axxenfall napisał(a):
Abstrahując od bohaterstwa na miarę naszych czasów, co sądzicie o nierównoczesnych cyklach świateł na takich przejściach, gdzie można się zasugerować światłami z drugiej jezdni? Sam jestem zwolennikiem maksymalizacji zielonego, czyli niesynchronizowania świateł, gdy pieszy może na tym skorzystać, ale niektórzy twierdzą, że może to prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, gdy ktoś spojrzy na nieten sygnalizator. Bodaj na przejściu Wilanowska/Rolna z tego powodu zmieniono już na równoczesne światła na obu jezdniach, przez co czeka się tam i czeka i czeka. Co mogłoby taki problem rozwiązać (poza oczywistymi względami stosowanie prostszych rozwiązań niż światła)? Słupochoinki z diodami na całej wysokości, jak przy Rondzie ONZ?
Pozdrawiam,
Maciek
Co do tego skrzyzowania EPlater/Św+ to tam bardzo dużo pieszych i rowerzystów nie stosuje się do czerwonego. Nie analizowałem z czego to wynika. Zgłaszałem już to Pełnomocnikowi, żeby uwspolnić fazę. Moim zdaniem jest kwestią czasu gdy dojdzie tam do tragedii.
Ja z zasady jestem za wspólną fazą. W szczególności gdy nie daje to innych wymiernych korzyści. Drażni mnie np gdy jedno światło zapala sie kilka sekund poźniej. Nie ma realnego zysku a dezorientuje. Oddzielne fazy maja sens i są bezpieczniejsze przy duzych skrzyżowaniach, typu ONZ. Na nich czesto sie zdarza, że nie da sie przejść "na jeden raz". Przy ONZ ma znaczenie to, że pośrodku jest tramwaj i dużo osób nie przechodzi przez obie jezdnie. Spore oddalenie miedzy sygnalizatorami powoduje że pieszy patrzy na ten sygnalizator co trzeba, a nie na nastepny.
Na skrzyżowaniu EP/Św+ pieszy idący ze wschodu i tak musi odstać na czerwonym przez zachodnią jezdnię. Więc bylbym za uwspolnieniem zielonego. Nie powstrzymałby to pieszych od wchodzeniu na czerwonym przez wschodnią, jednak czerwone na obu nie myliloby przechodzących na przez jezdnię zachodnią, na których wjezdzają skrecające samochody ze wschodu. Oczywiście idealnie byłoby gdyby ludzie zwracali uwagę na to gdzie czerwone świeci, ale ludzie nie sa idealni.