Życie Warszawy napisał(a):
Dwie spalarnie, kompostownia i cztery sortownie mają być gotowe w stolicy do 2018 r. Opozycja: – To nierealne
Widać wreszcie pierwsze efekty przygotowań miasta do tzw. śmieciowej rewolucji, która dotknie samorządy w całej Polsce w połowie przyszłego roku. Na razie to efekty na papierze.
Dotarliśmy do opracowania, które na zlecenie miasta przygotowała grupa doradców (Savona Projekt, Polinvest i kancelaria Urszuli Rozenbajger). Przedstawiają, jak powinna wyglądać gospodarka odpadami w stolicy. Czas nagli, bo od lipca 2013 warszawiacy nie będą już podpisywać indywidualnych umów z firmami, które odbierają śmieci z ich posesji. Ratusz podzieli miasto na strefy i w przetargach sam wyłoni firmy, które wywiozą odpady z gospodarstw do wskazanych miejsc – spalarni, segregatorni czy kompostowni. Od mieszkańców będzie za to pobierać opłatę, tzw. podatek śmieciowy. W jaki sposób będzie on naliczany – dowiemy się w ciągu miesiąca.
Warto już dziś sprawdzić, na ile czasu mamy podpisane umowy „śmieciowe" i kiedy należy je wypowiedzieć, by od połowy przyszłego roku nie płacić podwójnie – miastu i firmie.
Docelowy model postępowania z odpadami ma funkcjonować – według założeń doradców – dopiero od 2018 r. Lata 2013–2017 to ma być okres przejściowy – czas na budowę instalacji. Ratusz zakłada, że na pięć lat zostanie zwolniony z płacenia kar za niewłaściwą gospodarkę śmieciową. Po 2018 r. przepisy nie przewidują już takiej prolongaty. Wariant optymistyczny zakłada zapłacenie w ciągu pięciu lat 200 mln zł kar, ale jeśli coś pójdzie nie tak, może to być i 400 mln zł. Dziś stolica produkuje (oficjalnie) 700 tys. ton śmierci rocznie (to ok. 8 proc. wszystkich śmieci w Polsce), jednak tajemnicą poliszynela jest, że to dane niedoszacowane, bo część odpadków trafia dziś nielegalnie do rowów i lasów. Ratusz ocenia więc, że w stolicy potrzeba instalacji, które „przerobią" co najmniej 900 tys. ton.
Za pięć lat w stolicy mają funkcjonować dwie spalarnie odpadów – już istniejący, ale rozbudowany zakład na Targówku (którym obecnie zarządza Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania) oraz drugi – zbudowany w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. Koszt obu to ok. 1,8 mld zł.
– To założenie już dziś można uznać za nierealne. Jeśli przez ostatnie sześć lat kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz nic się w tym kierunku nie udało zrobić, to jakim cudem ma się udać budowa spalarni do 2018 roku? – mówi radny Dariusz Figura (PiS), szef komisji ochrony środowiska w radzie miasta.
Obok spalarni – według raportu – powinna jeszcze funkcjonować kompostownia Radiowo (należąca do MPO) i cztery sortownie (również zalecane do budowy w ppp – po 80–100 mln zł jedna).
Dokument doradców zawiera też część tajną. To m.in. kalkulacja kosztów systemu i spodziewanych wpływów (kilkaset milionów złotych, bez miliardowych inwestycji), koszty transportu czy odbioru śmieci, a nawet... koszt zakupu worków do selektywnej zbiórki. Czyli to, co najbardziej interesowałoby firmy, które szykują się do zawojowania rynku. Po co ta tajemnica? – Po to, by zachować konkurencyjność i uzyskać najkorzystniejsze ceny w przetargach – wyjaśniają urzędnicy.
A worki na śmieci? Będą istotne w gospodarstwach jednorodzinnych. Doradca sugeruje, by tam śmieci (szkło, odpady suche) były zbierane w przezroczystych, 120-litrowych workach. W blokowiskach będą nadal pojemniki.
Harmonogram działań na ten rok przewiduje, że już w październiku ma powstać w ratuszu nowe biuro – gospodarki odpadami (kilkadziesiąt osób).
Do listopada mają być gotowe materiały do ogłaszania przetargów na odbiór odpadów. A jeszcze przed końcem roku radni zdecydują o wysokości opłaty śmieciowej.
To wszystko oparte tylko na wiedzy eksperckiej - żadnych konsultacji - w 2009 roku np. rozwiązano WOSO (Warszawski Okrągły Stół Transportowy). Inwestycje będą opóźnione co najmniej o 2 lata, a potem niepotrzebne, bo będą miały za dużą moc. Nawet 95% odpadów komunalnych daje się odzyskać bez konieczności budowy spalarni (czyli do spalenia pozostałoby tylko 100 tys. ton, niewiele mniej niż przerabia obecnie Targówek!), ale o tym to już nikt nie chce słyszeć.