A mnie się to w sumie nie podoba. Nie zrozumcie mnie źle - nie cierpię nieprawidłowo parkujących kierowców. Ale chyba jeszcze bardziej wkurza mnie SM, reagująca wedle jakiegoś 'widzimisię'. Idę w zakład, że jadąc na Suwak mijają setki nieprawidłowo zaparkowanych samochodów, na które nie reagują. W pewnym sensie kierowcy, którzy się na takie działania skarżą, mają do tego prawo - w dzielnicy, gdzie wszyscy parkują nieprawidłowo, karze się kierowców parkujących na jednej ulicy. To bez sensu.
Sam ostatnio miałem podobną sytuację na Powiślu. Byłem akurat autem, szukałem miejsca do zaparkowania w okolicach Browarnej. Na Lipowej wszystko zajęte, na Wiślanej też. Wjeżdżam na Gęstą, jest jedno miejsce, trzy metry przed początkiem podwójnej ciągłej dochodzącej do skrzyżowania z Browarną. Przy samym skrzyżowaniu stoi radiowóz SM. Zaparkowałem. Wysiadam. Wysiada też strażniczka. Pyta się mnie: - Czy nasza obecność Panu tu nie przeszkadza? - Nie, ale jak rozumiem powinna. Czy źle zaparkowałem? - żeby było jasne, naprawdę nie byłem pewien (mój błąd) Strażniczka tryumfuje. - A paragraf 48 (o ile dobrze zrozumiałem) pan zna? - Z numeru nie. - To niedobrze, jest pan kierowcą. Nie będę tu dalej opisywał tego dialogu. Stanęło na tym, że nie dostałem mandatu, choć zaparkowałem źle, gdyż wolno parkować dopiero "10 metrów od podwójnej ciągłej". Odjechałem, stanąłem dalej, w zatoce parkingowej. Nie miałbym żadnych pretensji o to do nikogo (byłbym wręcz wdzięczny, że mimo złamania przeze mnie zakazu skończyło się na pouczeniu), gdyby nie to, że: 1. Po przeciwległej stronie ulicy Gęstej parkowały dwa samochody zaraz za podwójną ciągłą i jeden wzdłuż niej. 2. Wszystkie samochody po przeciwległej stronie ulicy nie pozostawiły 1,5 m (ba, niektóre nawet nie 0,5 m) przejścia na chodniku. 3. Radiowóz stał zaparkowany na chodniku, na samym rogu skrzyżowania (zasłaniając widoczność etc.). 4. Obok przy Browarnej 5 samochodów stało bezpośrednio przy przejściu dla pieszych (żeby było jasne - było to ca 4 metry od radiowozu SM, oni musieli to widzieć). 5. W trakcie interwencji wobec mnie przez przejście dla pieszych przejechał rowerzysta (co strażnicy widzieli tak samo, jak ja). 6. W zasięgu wzroku radiowozu SM stał drugi radiowóz, na skrzyżowaniu Lipowej z Browarną, który wjechał tam przez pasy i blokował cały chodnik i dojście do pasów.
Jasne - to że inni łamią przepisy nie znaczy, że mnie wolno. Ale w świetle powyższego, czy naprawdę można mieć mi za złe, że czuję się potraktowany niesprawiedliwie - ba, że mam wrażenie, że SM się na mnie uwzięła? Sumując pkty 1-6 wychodzi, że ca 19 przypadków łamania prawa zostało przez ten patrol zignorowanych, jeden przepis został złamany przez sam patrol, a jeden przez członków tej samej formacji. Jak ja mam w ogóle mieć jakikolwiek szacunek dla prawa, jak formacja powołana do jego egzekwowania tak działa? Zwróćcie uwagę, ile pieniędzy nie wpłynęło do kasy miasta w skutek bierności tego patrolu. Ja rozumiem, że straży nie może być wszędzie i bez przerwy, ale dlaczego tam, gdzie strażnicy są, też egzekwują tylko te artykuły, na które mają ochotę, i tylko wobec niektórych osób?
Najbardziej pluję sobie w brodę, że nie spisałem tych strażników i nie napisałem skargi. Ale byłem tak zaskoczony (nigdy SM nic ode mnie nie chciała), że jak mi to już przyszło do głowy i się wróciłem, to ich już nie było.
Moja diagnoza co do Suwaka - ktoś po prostu tak SM wiercił dziurę w brzuchu, że zaczęli interweniować. Ale to żaden przełom, nic się nie zmieni. Co najwyżej jeszcze bardziej zniechęci kierowców do tej formacji i utwierdzi w przekonaniu, że służby są od tego, żeby się "czepiać", a nie egzekwować prawo.
Sorry za offtop...
|