Wojtek napisał(a):
Tak, zgadzam się. W Polsce mamy problem z rozpoznaniem chodnika. Jednak moim zdaniem wynika to z faktu, że poprzez liczne prosamochodowe zmiany przepisów, m.in. dopuszczenie parkowania na chodniku rozmyta została definicja jezdni, czy tez nieco szerzej - powierzchni przeznaczonej do ruchu i postoju pojazdów. Ostatecznie bowiem należy stwierdzić, ze aksjologicznie przepisy o ruchu drogowym są wyjątkiem od ogólnych zwyczajowych zasad ruchu pieszego po Ziemi. Niestety obecnie w Polsce mamy sytuację taką, że zaczyna się regulować ruch pieszy (dominujący w przyrodzie), zamiast samochodowego - wyjątkowego w przyrodzie (vide przepisy o kamizelkach). Ogon macha psem?
No tak.
Ja po latach kupuję rower i będę jeździć chodnikiem. Między centrum miasta a osiedlami dawniej przedmiejskimi, po wojnie zabudowanymi blokami była kilkukilometrowa ciągłość zabudowy, ale ze względu na eksploatację górniczą po zabudowie zostały może cztery domy, spory kościół, cmentarz no i chodnik. bardzo rzadko na tym chodniku pojawiają się ludzie (bo to kawał jednak drogi nim iść przez pustkowia) a jezdnia obok - choć w granicach miasta, więc z ograniczeniem do 50km/h - traktowana jest przez kierowców jako droga wylotowa; jest poszerzona, no i - jak wcześniej wspomniałem - przez puste tereny; jeżdżą tam 70km/h a policja u nas jest raczej wyrozumiała. Tak więc po jezdni rowerem jeździć strach - tym bardziej, że w efekcie eksploatacji górniczej teren ma zwiększoną różnicę poziomów, a pod górę cisnąć - to na rowerze spowalnia człowieka, czym naraża się kierowcom.
Jak tak czytam przepisy, to chyba właściwie mogę kwestionować, że ten chodnik jest chodnikiem; bez tego grozi mi mandat za jazdę po nim.