zm.org.pl
http://forum.zm.org.pl/

Dojazd do szkoły i parkowanie
http://forum.zm.org.pl/viewtopic.php?f=2&t=2723
Strona 3 z 3

Autor:  marek.slon [ Wt lip 29, 2014 23:58 ]
Tytuł:  Re: Dojazd do szkoły i parkowanie

Monty B. Ike napisał(a):
Typowy polski mamwdupizm: "dowiozę swoje dziecko pod drzwi, a reszta mnie nie obchodzi".

W tym przypadku chodzi o coś innego. Większość rodziców stwierdziła, że wcale nie musi mieć tego parkingu: że woli bezpieczniejsze przejście przez jezdnię i porządny chodnik od niego lub uruchomienie autobusu szkolnego. To wójt uznał, że każdy rodzic wpadnie w zachwyt, jak mu dorobi parking pod bramą, a żadne inne względy nie są istotne. Zwracałem się w tej sprawie do władz szkolnych od dyrekcji po ministerstwo i to stamtąd przechodziły odpowiedzi, że mają to gdzieś. Próbowałem także współpracować z Radą Rodziców, ale jej stanowisko było tak niejednoznaczne i chwiejne, że wójt olał je zupełnie. Podsumowując: na poziomie woli wyrażanej przez rodziców nie jest źle, ale im wyżej, tym gorzej i głupiej.
Ratnik napisał(a):
Alkoholu nie wolno sprzedawać poniżej 100 metrów od szkoły. Jak myślicie, dałoby się podobne ograniczenie odległości wprowadzić w stosunku do ruchu samochodów?

Może jakieś ograniczenia prawne by się przydały, choć rozsądniej (precyzyjniej) sformułowane. Nie próbujmy jednak wszystkiego uregulować przepisami. Powinien jeszcze działać zdrowy rozsądek, elementarna odpowiedzialność, jakiś poziom kompetencji decydentów itp. Zamiast przepisów przydałoby się chociażby jednoznaczne zalecenie ministerstwa, że powinno się ograniczać podwożenie dzieci samochodem pod szkołę.

Autor:  Monty B. Ike [ Śr lip 30, 2014 8:50 ]
Tytuł:  Re: Dojazd do szkoły i parkowanie

marek.slon napisał(a):
To wójt uznał, że każdy rodzic wpadnie w zachwyt, jak mu dorobi parking pod bramą, a żadne inne względy nie są istotne.

Czyli wójt wbił się na poziom politykierstwa, z którego przestaje się zauważać świat realny.
Bodaj w Niemczech w latach '70 (a później w innych krajach) przeprowadzono badania, które dały w zasadzie takie same wyniki: obywatele są w ok. 70% za rozwojem transportu publicznego, rowerowego i pieszego i w ok. 30% za samochodami. Politycy uważają, że proporcje są dokładnie przeciwne.

marek.slon napisał(a):
Zamiast przepisów przydałoby się chociażby jednoznaczne zalecenie ministerstwa, że powinno się ograniczać podwożenie dzieci samochodem pod szkołę.

Czyli jak to miałoby być realizowane? Aby coś działało, niezbędne są przepisy wykonawcze itp.
Bez takich zapisów to można podejmować uchwałę, że dany rok będzie rokiem Kopernika czy mycia zębów.

Autor:  Ratnik [ Cz lip 31, 2014 20:34 ]
Tytuł:  Re: Dojazd do szkoły i parkowanie

Monty B. Ike napisał(a):
marek.slon napisał(a):
To wójt uznał, że każdy rodzic wpadnie w zachwyt, jak mu dorobi parking pod bramą, a żadne inne względy nie są istotne.

Czyli wójt wbił się na poziom politykierstwa, z którego przestaje się zauważać świat realny.
Bodaj w Niemczech w latach '70 (a później w innych krajach) przeprowadzono badania, które dały w zasadzie takie same wyniki: obywatele są w ok. 70% za rozwojem transportu publicznego, rowerowego i pieszego i w ok. 30% za samochodami. Politycy uważają, że proporcje są dokładnie przeciwne.


Ciekawe uwagi macie.

Ja się zastanawiam, czy też nie chodzi o to, że stawianie na transport indywidualny jest dla urzędników po prostu łatwiejsze. Nie muszą się głowić nad jego organizacją, jak w przypadku transportu zbiorowego. Indywidualny jest może droższy, ale jego kosztów przecież urzędnik nie ponosi, tylko podatnicy, którym pokaże się kwity i potrzebę budowy wyjaśni.

Autor:  axxenfall [ Wt mar 14, 2017 19:00 ]
Tytuł:  Re: Dojazd do szkoły i parkowanie

http://www.transport-publiczny.pl/wiado ... 54624.html

Cytuj:
Londyn. Nawet 1000 funtów mandatu za podwożenie dzieci autem do szkoły

We wschodnim Londynie wprowadzono w ciągu ostatnich tygodni przepisy zakazujące rodzicom parkowania na ulicy, by podwieźć lub zabrać dziecko ze szkoły. Mandat to 100 funtów, a ci którzy nie zapłacą w ciągu dwóch tygodni albo notorycznie łamią przepis, muszą się liczyć z karą w wysokości 1000 funtów.

Przepis wprowadzili radni w części osiedli we wschodnim Londynie. Zakłada on, że, poza kilkoma wyznaczonymi strefami, w określonych godzinach, nie wolno się zatrzymywać. Np. w pobliżu szkoły podstawowej Engayne, gdzie takie regulacje przyjęto wstępnie już w grudniu, nie wolno parkować między 8. a 9.30 rano oraz między 2.30 a 4. po południu. Najbliższe wyznaczone miejsca do parkowania znajdują się ok. pięć minut piechotą od szkoły.

Przepis wprowadzono, bo rodzice odwożący dzieci do szkoły i zabierający je z powrotem, zawsze pozostawiający swoje samochody „tylko na kwadrans” całkowicie blokowali okolice szkół, w dodatku stwarzając zagrożenie. Samochody jadące ulicą musiały uważać i na stojące na niej inne auta i na dzieci przemykające między nimi.

„Mamy za sobą lata kampanii społecznych uczulających, by jeździć samochodem uważnie i nie parkować w pobliżu szkół. Ale wciąż mamy małą, ale niereformowalną grupę rodziców parkujących tak, że narażają dzieci na niebezpieczeństwo” – napisała w uzasadnieniu rada gminy Havering.

„London Evening Standard”, którego dziennikarze sprawdzili jak zakaz działa w praktyce, wskazuje, że rodzice mają różne opinie o regulacjach. – Ten zakaz jest zdecydowanie zbyt restrykcyjny, to jak strzelanie z armaty do wróbla – mówiła Angie Baillieul, która odprowadzała do szkoły sześcioletnią córkę. Inni rodzice zwracają jednak uwagę, że przepis rzeczywiście poprawił bezpieczeństwo. – Wcześniej wszędzie były tu auta – powiedział gazecie strażak Kevin McKee, który mieszka naprzeciwko szkoły. – Bywało, że jechałem do pracy, a na moim podjeździe przez 15 minut stał samochód.

W USA mandaty za… brak samochodu

Nowe przepisy zainteresowały kilka serwisów piszących o zrównoważonej mobilności. Amerykański serwis „TreeHugger.com”, opisując londyński pomysł, podaje zupełnie odmienny przykład z własnego kraju. W jednej ze szkół w mieście Magnolia w stanie Teksas rodzice mogą dostać mandat za… nieodebranie dziecka samochodem. Szkoła wprowadziła regulację (rzecz jasna dla bezpieczeństwa), że dziecko może z niej odjechać samochodem lub autobusem szkolnym. Piesi rodzice muszą poczekać, aż przejadą auta, którymi inni rodzice przyjechali po dzieci. Jedna z mam nagrała wideo obnażające absurd tej sytuacji, pokazujące ciągnącą się przez kilka ulic kolejkę pięćdziesięciu aut, które przyjechały po dzieci.

Autor wskazuje, że te dzieci, które nie są przypisane do autobusu szkolnego, bo po prostu mieszkają w takiej odległości od szkoły, że spokojnie mogą przyjść do niej na piechotę, często są podwożone samochodem. Rodzice traktują brak autobusu jako wystarczające usprawiedliwienie, by „zapakować” dziecko do auta, choćby do przejechania było ledwie kilka ulic.

W Polsce też jest problem

Większości rodziców świetnie znany. W zeszłym roku we Wrocławiu zrobiono badania, które wskazały, że ponad połowa uczniów podstawówek jeździ do szkoły samochodem często, albo po prostu codziennie. Efektem jest nie tylko zakorkowanie ulic, ale też przyzwyczajanie dzieci od najmłodszych lat, że wszędzie, choćby na krótkich dystansach w mieście, jeździ się autem.

Nie jest jednak tak, że się z tym nie walczy. W kilku miastach Polski już od trzech lat organizowana jest akcja „Rowerowy Maj”, którą wymyślono i zapoczątkowano w Gdańsku, zachęcająca dzieci, by do szkoły przyjeżdżały nie tylko na tytułowych rowerach, ale na rolkach, hulajnodze – czymkolwiek, byle nie samochodem. Z roku na rok jest o niej coraz głośniej i przynosi konkretne wyniki w statystykach. Ponadto w ostatnich tygodniach Warszawa i Łódź zdecydowanie obniżyły ceny biletów miesięcznych dla uczniów podstawówek (w stolicy od września będą darmowe) właśnie po to, by dzieci w drodze na lekcje korzystały z komunikacji miejskiej, a nie z samochodów.

Strona 3 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/