Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1181 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 119  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: N lis 08, 2009 16:43 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 13:11
Posty: 1024
Lokalizacja: Warszawa
pduncz napisał(a):
Poczułem się jak w jakiejś pół-dzikiej społeczności wierzącej w magiczną moc przedmiotów. To ZDM zakopywał namagnesowane puszki na rogach skrzyżowań żeby ograniczyć wypadki, prawda? Ech...


Żyjemy w pół-dzikiej społeczności. Widać to po ilości wypadków. Niewiele osób to sobie uświadamia, ale tak IMO własnie jest.

I tylko nie rozumiem, czemu Galas z ZDM i Policją usilnie starają się dotrzeć kulturalnymi i "miękkimi" metodami (prośby, błagania, przekonywanie - także w postaci znaków) do dziczy. To jak próba przekonania do wspólnej kolacji pędzącego na Ciebie z maczugą człowieka pierwotnego :-)

A co do przedmiotów: Że ZDM zakopywał to jedno. Ale, że teraz jest sporo takich, co uwierzyło, że to pomagło, to już po prostu groteska. A w TV już kilkakrotnie się wypowiadali różni dziwacy od "promieniowania", co pokazywali to właśnie skrzyżowanie za przykład tego jak zbawiają świat. Po prostu Alleluja i do przodu...

_________________
Pozdrawiam rowerowo - Rafał 'Raffi' Muszczynko
__________________________________________________
Jeździć możesz powoli, ale myśleć musisz szybko ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn lis 09, 2009 21:31 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
Jak z tym lotniarzem, co się rozplaskał o Pałac Kultury: jaki kraj -- taki terroryzm...
Cytuj:
TVN Warszawa, PG/20:31
Stolica: szaleniec ostrzelał tramwaje i autobusy
Nieznany sprawca ostrzelał dwa tramwaje i dwa autobusy, na ul. Waszyngtona, między Grenadierów a Wiatraczną. Szaleniec oddał strzały prawdopodobnie z wiatrówki. Policja przesłuchuje świadków.

Do tej niecodziennej i bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło około godz. 17.00. - Najpierw ostrzelany został tramwaj linii 24, a później 9. W obu pojazdach wypadły trzy szyby - wyjaśnia Teresa Kotwica z Tramwajów Warszawskich. Na szczęście nikomu się nic nie stało. Ruch tramwajowy odbywa się normalnie.
Na tramwajach się nie skończyło
Ostrzelano również dwa autobusy. Wszystkie uszkodzone pojazdy znajdują się w zajezdni, tam trwają oględziny - poinformował TVN Warszawa dyżurny techniczny miasta.

Po prostu Kamionek blisko... :wink:

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn lis 09, 2009 23:33 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 13:11
Posty: 1024
Lokalizacja: Warszawa
I właśnie dlatego nie będzie u nas progów na ulicach, po których jeżdżą autobusy. Szybciej jadący autobus - trudniejszym celem i ambitniejszym wyzwaniem dla strzelca ;-)

Później można tak strzelającego jak i uciekającego przed ostrzałem, zwerbować do armii i wysłać np do Afganistanu. Dwie pieczenie na jednym ogniu - będziemy mieli partole w prowincji nie do ostrzelania, z których nasi żołnierze prowadzić będą celny ostrzał stanowisk i jednostek wroga :-)

_________________
Pozdrawiam rowerowo - Rafał 'Raffi' Muszczynko
__________________________________________________
Jeździć możesz powoli, ale myśleć musisz szybko ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt lis 10, 2009 9:59 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 17, 2008 21:55
Posty: 2010
Lokalizacja: Śródmieście, trzecie piętro
http://wiadomosci.onet.pl/2075377,11,18-latek_smiertelnie_potracil_na_pasach_83-latka,item.html
Cytuj:
PAP, PKo/08:07
18-latek śmiertelnie potrącił na pasach 83-latka
18-letni kierowca, który od dwóch miesięcy miał prawo jazdy potrącił 83-latka na przejściu dla pieszych w centrum Olsztyna. Starszy mężczyzna zmarł w szpitalu - poinformowała Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego warmińsko-mazurskiej policji.
Ofiara wypadku została uderzona przez volkswagena golfa, gdy niemal schodziła już z przejścia dla pieszych pod domem handlowym w samym centrum Olsztyna. "Staruszka znaleziono jednak kilkanaście metrów dalej, prawdopodobnie golf ciągnął tego człowieka" - dodała Niedźwiedzka. Karetka zabrała 83-latka do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek.

18-latek, który miał prawo jazdy od 2 miesięcy, w czasie wypadku był trzeźwy. Policjanci spisali jego dane, pobrano mu krew do badań i został zwolniony do domu, a jego rozbity samochód zabezpieczony.

- Teraz zostanie wszczęte śledztwo, ponieważ wypadek ze skutkiem śmiertelnym jest zagrożony karą do 8 lat więzienia. Prowadzący je zdecydują o dalszych krokach wobec kierowcy - dodała Niedźwiedzka.

"Potrącił". Jak ja uwielbiam takie eufemizmy. Potrąciła to mnie siatką gruba baba, biegnąca do tramwaju.
Należałoby przeprowadzić kampanię, nakłaniającą media do używania określeń zgodnych ze stanem faktycznym: niech piszą "zabił", "zmasakrował", "okaleczył" "ciężko poranił", a nie "potrącił"...

_________________
We made it idiotproof. They grow better idiots.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr lis 11, 2009 21:41 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Pn lut 12, 2007 22:27
Posty: 1062
Lokalizacja: Legionowo
http://blog.onet.pl/39285,archiwum_goracy.html

Wykrzyczeć swój ból

Świat Agaty rozpadł się 24 lipca 2007 r. Tamten dzień to migawki, pojedyncze obrazy, których nie potrafi, a może nie chce układać w całość. Rano jak zwykle 10-letni syn Artur dał jej buziaka na dzień dobry. Na śniadanie zrobiła jego ulubione kanapki z nutellą, potem potarmosiła mu czuprynę i dała 2 złote na loda. Kilkanaście minut później klęczała na ulicy w kałuży krwi.

Jak zrozumieć śmierć własnego dziecka?

Tragedia wydarzyła się na przejściu dla pieszych, na którym paliło się zielone światło. Kierowca ciężarowego samochodu nawet nie zauważył, że przejechał po dziecku. Agata pamięta ostatnie słowa Artura: "mamo, dobrze że jesteś, bo ja się boję" i swoje przysięgi, że wszystko będzie dobrze. Wierzyła, że będzie. Nawet wtedy, kiedy od jednego z operujących lekarzy usłyszała, że syn może nie przeżyć. Pod szpitalem gryzła palce do krwi i przypalając papierosa od papierosa targowała się z Panem Bogiem. Pamięta ulgę, gdy po siedmiogodzinnej operacji zobaczyła bledziutką buzię Artura. Ale zaraz potem padły słowa słowa: "Pani syn umiera" - jak cios prosto w żołądek. Trzymała go za rękę, gdy odchodził.

Kiedy minął szok, kiedy przestały działać prochy i do głosu doszła świadomość, chciała mówić, opowiadać, płakać. Ale wciąż czuła, że nie znajduje zrozumienia. - Żyjemy w społeczeństwie, w którym za wszelką cenę unika się przykrych tematów. Mówi się: "Musisz się pozbierać, masz jeszcze dla kogo żyć, powinnaś się czymś zająć, już czas wrócić do świata" – mówi Agata. - Oczywiście wszystko w najlepszych intencjach. A przecież nie ma gotowej recepty na poradzenie sobie z taką tragedią. Nie życzyłam nikomu, żeby rozumiał, ale jednocześnie takie słowa budziły we mnie bunt i złość, poczucie wyizolowania.

Zamknęła się. Nie chciała obarczać swoimi nastrojami ludzi, z którymi spotykała się na co dzień. Chciała oszczędzić sobie i innym niezręcznych sytuacji, kiedy nie wiadomo co powiedzieć, jak się zachować, gdzie uciec z oczami. - Było coraz gorzej i nikt tego nie widział, bo przed nikim nie pozwalałam sobie na chwile słabości. Przyszła jesień. Zimne, długie wieczory. Brak światła, brak sensu. Pustka. Wyłam i paznokciami darłam tynk ze ścian – mówi.

Nie szukała pomocy, bo możliwości pomocy nie widziała. Szukała jedynie możliwości wyrzucenia z siebie tych wszystkich nagromadzonych emocji, wykrzyczenia i wypłakania swojej niezgody. Wtedy zrodził się pomysł blogu – lorely.blog.onet.pl. Niecałe trzy miesiące po śmierci swojego dziecka napisała pierwszą notkę:

"Nigdy nie umiałam milczeć. Musiałam wykrzyczeć i radość i żal i ból. Ale nie znałam takiego bólu, bólu, który zaciska się na gardle niczym stalowa obręcz. (…) Jak zrozumieć śmierć własnego dziecka?".

Długo było to tylko jej miejsce. Nie wiedział o nim nikt z rodziny, a i teraz adres zna zaledwie kilkoro znajomych. - Dawało mi złudzenie mówienia do innego człowieka, do człowieka, który nie zmieniał nerwowo tematu i nie odwracał wzroku – mówi Agata. To jej wystarczało. Ignorowała maile czytelników jej blogu, ponad rok nie odpowiadała na komentarze.

"Na pozór jestem normalną kobietą. Pracuję, spotykam się ze znajomymi, chodzę na piwo, śmieję się ze swoim [starszym] synem. Nie mam wyryte na czole, że zginęło moje dziecko, że wariuję z rozpaczy. Nie obnoszę się ze swoim bólem, nie wymagam dla siebie żadnej taryfy ulgowej. Ale ten ból jest, toczy serce jak robak. I dlatego powstał ten blog. (…) Mój konfesjonał. Moja ściana płaczu. Oczyszczalnia" - pisze w jednej z notek, odpowiadając na komentarze.

Z czasem przestała traktować swoich czytelników jak "nicnierozumiejących statystów". - Bo jeśli wspierają cię ludzie, którzy tego robić nie muszą, to jest jedna z piękniejszych wartości na świecie - mówi. Zaczęła się na nich otwierać. Zaczęli jej być potrzebni. Nawiązała kilka znajomości. Nie jest całkiem różowo, ciągle nie potrafi się pogodzić i nie wie, czy kiedykolwiek da sobie przyzwolenie na takie pogodzenie z tragedią, ale zdarzyło jej się pomyśleć, że blog spełnił swoją najważniejszą, terapeutyczną rolę, że przeprowadził ją przez ten najgorszy czas. - A jak czytam, że ktoś dzięki temu mojemu pisaniu, zatrzymał się, żeby przytulić swoje dziecko, to wiem, że warto pisać – mówi Agata.

_________________
http://www.legionowo.masa.waw.pl
http://www.bialoleka.masa.waw.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz lis 12, 2009 9:12 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Cz sty 04, 2007 19:48
Posty: 2821
Lokalizacja: Ochota / Ursynów
http://www.zw.com.pl/artykul/2,419048_Z ... nika_.html

Cytuj:
Zginęła, bo nie było chodnika?
SZYP 11-11-2009, ostatnia aktualizacja 11-11-2009 22:02

Po tragicznym wypadku, w którym w ostatnią niedzielę zginęła starsza kobieta wychodząca z kościoła, mieszkańcy Łbiska w powiecie piaseczyńskim piszą list do starosty, by ten zajął się poprawą bezpieczeństwa na drodze przebiegającej przez wieś.


– Droga, na dłuższym odcinku prosta, stała się niemal torem wyścigowym dla aut jadących w kierunku Piaseczna rano i w odwrotnym kierunku w godzinach popołudniowych, a także, w okresie letnim, dla motocyklistów - piszą mieszkańcy. – Od wielu lat zabiegamy o budowę chodnika, który jest niezbędny dla zapewnienia elementarnego poczucia bezpieczeństwa pieszych, wśród których znaczną część stanowią dzieci.

Mieszkańcom kilka lat temu udało się wywalczyć budowę jednego chodnika (miały powstać dwa). Teraz domagają się jak najszybszej przebudowy drogi, zamontowania progów zwalniających a także ograniczenia prędkości obok przystanków do 40 km/h.

Kierowca auta, który spowodował tragiczny wypadek był pijany. Miał prawie trzy promile w wydychanym powietrzu.

Życie Warszawy


Miło, że wbrew tytułowi mieszkańcy walczą o bardziej kompleksowe podejście do sprawy bezpieczeństwa niż tylko budowa chodnika. Oby im się udało.

Pozdrawiam,
Maciek

_________________
Pozostanie po nas..............|................Włóczykije eu
ta smutna legenda,.-....__...|.......Przejrzyj, polub, podsubskrybuj RSS.
że wciąż nas uczono...........|_________________________________
uczyć się na błędach...........(Włodzimierz Ścisłowski)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So lis 21, 2009 10:40 
Offline
Oberspammer

Dołączył(a): Pn lut 12, 2007 22:27
Posty: 1062
Lokalizacja: Legionowo
Czyli do wiosny piesi i rowerzyści będą się poruszać po gładkim jak stół przewymiarowanym asfalcie pozbawionym jakichkolwiek urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego - czyżby powtórka z ul. Lucerny się zapowiadała :?:

http://www.zmid.waw.pl/index.php?id=24&tx_ttnews[tt_news]=271&tx_ttnews[backPid]=1&cHash=98c030b1f3

ZMID napisał(a):
Układamy nawierzchnię na ulicy Strażackiej
Dodano 18.11.09

Na ulicy Strażackiej po wykonaniu podbudowy, rozpoczęło się układanie warstw jezdnych nawierzchni. Kontynuowane są także prace przy budowie oświetlenia ulicznego. O ile pogoda dopisze, jezdnia będzie gotowa do końca roku. Ścieżka rowerowa oraz chodnik powstaną w 2010 r.

Ulicę Strażacką na odcinku od Chełmżyńskiej do Gwarków buduje Zakład Remontów i Konserwacji Dróg. Długość odcinka to 1550 m.

_________________
http://www.legionowo.masa.waw.pl
http://www.bialoleka.masa.waw.pl


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr lis 25, 2009 0:35 
Offline
Greenpisarz

Dołączył(a): Śr sty 03, 2007 22:44
Posty: 630
Lokalizacja: Wawa/Praga Północ
Bezpieczne pasy z przejazdem dla rowerów:

http://www.zw.com.pl/artykul/1,423088_Zebra_dla_stracencow.html

Cytuj:
Zebra dla straceńców
Konrad Majszyk 24-11-2009, ostatnia aktualizacja 24-11-2009 23:14

Drogowcy uruchomili nowe przejście dla pieszych obok Wola Parku na... zjeździe z wiaduktu. Kierowcy widzą je w ostatniej chwili po wjeździe na wzniesienie. – Na Górczewskiej będzie więcej wypadków – ostrzegają specjaliści.

Kto na to pozwolił? – pyta Adrian Gumowski z ul. Bogatyńskiej na osiedlu Górce. – Tutaj będzie dochodziło do potrąceń pieszych. Nawet jeśli kierowca zdąży zatrzymać się przed przejściem, to inne auto wjedzie na niego z tyłu.

Zjazd z niespodzianką

„To przejście jest kompletnie niewidoczne dla jadących ul. Górczewską od strony ul. Powstańców Śląskich. Pasy są tuż za szczytem wiaduktu, mimo że jakieś 200 metrów dalej jest przejście zbudowane dla centrum Wola Park” – pisze w e-mailu do redakcji pan Piotr.

Specjaliści są zaskoczeni postępowaniem drogowców.– Przejście dla pieszych przez jezdnię powinno być dobrze widoczne z obu stron – mówi kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc. – Może być masakra – ocenia Robert Chwiałkowski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji, który mieszka niedaleko Górczewskiej. – Mimo ograniczenia do 50 km/godz. z tego wiaduktu samochody zjeżdżają o wiele szybciej – ostrzega.

Górczewska ma w tym miejscu trzy pasy, które zachęcają do wciśnięcia pedału gazu. – Lokalizacja przejścia dla pieszych w miejscu o słabej widoczności jest bardzo ryzykowna – przyznaje dr Andrzej Brzeziński z Politechniki Warszawskiej. – Ale nie chcę zbyt pochopnie oceniać tej decyzji miejskiego inżyniera ruchu. Nie znam wszystkich potrzebnych danych – zastrzega.

Jeszcze w poniedziałek światła migały na pomarańczowo. Wczoraj przed południem drogowcy podłączali tam przyciski dla pieszych. Tego samego dnia kierowcy zaczęli hamować przed zebrą z piskiem opon.

Komu ma służyć nowa zebra? Czytelnicy wskazywali często na mieszkańców osiedla Górczewska Park, które J.W. Construction zbudowało tuż przy wiadukcie (obok planowanej Trasy N-S).

Światła dla ekranów

W lakonicznym komunikacie inżynier ruchu Janusz Galas wyjaśnił nam jednak, że przejście na zjeździe z wiaduktu zostało wytyczone na czas montażu ekranów akustycznych.

Te mają stanąć do wiosny przyszłego roku po obu stronach ul. Górczewskiej – między wiaduktem PKP przy Wola Parku a ul. Konarskiego. Koszt: 3,7 mln zł. Ekrany to odpowiedź na skargi mieszkańców osiedli Górce i Przyjaźń na hałas.

W ramach pierwszego etapu prac zamknięte na trzy tygodnie zostaną chodnik i ścieżka rowerowa na Górczewskiej po stronie osiedla Górce (w godz. 22 – 6 odcięty zostanie też prawy pas ze skrętem w Konarskiego). Przy pomocy niebezpiecznego przejścia drogowcy chcą przeprowadzić pieszych i rowerzystów na drugą stronę ulicy.

Robert Chwiałkowski dziwi się, że do montażu ekranów drogowcy potrzebują zamknięcia całego chodnika i ścieżki rowerowej. Proponuje, żeby prowadzić prace tylko w nocy.

Projekt organizacji ruchu zaproponowała firma Ekobel Schallschutz, która będzie ustawiać ekrany. Zadzwoniliśmy do jej siedziby w Poznaniu. – Górczewska w Warszawie? Coś niewyobrażalnego! Kosmiczne uzgodnienia w sprawie organizacji ruchu trwały grubo ponad pół roku – usłyszeliśmy.

Strach o pieszych


Czy miasto nie obawia się potrąceń pieszych na Górczewskiej? Inżynier Galas nie odpowiedział na to pytanie.

– Po Bemowskiej stronie wiaduktu też jest przejście dla pieszych, i to bez sygnalizacji – mówi rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych Agata Choińska. Tamta zebra znajduje się w większej odległości od szczytu wiaduktu. Ale to nie chroni pieszych. Przejście znane jest z wypadków.

Na Andersa odwrotnie

W 2008 roku miejski inżynier ruchu Janusz Galas sprzeciwił się pomysłowi Zielonego Mazowsza na poprowadzenie przejścia dla pieszych górą trzech planowanych wiaduktów na ul. gen. Andersa – dwóch drogowych i tramwajowego. Biuro Drogownictwa i Komunikacji tłumaczyło tę decyzję obawą o bezpieczeństwo pieszych: sygnalizacja świetlna na szczycie wiaduktów miała być niewystar-czająco widoczna dla kierowców! W efekcie wiadukt obok Dworca Gdańskiego zostanie odbudowany kosztem 79 mln zł bez przejść dla pieszych „na górze”. Piesi będą musieli korzystać z gmatwaniny chodników, schodów i wind.



PS. Ciekawa zmiana postawy ŻW wobec działań ZM przy wiadukcie Andersowym...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr lis 25, 2009 23:22 
Offline
Admin

Dołączył(a): Pt gru 29, 2006 13:11
Posty: 1024
Lokalizacja: Warszawa
To chyba nie tyle próba pokazania, że nasz pomysł z przejściem byl dobry, co próba udowodnienia, że obecny pomysł na Gorczewskiej to samo zło i że Galas jest hipokrytą.

Moim zdaniem próba średnio udana - ja też to odczytałem tak, jak Ty, że ŻW nagle chwali ZM za przejscie na Andersa.

_________________
Pozdrawiam rowerowo - Rafał 'Raffi' Muszczynko
__________________________________________________
Jeździć możesz powoli, ale myśleć musisz szybko ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So lis 28, 2009 12:22 
Offline
Greenpisarz

Dołączył(a): Śr sty 03, 2007 22:44
Posty: 630
Lokalizacja: Wawa/Praga Północ
http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1630863,0,,pieszy_wazniejszy___auto_to_tylko_blachy,wiadomosc.html


Cytuj:
"Pieszy ważniejszy, auto to tylko blachy"
18:38 27.11.2009 / TVN Warszawa

- Tu nie trzeba straszyć, tylko uświadamiać - mówi o kierowcach przejeżdżających na "ciemnopomarańczowym" świetle Wojciech Pasieczny z Wydziału Ruchu Drogowego KSP. O początku listopada w Warszawie doszło do 49 wypadków z udziałem pieszych, w których zginęło aż 5 osób.

Na problem uwagę zwrócił internauta Contril. -Jak zmienić mentalność kierowców? Co zrobić z tymi notorycznie przejeżdżającymi przez skrzyżowania na czerwonym świetle - dopytuje i przesyła na adres warszawa@tvn.pl film z sytuacją, która go zaniepokoiła. Widać na nim jak dwa auta przejeżdżają jeszcze na żółtym świetle, a jeden z kierowców nie zwolnił nawet na czerwonym.

- Mamy z tym do czynienia na codzień - mówi Pasieczny. Karą za przejechanie na czerwonym świetle jest mandat w wysokości 500 zł oraz utrata 6 punktów karnych. - Mandat nie robi wrażenia na większości kierowców. Jedynym straszakiem są punkty - wyjaśnia Pasieczny. Jak podkreśla, nie warto straszyć. - Tu trzeba uświadamiać - tłumaczy.

Kierowcy robią co chcą

Zadziwiająco duża liczba kierowców lekceważy jednak przepisy. - Coraz częściej spotykamy się ze zjawiskiem ignorowania przepisów. Jeszcze parę lat temu nie było to takie nagminne - bulwersuje się Maria Dąbrowska-Lorenc z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Jej zdaniem pomóc mogą tylko bardziej skuteczne kontrole skrzyżowań. - Podstawowy problem to brak świadomości kary. Gdy ktoś raz przejedzie przez skrzyżowanie na żółtym i nie zostanie ukarany, będzie to nadal robił - uważa.


Cytuj:
Ja znam w Warszawie skrzyżowania, gdzie stoi fotoradar i kilka kamer, ale na czerwonym przejeżdża po 3-5 samochodów. Nigdy nie słyszałem, żeby kogoś ukarali, czyli pewnie tak wolno


internauta Scout


Bezczelność

Czasami bezczelność kierowców jest wręcz szokująca. - Jechaliśmy na nagranie z Wojciechem Pasiecznym, on prowadził samochód. Zatrzymał się na jednym ze skrzyżowań, bo zapaliło się już żółte światło - opowiada Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego". - Jadący za nim kierowca prawie w niego wjechał. Zaczął kląć i krzyczeć na Pasiecznego, że "przecież było żółte". Było to dość bezczelne, bo Pasieczny miał na sobie mundur - mówi.

Żółte światło pali się przez trzy sekundy. - To wystarczająco dużo, aby zatrzymać pojazd jadący z prędkością 50 km/h - przypomina Pasieczny.

Sprawa przejeżdżania skrzyżowań na żółtym i czerwonym świetle poruszyło internautów tvnwarszawa.pl. - W wielu krajach przejechanie czerwonego karane jest bardzo surowo. Ja znam w Warszawie skrzyżowania, gdzie stoi fotoradar i kilka kamer, ale na czerwonym przejeżdża po 3 - 5 samochodów. Nigdy nie słyszałem, żeby kogoś ukarali, czyli pewnie tak wolno - dziwi się Scout.

mwap


Pytają co zrobić? Po pierwsze projektować drogi tak, żeby nie można było tak łatwo łamać przepisów. Po drugie zmienić przepisy tak, żeby było jasne kto ma pierwszeństwo na pasach i po trzecie kara powinna być nieuchronna!
Niestety tylko takie działania są skuteczne i praktycznie żadne z nich nie jest prowadzone w Polsce...


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1181 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 119  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL