewnił się, czy dziennikarze obserwują jego wystąpienie i wygłosił przemówienie. Próbował udowodnić, że uchwała jest źle skonstruowana, nie będzie respektowana. Wreszcie zasugerował, że najpierw trzeba łodzian ekologicznie wyedukować, pomysł wypromować, a potem zmieniać prawo.
Anna Rakowska (LiD) wróciła do... opinii prawnej. Zaczęła od daty powstania uchwały i drążyła: kto opiniował, co i kiedy? Próbowała udowodnić, że uchwała jest niezgodna z prawem, więc procedować jej nie należy. I zaproponowała odesłanie jej do komisji. Pół godziny trwały narady PO i PiS zanim przegłosowano odesłanie uchwały do komisji. Ciekawe, iloma miejscami w Sejmie i Senacie zaowocuje wczorajsza kampania. Bo, że Łódź znów się skompromitowała, to już wiadomo.
źródło:
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/769037.html
Radni dyskutowali o jednorazowych torbach
Wioletta Gnacikowska
2007-09-12
Na razie można jeszcze nosić zakupy w foliowych reklamówkach. Radni, którzy wczoraj dyskutowali o całkowitym zakazie używania w Łodzi tych toreb postanowili, że projekt uchwały trzeba jeszcze raz dokładnie przemyśleć.
Dyskusja na temat torebek foliowych wywołał radny Krzysztof Piątkowski (PiS). Przygotował projekt uchwały wprowadzający zakaz używania w sklepach foliowych jednorazówek. Piątkowski przekonywał: - Ja to robię tak: przy kasie wykładam zakupy z wózka, potem wkładam je z powrotem do wózka. Jadę na parking, otwieram bagażnik i wykładam artykuły do skrzyneczek z tworzywa sztucznego. Odkryłem, że przyniesienie skrzyneczek z zakupami do domu to sama radość w porównaniu do biegania z reklamówkami.
Projekt uchwały zakłada, że w całej Łodzi będzie obowiązywał zakaz korzystania z jednorazowych i bezpłatnych toreb. A jeśli jakiś sklep będzie dawał klientom "reklamówki" wówczas sprzedawca i kierownik sklepu dostaną karę grzywny od 20 zł do 5 tys. zł.
Radny policzył, że w łódzkich hipermarketach zużywa się dziennie 100 tysięcy toreb. A kiedy doliczyć do tego małe sklepy i targowiska w sumie wyjdzie ok. 600 tysięcy w całym mieście. Torebki nie ulegają biodegradacji, roznosi je wiatr, zanieczyszczają ulice, trawniki, drzewa, zatykają kanalizację przeciwdeszczową. Opinię prawną w sprawie uchwały przygotował prof. Michał Kulesza, który uważa, że samorząd ma prawo wprowadzić taki zakaz.
Wszyscy radni byli zgodni co do idei: powinno się ograniczyć używanie reklamówek ze względu na dobro środowiska naturalnego. Reklamówka - jak policzyli naukowcy - rozkłada się w ciągu 400 lat. Uchwała wzbudziła jednak sporo wątpliwości.
- Co to jest w ogóle torebka jednorazowa? Ktoś przecież może powiedzieć, że używa ją wielokrotnie, a ostatnim użyciem jest wyłożenie kubła na śmieci - przekonywał Mateusz Walasek, szef klubu radnych PO. - Kto będzie kontrolował sklepikarzy? Strażników miejskich mamy 350. Na Teofilowie jest dwóch i muszą odwiedzić szkoły, sprawdzić, czy nie ma narkotyków, sprawdzić czy nie są pomazane ściany, czy się nie pali na przystankach, a potem jeszcze sprawdzić sklepy, czy nie wydaje się jednorazowych toreb. To niewykonalne. Najważniejsza jest edukacja.
Tomasz Kacprzak z PO twierdził, że zakaz będzie omijany. Jak? Sklep może zaoferować klientowi jedną lub kilka reklamówek w cenie jednego grosza. I już torba nie jest bezpłatna - udowadniał Kacprzak. Bo "zakazana" torba musi spełniać trzy warunki: jednorazowa, bezpłatna i niezbędna.
- Radni PiS zaśmiecają Radę Miejską takimi projektami uchwał, bo o ile ważne jest, żeby budować świadomość ekologiczną i żeby toreb było mniej, to wprowadzanie zakazów wydaje się nieracjonalne. Niedługo PiS będzie wsadzać do więzienia za to, że wynosi się zakupy w reklamówce. Nie ma przeszkód, aby "reklamówki" produkować z materiałów ekologicznych. Ten przepis będzie tylko utrudniał ludziom życie - mówi Witold Rosset, radny Lewicy i Demokratów.
Dariusz Joński, szef klubu LiD dworował sobie, że PiS powinien zmienić nazwę na GreenPiS. Zwrócił uwagę, że z reklamówką chodzi nawet prezydentowa Maria Kaczyńska (chodziło o słynne ujęcie z początku kadencji, gdy wchodzi po schodkach do samolotu z reklamówką Galerii Centrum).
Radni PiS - poza projektodawcą - głosu nie zabierali. Tylko jeden rozdał kolegom zielone płócienne torby, by zachowania proekologiczne radni zaczęli od siebie. - Wyglądamy jak teletubisie - śmiali się niektórzy radni.
Wątpliwości było tak dużo, jak chyba jeszcze nigdy przy żadnej uchwale. Dlatego radni zdecydowali się odesłać projekt do komisji.
źródło:
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,4483742.html