Metro to mój ulubiony środek transportu publicznego. Bo jestem wygodny jeśli idzie o transport mechaniczny, wolę iść piechotą niż jechać czymś wolnym i niewygodnym, dlatego na krótszych, a czasem i dłuższych odcinkach wolę się przejść niż tracić czas i nerwy.
Bo lubię nie moknąć, nie smażyć się i nie marznąć na przystankach, bo konieczność zejścia pod ziemię, monitoring i bramki powodują, że jeżdżę z ludźmi, których celem również jest wygodny i szybki transport. Bo jest szybko(aczkolwiek ostatnimi czasy różnie z tym bywa w pierwszej linii). Czasem wybieram sklep czy miejsce spotkania w dalszej dzielnicy, ale za to blisko stacji metra.
Generalnie mój ranking środków transportu po mieście to: metro/nogi>autobus/rower>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>tramwaj.
Oczywiście metra jest cała jedna linia, więc w większość miejsc dojechać nie można. I tu miała przyjść z pomocą II linia. Byłem autentycznie nakręcony. Znosiłem utyskiwania innych na "drugą Wisłę" w czasie budowy, snułem wizje korzyści z powstania tego cudownego środka transportu, a przede wszystkim przez czas budowy co najmniej dwa razy dziennie musiałem się przedzierać przez zasieki rozkopanej Prostej przy ONZ, dzielnie znosząc niewygody i nie tracąc przy tym entuzjazmu dla tej prestiżowej inwestycji.
Kto bywał, ten wie, jakie tam były atrakcje wizualne, dźwiękowe, a bywało, że i zapachowe, o samych warunkach dla pieszych nie wspomnę. No ale trzeba ponosić koszty, żeby było lepiej, co nie?
Liczyłem, że otwarcie będzie autentycznym świętem, jakiś festyn, Pani Prezydent przetnie wstęgę itp
. Może i przetnie, ale chyba w Wielkanoc... Mój aktualny entuzjazm jest ujemny, podobnie jak chęć przejechania się, która naprawdę była przeogromna. Oczywiście nie będę się obrażać, czy bojkotować
, ale czuję się oszukany, wręcz okradziony. Jakby mi ktoś nie dał obiecanego prezentu na urodziny. Co tam nie dał, pokazał i zabrał!
Wiele osób pisze "a co się takiego stało", "miał być Armagedon, nie było". Otóż stało się, uprzykrzono ludziom życie, obiecano im coś, a na razie nie dostali nic, zaś otwarcie z takim opóźnieniem to wstyd, nie święto. Co ludzie o tym myślą, co myśli spora część tych, koło których domu/pracy ma być budowa kolejnych odcinków, chyba pisać nie trzeba. Druga tura w wyborach na prezydenta miasta też nie wzięła się z powietrza.
To nie jest zwykłe opóźnienie, tylko, nie waham się powiedzieć, naruszenie umowy społecznej. Bo II linia metra nią była.
Co gorsza nie widzę podstaw, patrząc na tempo pozostałych dużych inwestycji, że jest szansa na poprawę.
W każdym razie ta budowa mogła i powinna być pewną klamrą, potwierdzeniem cywilizacyjnego skoku ostatnich 25 lat. A okazała się tylko potwierdzeniem, jak niewiele się w gruncie rzeczy zmieniło.
Dziękuję za uwagę, przez chwilę poczułem się lepiej.