http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95 ... 9027,.htmlCytuj:
Jaki plac Trzech Krzyży? Będzie debata
Dariusz Bartoszewicz
2010-06-14, ostatnia aktualizacja 2010-06-13 19:38
Czy pl. Trzech Krzyży oddać pieszym, grupując wszystkie jezdnie po jednej stronie, czy przebudować na rondo wokół długiej wyspy z kościołem św. Aleksandra? Ratusz się waha, który wariant jest lepszy. W czwartek w "Gazecie" debata.
W Warszawie toczy się walka między pieszymi, rowerzystami i zmotoryzowanymi o przestrzeń - jak na placu Trzech Krzyży. Aż 60 proc. jego 2,5-hektarowej powierzchni stanowią jezdnie i parkingi, a pieszy drży o życie, wchodząc na pasy.
Ratusz chce to zmienić. Zorganizował konkurs urbanistyczno-architektoniczny na koncepcję jego przebudowy. Werdykt jury tydzień temu chłodno przyjęli i mieszkańcy, i rządzący miastem. - Wygrały rozwiązania wygodne dla zmotoryzowanych - komentował Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. - Czegoś innego się spodziewaliśmy.
Paradoks? Tak, bo przewodniczącą jury była Jolanta Latała z miejskiego biura architektury.
Dlatego w czwartek o godz. 19 w siedzibie "Gazety" robimy debatę. Chcemy wiedzieć: co dalej? Jaki będzie plac na Trakcie Królewskim? I dla kogo?
Auta i drogowcy kontra piesi
Dziś pl. Trzech Krzyży to koszmar pieszego czy pasażera komunikacji publicznej. Najwygodniej mają samochody, one są uprzywilejowane.
Kto chce się dostać do kościoła św. Aleksandra, musi skakać z wyspy na wyspę, pokonywać szerokie pasy bez świateł. Zmotoryzowani wymuszają przejazd, codziennie słychać pisk opon. Pieszym muszą wystarczyć krzywe chodniki i wysepki. Komiczne sceny rozgrywają się w czasie ślubów. Młode pary i ich rodziny z różnych stron przedzierają się zakosami na "sakralną wyspę", by trafić przez ołtarz.
Narzekają pasażerowie autobusów. Przystanki są porozrzucane po całym placu i jego okolicach. Przesiadki są utrudnione.
Akwarela marzeń - plac dla pieszych
Za rządów PiS w ratuszu padło hasło, by miasto odbić dla ludzi. Powstały koncepcje przekształceń głównych stołecznych placów. Michał Borowski, wówczas naczelny architekt Warszawy, uznał, że pl. Trzech Krzyży trzeba przebudować radykalnie, grupując wszystkie jezdnie w miejscu parkingów przed Ministerstwem Gospodarki. Dzięki temu kościół św. Aleksandra znalazłby się na szlaku spacerowym z Alej Ujazdowskich na Nowy Świat. Prawie cały plac byłby dla pieszych. Borowski zamówił ilustrację u Klaudiusza Przedmojskiego, którego akwarela tak podziałała na wyobraźnię, że ekipa PO z ratusza i mieszkańcy nie potrafią już sobie wyobrazić pl. Trzech Krzyży inaczej.
Ale wizja Borowskiego z 2006 r. ma wadę. Zgrupowanie jezdni pod Ministerstwem Gospodarki oznacza, że obok siebie znalazłyby się: cztery (po dwa pasy w każdą stronę) i dwie zatoki przystankowe dla autobusów. Zebry byłby niemal tak długie jak na pl. Bankowym.
Pokonkursowe koncepcje z rondem
W tegorocznym konkursie jury przyznało pierwszą nagrodę Januszowi Klikowiczowi, a drugą - spółce Dawos Krzysztofa Domaradzkiego. Obydwie pracownie zaproponowały takie samo rozwiązanie komunikacyjne. Dla pieszych ma zostać duża i długa wyspa po środku. Samochody jeździłyby wokół niej jak po rondzie. - Nie ma się co oszukiwać - ten plac jest ważnym węzłem komunikacyjnym i takim pozostanie. Ale w naszej koncepcji dla ruchu kołowego zostawiamy tylko 25 proc. jego powierzchni, a reszta (aż 75 proc.) to przestrzeń dla pieszych, wiernych, no i zieleń - wylicza dr Domaradzki.
Na czym polegają różnice?
Janusz Klikowicz uważa, że na placu najważniejszy jest kościół i on ma dominować. Na "sakralnej wyspie" jest jeszcze tylko szpaler strzyżonych drzew posadzonych tak, by dać iluzję symetrii na placu, który ma nieregularny kształt. Jedynie u zbiegu ulic Brackiej i Żurawiej architekt zaprojektował trójkątny skwer na kawiarnię.
Zespół Domaradzkiego dzieli pl. Trzech Krzyży na kilka mniejszych części tak, by jedyną atrakcją nie było tu chodzenie do kościoła. Przed kamienicami ze Szpilką i Szparką projektuje spory "plac kawiarniano-klubowy" na letnie ogródki. Atrakcyjnie zapowiada się założenie wodne z zielenią na przedpolu i osi kościoła. Można by się zbliżyć do figury św. Jana Nepomucena i dwóch krzyży na cokołach, by je kontemplować z ławek.
Debata na trudne tematy - a takim jest pl. Trzech Krzyży - w "Gazecie" już w czwartek.
Nie rozumiem tej obsesji na punkcie "długiego przejścia dla pieszych" (w artykule wyróżnienie kursywą). Przejście pośrodku zatoki to oczywiście absurd, ale można przecież spokojnie całkowicie wywalić zatokę albo zrobić przejścia na obu jej krańcach. W wersji ze zgrupowaniem jezdni są 4 pasy ruchu - można z tym spokojnie zejść do 12 m. W "zwycięskiej" koncepcji jest 11,5 m - po obu stronach kościoła. Ale zysk!
W zasadzie to można by nawet pozwolić autobusom w stronę centrum przejeżdżać przez plac na skróty, razem z rowerzystami. Tylko kierowcy musieliby się nauczyć jeżdżenia tak jak ich zachodni koledzy, bez ułańskiej fantazji.
Poza tym trzeba by coś zrobić z wlotem Nowego Światu - tam po prostu nie ma miejsca na 4 pasy ruchu dla samochodów, trzeba by przynajmniej jeden wywalić.