http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... szych.htmlCytuj:
Jezdnie Marszałkowskiej należy zsunąć i urządzić bezpieczne przejście dla pieszych - tak społecznicy wyobrażają sobie zmiany na Osi Saskiej. Teraz ludzie przebiegają między samochodami i tramwajami
Inicjatywy społeczne wyprzedzają niemrawe działania ratusza. Miesiąc temu radni Warszawy zdecydowali, że pora przystąpić do sporządzania planu zagospodarowania rejonu Osi Saskiej. Społecznicy od lat kreślą własne wizje tej części miasta.
Chodzi o 102 hektary między al. Jana Pawła II i "Solidarności", ulicami Kozią, Krakowskim Przedmieściem, Królewską i Grzybowską. - Zabiegamy o zapewnienie pieszym przejścia śladem Osi Saskiej przez ul. Marszałkowską - mówi Antoni Lewandowski ze Stowarzyszenia Obywatelskiego "Chłodna-Oś Saska".
Ten postulat wydaje się oczywisty. Ludzie mają rozum, który podpowiada, by wybierać najkrótszą drogę do celu, a nie krętą. Nawet kosztem bezpieczeństwa. Idąc środkiem Ogrodu Saskiego, nie baczą, że na przeszkodzie mają tory tramwajowe i jezdnie Marszałkowskiej. Przebiegają dokładnie w Osi Saskiej. Wydeptane trawniki widać na zdjęciach satelitarnych. Stanowią przy okazji dowód, jak wielka jest siła założenia urbanistycznego z czasów baroku. Ślad Osi Saskiej przetrwał do dziś mimo braku zabytkowych budynków, zapętlenia jej nowymi drogami i blokowiskami osiedla Za Żelazną Bramą.
Stowarzyszenie przekonuje więc, że należy zsunąć jezdnie Marszałkowskiej po zachodniej stronie (bliżej pl. Żelaznej Bramy), co pozwoli powiększyć Ogród Saski. Tylko jak pokonać kilkujezdniową ulicę bez poczucia, że igra się z życiem? Społecznicy podpowiadają: kładka, przejście pod ziemią albo na powierzchni ze światłami. Były w tej sprawie spotkania z wiceprezydentem miasta Jackiem Wojciechowiczem i Markiem Mikosem z miejskiego biura architektury. Skończyło się niczym.
Włożyć nogę w drzwi
Dlatego Grupa M20 ("Jesteśmy entuzjastami miasta") zachęca, by wziąć sprawy w swoje ręce i słać do ratusza wnioski, zanim powstanie projekt planu. W M20 wiedzą, że urzędnicy "zamykają się jak żółw w skorupie". I nie mają złudzeń: "Ustawa daje nam, mieszkańcom, możliwość partycypacji, ale w realnej Polsce A.D. 2013 jest tak, że wciąż jesteśmy na etapie wkładania nogi między drzwi, żeby nie można ich było zatrzasnąć. Teraz jest właśnie taki moment: za chwilę uchylą trochę drzwi, bo tak im ustawa nakazuje i albo wykorzystamy ten moment i znajdziemy się trochę w środku, albo przez następne lata będziemy narzekali, że nie mamy wpływu na własne miasto".
M20 proponuje: należy odtworzyć budynki, dzięki którym znów kształtów nabrałaby oś, z kluczowym Pałacem Saskim. Nie jest osamotnione. Stowarzyszenie "Saski 2018" zabiega, by doprowadzić do odbudowy Pałacu Saskiego w 2018 r. - na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Działają w nim "prawnicy, archeolodzy, przewodnicy po Warszawie, varsavianiści", których łączy "miłość do Warszawy".
Kłopot z pałacem
Opinie o pałacu są jednak podzielone. Przeciwny jego odbudowie jest Jeremi T. Królikowski, który w styczniu prowadził w siedzibie Stowarzyszenia Architektów RP debatę "Przyszłość Osi Saskiej i placu Piłsudskiego". Jego zdaniem po pamiętnej mszy papieskiej z 1979 r. plac stał się sferą sacrum.
Dr Krzysztof Domaradzki, urbanista, pyta: - Chcemy mieć plac-pomnik czy plac miejski, który godzi różne funkcje? Co jest ważne: wielkie idee, ruiny z Grobem Nieznanego Żołnierza i pustka jako wspomnienie po mszy papieskiej? Czy też ta przestrzeń powinna żyć na co dzień, a nie tylko kilka razy w roku przy okazji uroczystości państwowych i składania wieńców?
A co z przebudową jezdni Marszałkowskiej i przejściem dla pieszych? Dr Domaradzki: - Na pewno nie stawiać kładki, która pasowałaby jak pięść do oka. Sygnalizacja świetlna? Jest już jej za dużo, spowolniłaby ruch, także tramwajów.
Najlepsze wydaje się lekko zagłębione przejście otwierające się szeroko na Ogród Saski i pl. Żelaznej Bramy.
Pomysł łączenia ze sobą jezdni Marszałkowskiej "rozjechanych" na boki w rejonie Osi Saskiej nie jest nowy. Był rozpatrywany przez architektów podczas tzw. Konfrontacji Warszawskich '86: "Od osiedla do Śródmieścia - przekształcenie zachodniego obszaru Osi Saskiej". Bezkolizyjne skrzyżowanie tej osi z Marszałkowską proponowali zarówno zdobywcy pierwszej nagrody z Poznania (zagłębione jezdnie), jak i wyróżnieni architekci z Warszawy (przejście pod Marszałkowską). Trzeba w końcu podjąć decyzję.
Jak przejść Marszałkowską na Osi Saskiej: w poziomie ziemi czy pod nią? A może designerskim mostkiem?
Ludzie ludziom gotują ten los
Najlepsza jest ankieta na końcu. Przejście dla pieszych bez świateł znajduje się poza strefą pojmowania.
Jedyne co cieszy, to że jak na razie w ankiecie prowadzi przejście w poziomie jezdni.