Jest trzecia w nocy. Piszę ten raport z oblężonej twierdzy, wstukując się w rytm pobliskiej rozbiórki demolki wiekowego wiaduktu. Łup, łup, łup pauza tak na dwie sekundy i łup, łup, łup i znów pauza… właściwie już sobota. Rano już nie będzie wiaduktu. Smutno jakoś. Już się z tą budowlą zżyłem. Łup, łup, łup pauza tak na dwie sekundy i łup, łup, łup i znów pauza…
RAPORT Z OBLĘŻENIA
Demolka rozpoczęła się o 10. w piątek i potrwa 60 godzin, do poniedziałkowego świtu.
Media uprzedzały "okolicznych mieszkańców, że nocą mogą mieć głośno. Nie ma jednak innego wyjścia. W poniedziałek wszystko musi być gotowe."
Pierwszego dnia zamknięcia dla pieszych wiaduktu jeszcze można było przejść. Budowlańcy obserwowali chłodnym okiem zaradność
żoliborzan i zastanawiali się, jakie przeszkody nie do sforsowania postawić na ich drodze, natomiast służby mundurowe robiły swoje.
Przeszkody stanęły. Jednak robotnicy też jakoś muszą się przemieszczać więc.. muru ze śluzami nie postawiono. Robotnicy zostawili sobie przejścia, a piesi bez zaproszenia w nie wchodzą. Robotnicy rozbierający wiadukt spazmują, że maszyny, że budowa, a młody człowiek odpowiada "panie, ja zawsze tędy chodzę"
Raz widziałem panią w zaawansowanym, wieku forsująca ogrodzenie i śmiejących się budowlańców "pani, niech pani tego nie robi". Widziałem twarz kobiety, desperacja i upokorzenie.
Legalne, ale odległe przejście pod torami kolejowymi puste.
Testowałem też Z5, trasa nawet zgrabnie pomyślana. Zatrzymuje się przy wyjściu z metra i dowozi pasażerów na ul. gen.
Zajączka, potem do pl. Wilsona i z powrotem do Arkadii.
Trasa mi coś przypomina. Czy to nie jeden z postulatów wobec ZTM sprzed roku. Wtedy ZTM to obśmiał, bo się radni nie znają
...cha, cha, cha, cha.
Spróbowałem wejść do Z5 na stacji Dw. Gdański w godzinie szczytu, tj. o 16.30. Udało się bez trudu, bo byłem sam. Autobus przyjechał z 8 min. opóźnieniem. Wsiadłem na stacji Dw. Gdański o 16.38, wysiadłem na Zajączka o 16.44. Naprawdę nie jest źle
- tylko 6 min. jazdy.
Mimo to zamiast 8 minut czekania i 6 minut jazdy wszyscy wybierają minutę marszu i to mimo patroli. Wiele osób wybiera najkrótszą drogę - przez tory kolejowe. Trwa konflikt społeczny. Żoliborzanie wydeptali już trzy trasy. Najemnicy ratusza mnożą zasieki i utrudnienia. Na co żoliborzanie modyfikują trasę swoich przedeptów. Najodważniejsi zapuszczają się w podziemny korytarz, który łączy Żoliborz ze stacją metra.
Wszyscy oczywiście wyrażają poparcie dla jakże słusznych koncepcji miasta i osobiście wyrażają wdzięczność dla pani prezydent za kolejne udogodnienia komunikacyjne. Najpierw zlikwidowano komunikację, której trasa pokrywa się choćby we fragmencie z metrem, a potem zamknięto dojście do metra..
Jakże dalekowzroczna i przemyślana to strategia.
Grzegorz Hlebowicz