miroslavka napisał(a):
Dlatego wydaje mi się kluczowe wydzielenie z chodników pieszych ciągów komunikacyjnych (ha, to dosyć żałosne, a jednak nieoczywiste stwierdzenie) wolnych od wszelkich utrudnień - relkam, śmietników, samochodów, słupków i latarń. Te zawalidrogi mogłyby stać na pasie o innej nawierzchni, rozpoznawalnej dla niewidomych.
To jest niestety nieoczywiste, ale w naszym "kręgu kulturowym"
W krajach "anglosaskich" to jest "oczywista oczywistość".
Ostatnio miałem okazję porozmawiać z Polakiem (mój wuj
), który w wyniku różnych życiowych zawirowań aktualnie prowadzi działalność deweloperską w Australii. Jak pierwszy raz wystąpił o pozwolenie na budowę to był w szoku jak łatwo i prosto je uzyskał. I to nie dlatego (m.in), że w Australii zniesiono procedurę pozwolenia na budowę jak to w ramach "ułatwień" proponuje się w Polsce, ale właśnie dlatego, że pas drogowy w Australii (w całej Australii) jest podzielony w sposób absolutnie zunifikowany i nienaruszalny. Jest pas dla infrastruktury (której kolejność jest święta w całym kraju, więc nie ma potrzeby wykonywania projektu dla tej części), jest miejsce na przyłącze, miejsce na infrastrukturę towarzyszącą (w ich warunkach może to być miejsce postojowe, miejsce na wystawienie kosza na śmieci itp) i miejsce na "absolutnie nienaruszalny i święty ciąg komunikacyjny". W takich warunkach projektowanie, formalności i realizacja bajka, a pochodną tego jest właśnie ów nienaruszalny ciąg pieszy, w którym niewidomy czuje się bezpiecznie, bo to jego strefa i wie, że nie musi się spodziewać niespodzianek.