W radiu pojawił się "Ekspert" z Instytutu Sobieskiego Paweł Soloch ("polski urzędnik państwowy, w latach 2005–2007 wiceminister spraw wewnętrznych i administracji").
"Paweł Soloch o straży miejskiej. Rozmawia Piotr Maślak" (26-06-2013 07:07)
http://www.tokfm.pl/Tokfm/0,130515.html#TRNavSSTStreszczenie:
WSZYSCY są zgodni - Straż Miejska jest niepotrzebna.
(no przecież wiadomo, że kierowcy to wszyscy.)
A jeśli już, to funkcjonuje nie na tych zasadach, co powinna, bo skupia się na wlepianiu mandatów, wszak ma przynosić dochody.
(czy mandaty są wlepiane bez powodu? ani słowa na ten temat.)
Powinna pilnować ładu, a zajmuje się parkowaniem.
(czy parkowanie na chodnikach i drogach rowerowych, dewastacja zieleńców, blokowanie dojścia do pasów i przystanków to nie jest sprawa "ładu"? ani słowa na ten temat.)
Faaajnie było za granicą, jak panu redaktorowi służby pomogły wybrnąć z opresji i przymknęły oko na jego parkowanie, dopóki drastycznie nie przeszkadzał w ruchu. Nie to, co u nas, niedobrzy strażnicy od razu chcą karać.
(jak rozumiem, chodziło o ew. blokowanie ruchu innym samochodom, bo kto by się przejmował takimi drobiazgami jak piesi.)
Na koniec, w ramach wisienki na torcie, "Ekspert" wyraził pragnienie, żeby strażnicy kontrolowali... bilety w komunikacji miejskiej. Bo on by wolał być legitymowany przez takiego funkcjonariusza, niż przez prywatną firmę ochroniarską.
Zagadka:
dlaczego mam nieodparte wrażenie, że zarówno "Ekspert", jak i redaktor, poruszają się samochodami i chcieliby bez konsekwencji robić, co im się podoba?
Co by nie mówić o SM, nie wyobrażam sobie, jak by wyglądała sytuacja w Warszawie, gdyby już kompletnie nie było komu zgłaszać tej parkingowej hucpy...
Według tych panów funkcjonariusz zapewne powinien się zajmować pokazywaniem palcem parkingu, który jest po drugiej stronie ulicy. Tylko że poza zasięgiem percepcji kierowcy, ponieważ kosztuje kilka złotych.
A nie, przepraszam. Palcem byłoby niegrzecznie.