Specjalnie zaprojektowane eleganckie przystanki, do tego estetyczne kosze na śmieci, słupy i stojaki reklamowe - na jesieni warszawskie ulice czeka mała rewolucja
akie są warszawskie przystanki, każdy widzi - w centrum stoją czerwone, metalowe, z wypukłym dachem z pleksi i miejscem na mapę lub rozkład z przodu. Z boku oświetlona reklama. To podstawowy wzór przystanków, który obowiązuje w stolicy od połowy lat 90. Dawno już straciły świeżość i powab, korodują oklejone nielegalnymi reklamami powiewającymi na wietrze. A im dalej od centrum, tym gorzej - na Czerniakowie bez trudu odnajdziemy malowane na srebrno wiaty z drewnianymi ławeczkami - relikty lat 70. i 80. Nie spełniają już żadnej funkcji ochronnej - przy padającym deszczu woda swobodnie przecieka, lejąc się z sufitu na oczekujących i chodnik. Na peryferiach często przystanek to słupek z symbolem autobusu i (czasami) rozkładami jazdy.
To wszystko jednak odchodzi w przeszłość. - Na jesieni do na główne szlaki komunikacji w centrum trafi partia kilkudziesięciu nowych przystanków - zapowiada Tomasz Gamdzyk, szef stołecznego wydziału estetyki. Będzie na co popatrzeć - choć wzornictwem nowe wiaty nieco nawiązują do starych, czerwonych, są jednak prawie całkowicie przeszklone. Bannery reklamowe znajdą się nie z boku, lecz na tylnej ściance. Zabraknie znanej ze starych przystanków "barykady" z przodu wiaty.
- Mnie martwi tylna ścianka, która nie jest tak szczelna jak w tych czerwonych - ocenia pasażer pan Wojtek, którego pokazaliśmy zdjęcie nowych przystanków. - Nowe przystanki będą chyba bardziej przewiewne. Ale w wydziale estetyki uspokajają. - To zależy od układu danego przystanku, czy przylega do zabudowy i oczywiście od tego, jak bardzo wieje w okolicy - mówi jeden z urzędników.
Za to jest szansa, że pasażerów latem nie będzie dręczyć słońce - przystanki będą od góry oklejone specjalną dziurkowaną folią odbijającą 80 proc. światła.
Pierwsza partia przystanków będzie testowana przez rok. Dopiero po takim pilotażu na ulice trafi ponad 1,5 tys. (z około 4 tys. w mieście) nowych przystanków komunikacji miejskiej.
Ich projekty powstały w pracowniach dwóch profesorów ASP - Jerzego Porębskiego i Grzegorza Niwińskiego (są oni twórcami znanych wszystkim niebieskich i brązowych tablic Miejskiego Systemu Informacji). Wygrali ogłoszony w 2006 r. konkurs na zaprojektowanie wiat i ich otoczenia: słupka informacyjnego, ławki, kosza na śmieci, słupa ogłoszeniowego, a nawet stojaka na rowery, który stanie obok przystanku.
Kto będzie dbał o czystość nowych wiat reklamowych? Zapewne te same firmy co dotychczas - zajmujące się legalną reklamą na przystankach. Tylko firma AMS posiada ich ponad 530. Koszty usuwania nielegalnych plakatów przyklejonych ordynarnie taśmą klejącą są ogromne. Dlatego firmy reklamowe wynajmują firmy ochroniarskie, które patrolują przystanki. Takie patrole pomagają dbać też o bezpieczeństwo pasażerów, bo na nowych przystankach nie planuje się montażu kamer monitoringu. - Będziemy korzystali z kamer ulicznych, których jest coraz więcej - zapowiada Tomasz Gamdzyk.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Od początku bardzo sceptycznie podchodziłem do tego projektu. Miło, że postanowili zrobić coś, by naprawić brak ochrony przed słońcem, ale pozostaje nadal brak ochrony przed wiatrem, deszczem i śniegiem. Oczywiście będzie możne i te rzeczy naprawić dodatkami do wiat, ale wtedy powstaje pytanie, po co w ogóle wybierano projekt wymagający tylu zmian. Zatem zapewne zostaną przystanki przepuszczające 20% światła i 80% deszczu i wiatru.
Ale może niepotrzebnie narzekam i życie okaże się lepsze od obrazka. Czas pokaże. Pocieszające jest, że będzie okres próbny, a nie od razu wszystko do wymiany. Mam nadzieję, że jakieś wnioski zostaną z doświadczeń tego okresu wyciągnięte.