A o to, że apelowanie do ofiar jest zdecydowanie mniej skuteczne niż apelowanie (także przy pomocy mandatów) do sprawców. Co te dziadki mają zrobić? Siedzieć w domu? Np. ten facet co go przejechano na schodach wejściowych na stację metra Racławicka?
Ci ludzie są też słabego zdrowia trudno się ich leczy więc po nawet niewielkim wypadku skutki są fatalne, łatwiej "nabijają statystyki".
Za tydzień będzie apel - nie chodźcie po ulicach wieczorami bo dostaniecie w głowę, a jak dostaniecie w głowę to zastanówcie się czy to nie wasza wina że łazicie po nocy.
A gadanie:
Cytuj:
"Liczymy, że zanim powiecie o kimś: "jak on jeździ", "jak on łazi", zastanowicie się "czy ja jestem bez winy?"
I jednoczesne nie robienie NICZEGO by w Polsce kierowcy jeździli bezpieczniej jest chamstwem.
Drogówka niech się weźmnie za powszechne łamanie przepisów, a Kościół niech uświadamia wiernym że łamanie przepisów i narażanie życia innych to grzech, a kult samochodu też nie jest dobry.
Przed "moim" kościołem wszyscy wierni parkują na zakazie i tuż przed przejściem dla pieszych. Na trawnikach. Zdrowi ludzie mieszkający 1000 metrów od kościoła jadą na msze samochodem, nawet jak jest ładna pogoda. I na ten temat ksiądz nic nie powie, a nawet słyszałem o warszawskich księżach walczący z SM która wystawiała mandaty parkującym nielegalnie pod kościołem.
Co robi policja? Nie mam pojecia, w Warszawie ich nie widuję, nie słyszałem by ktoś ze znajomych dostał jakiś mandat.
W moim rodzinnym miasteczku nigdy nie było kontroli prędkości, za komuny były wyrywkowe kontrole kierowców, teraz drogowa działalność Policji to tylko polowanie na rowerzystów "po piwku". Samochodów nie zatrzymują, pewnie rowerzyści te babcie rozjeźdżają.
----------------------
Może cały ten temat nie do końca związany z tematem forum, ale jak usłyszałem w radio tego newsa to mnie trafiło.