http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/2,6 ... pkami.htmlMiasto za słupkami
Piotr Szymaniak07-10-2011, ostatnia aktualizacja 07-10-2011 07:08
W centrum stolicy codziennie wyrasta siedem słupków. Tylko w tym roku ZDM ustawił ich już 1300. – Bo kierowcy łamią przepisy – tłumaczą urzędnicy. Ale w Gdańsku i Krakowie mają inną strategię.
[url]Z każdym dniem liczba miejsc parkingowych w centrum się zmniejsza[/url]
. I nie chodzi nawet o te, które zniknęły w związku z budową II linii metra, a o wyrastające jak grzyby po deszczu słupki uniemożliwiające parkowanie. Czy miasto prowadzi akcję „Dwa miliony słupków, dla dwumilionowej Warszawy"? – zastanawia się nasz czytelnik.
Bo stwarzają zagrożenie
Tylko w tym roku w części Śródmieścia i Mokotowa na zlecenie Zakładu Remontu i Konserwacji Dróg postawiono 1300 słupków.
– W ubiegłym było ich 1400. Przy czym w tej liczbie zawierają się nowe oraz wymiana zniszczonych – precyzuje Karolina Gałecka z ZDM, które zleca stawianie.
W tym tygodniu czytelnicy zaalarmowali nas, że kolejne słupki zostały zamontowane przy ul. Rakowieckiej 26, obok budynku poczty. Postawiono je bez uprzedzenia, więc zaparkowane tam samochody zostały uwięzione.
– Zrobiliśmy to na wniosek zarówno zarządców nieruchomości, policji, jak i inżyniera ruchu, bo kierowcy stawiali auta tak, że blokowały przejście dla pieszych – wyjaśnia Karolina Gałecka.
Karina Stopa z ZRiKD dodaje, że na placyku pod pocztą w czasie stawiania słupków nie było aut, a nawet gdyby były, kierowcy mogli wyjechać inną drogą.
– Kierowcy parkujący w rejonach przejść dla pieszych, skrzyżowań czy na chodnikach, utrudniając przejście pieszym, stwarzają zagrożenie. I to nie tylko dla przechodniów, ale i innych kierowców, bo nieprawidłowo zaparkowane samochody ograniczają im widoczność – tłumaczy Janusz Galas, miejski inżynier ruchu.
Podobnie uważa prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej, dowodząc, że słupki są wszędzie, np. przy Champs-Élysées w Paryżu, i nikt się nie oburza. – Polska to jedyny znany mi kraj, w którym można parkować na chodniku, jeśli oczywiście nie ma znaku tego zabraniającego, i o ile zostawi się wymagane 1,5 metra dla pieszych – zwraca uwagę prof. Suchorzewski. – Problem w tym, że w Polsce mamy do czynienia z narodem kierowców pierwszej generacji, nieliczących się ani z przepisami, ani z pieszymi. Dlatego słupki są smutną koniecznością. Nawet jeśli wyglądają czasami nieestetycznie, to jednak i tak jest to lepszy widok niż chodniki zastawione autami. Jestem ich zwolennikiem, choć zgadzam się, że nie należy stawiać ich wszędzie.
Idea to jedno, a wykonanie drugie. Na Francuskiej czy Broniewskiego słupki ustawiono w taki sposób, że blokowały dojazd karetkom czy straży pożarnej, a przy Czerniakowskiej nie dało się zaparkować obok sklepów.
do 600 zł netto kosztuje jeden słupek. Za najprostsze trzeba zapłacić 185 zł, ozdobne 600 zł. Cena nie obejmuje montażu
Tymczasem na tle innych polskich dużych miast warszawska „słupkomania" może dziwić. Palików prawie nie ma w Gdańsku. Czy tam jeżdżą bardziej kulturalni kierowcy?
– Niestety, są tacy sami jak wszędzie, ale my tu nie lubimy słupków – wyjaśnia Tomasz Wawrzonek z tamtejszego Zarządu Dróg i Zieleni. – Parkowanie na chodnikach regulują oznakowanie i przepisy ruchu drogowego. Ich egzekwowanie zostawiamy straży miejskiej. Słupki są tylko w naprawdę newralgicznych miejscach i instalowane są najczęściej na wyraźne życzenie mieszkańców.
Mandatami, nie słupkami
Podobnie uważają w Krakowie. – Ale po co słupki? Przecież to nie jest żadne rozwiązanie. Od walki z nielegalnym parkowaniem mamy straż miejską, a naszą rolą nie jest ograniczanie miejsc parkingowych, tylko raczej ich budowanie – tłumaczy Jacek Bartlewicz z Zarządu
Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. – Powiem więcej. To słupki stwarzają niebezpieczeństwo, bo w razie czego w żaden sposób nie chronią pieszych przed rozpędzonym samochodem, a skoszone słupki latające w powietrzu mogą wyrządzić większą krzywdę, niż ich brak.
Dwa lata temu doszło do groźnego wypadku pod Halą Mirowską, gdzie obrażenia pieszych spowodowały właśnie skoszone przez auto słupki,
Stołeczna straż miejska tylko w Śródmieściu wystawiła w tym roku 20 706 mandatów za parkowanie (we wrześniu 2312). – Mandaty, w zależności od rodzaju wykroczenia, opiewały na kwotę od 100 do 500 zł – informuje Katarzyna Dobrowolska ze straży miejskiej. Tymczasem za jeden słupek, w zależności od rodzaju, trzeba zapłacić od 200 do 600 zł netto. Do tego trzeba doliczyć robociznę oraz w niektórych przypadkach łączące słupki łańcuchy.
--------------
Moje komentarze:
wysłupkowane miejsca (np to pod byłym SGGW) nigdy nie były legalnym miejscem parkingowym, więc liczba legalnych miejsc się nie zwiększa. Oczywiśce czytelnikowi chodziło o to gdzie można porzucić swoja furę.
"Stołeczna straż miejska tylko w Śródmieściu wystawiła w tym roku 20 706 mandatów za parkowanie" co daje... 77 mandatów dziennie. Tyle to pod moim oknem może jeden strażnik, codziennie, łącznie z weekendami wystawić