zm.org.pl

W-wskie DDRy są nimi usiane co kilkadziesiąt metrów. Efekt jest oczywisty - albo ignorowanie, albo spore obniżenie efektywności => atrakcyjności poruszania się rowerem.

Zwróciłem uwagę na zdjęcia z art. http://www.zm.org.pl/?a=bezpieczne_przejazdy-157
Dotyczy on czego innego, ale widać, że tam tych przejść nie ma. W miejscach, gdzie w Warszawie z pewnością by były. W sumie Szwedzi mają rację - po co powielać na ddr rozwiązania typowo samochodowe.

W piątek oprowadzałem po Warszawie Holendra zajmującego się zawodowo ruchem rowerowym w Amsterdamie i był wielce zafrapowany mnogością przejść dla pieszych przez drogi dla rowerów. W szczególności za bardzo niebezpieczne uznał przejścia w bezpośrednim sąsiedztwie skrzyżowań z sygnalizacją, tak jak np. na rondzie Jazdy Polskiej, bo gdyby chcieć tam przepuszczać pieszych, to nawet kilkunastu rowerzystów zostałoby na jezdni na czerwonym świetle.

_________________
pozdrawiam, olek

Czy sam malunek pasów (znak P-10) na DDR jest wystarczający, żeby było to przejście? Nie jest potrzebny znak D-6? Bo znaku D-6 przy DDR nie przypominam sobie nigdzie w Warszawie. A przy każdym przejściu dla pieszych przez ulicę takowy stoi.

Czy jeśli zamiast malunku białą farbą (P-10) są 'pasy' z szarej kostki, a DDR jest z różowej, to jest to przejście?