Cytuj:
Nie martw się, frakcja uważająca, że rowerzyści będą szczęśliwi z pasa zaoranego pola oznaczonego jako droga dla rowerów jest silniejsza.
Jechałem dziś takim zaorany przez pełnomocnika polem na Banacha (jeszcze nie skończonym). Z niewiadomych przyczyn to pole było pokryte asfaltem. Została zachowana ciągłość na przejazdach, brak jakichkolwiek uskoków czy progów. Na wiosnę ma się połączyć z Polem Mokotowskim wraz z nowym przejazdem i blendami, które to umożliwią. Straszną krzywdę w ten sposób uczynił pełnomocnik rowerzystom, że zamiast jeździć po popękanych płytach chodnikowych czy jezdnią obok pędzących po 80-90 km/h samochodom (omijając przy tym prawoskręt) rowerzyści będą mogli jeździć tym ugorem.
Cytuj:
Jeżdżę na rowerze już spora ilość czasu i moje doświadczenie jest takie, że jeśli coś mnie negatywnie zaskakuje na drodze, to są to... drogi rowerowe.
Ale które? Te sprzed 10 lat robione bezmyślnie przez ZDM czy obecne. Bo ja widzę różnice pomiędzy DDR na Górczewskiej a tą na Banacha.
Cytuj:
Dużo pewniej i lepiej czuję się na jezdni i z tego powodu uważam, że wszelkie rozwiązania dla rowerzystów powinny być tworzone w jezdni, a nie "na siłę na chodniku, przy chodniku, gdzieś obok parkujących samochodów". Przez chodnik, obok parkujących samochodów, gdzieś przez park mogą być według mnie tworzone tylko skróty, które rowerzysta wykorzysta, by być szybciej niż samochód przemieszczając się pomiędzy kolejnymi jezdniami. W ogóle jestem zdania, że dla przeciętnego kierowcy (choć ja najpierw byłem rowerzystą, dopiero potem kierowcą) jazda rowerem po jezdni jest bardziej naturalna, niż uczenie się na nowo kodeksu drogowego by pojeździć po drogach rowerowych - bo to po prostu inna filozofia jazdy jest.
Ja tez trochę już jeżdżę na rowerze. I widzę, że większość osób boi się jeździć ulicami, zwłaszcza 2-3 pasmowymi. Osobiście nie mam z tym problemu (tzn. z jazdą po ulicach ale preferuję jednak te lokalne niż główne). Problemem jest jednak przede wszystkim to, że obecnie ma przyzwolenia na masowe wpuszczenie rowerów na ulice. Większość ludzi zarówno tych jeżdżących jak i będących na stanowiskach decyzyjnych preferuje wydzielone DDR wszędzie gdzie to możliwe, a pasy tylko tam gdzie wydzielić DDR się nie da. I często jest więc to wybór wydzielona DDR albo nic. Ja wole mimo wszystko DDR wzdłuż 2 pasmowej drogi niż nic. I założę się o duże piwo, że większość rowerzystów podobnie, nawet jeżeli ty sam masz inną opinie. Sam ostatnio miałem okazję rozmawiać z pewnym radnym ochoty, zajmującym się polityka transportową twierdzącym, że na szerokiej ulicy, mimo miejsca nie mogą zrobić pasów bo tam jeżdżą autobusy... I właśnie w takim klimacie trzeba budować o infrastrukturę rowerową.
Cytuj:
nie neguję faktu, jest trochę dobrze zbudowanych dróg rowerowych, nawet obok jezdni, nawet do niektórych budowy sam się przyczyniłem, ale dominującym kierunkiem powinno być tworzenie rozwiązań na jezdni - niestety przedstawiony dokument w większości wyrzucał rowerzystów poza jezdnie i to nawet nie na drogi rowerowe, ale ciągi pieszo-rowerowe, tudzież chodniki z dopuszczonym ruchem rowerów, ew. drogi rowerowe z dopuszczonym ruchem pieszym. Sorry - mnie na nich nie zobaczycie.
Ma trochę wrażenie, że czytaliśmy dwa różne opracowania. Według tego co wyczytałem w nim na temat Ochoty, Woli, Mokotowa i Śródmieścia to lwia część rozwiązań to wydzielone DDR. Ciągi pieszo-rowerowe były proponowane tylko tam gdzie nie da się wydzielić DDR a droga jest o dużym natężeniu ruchu i często nie jako cel sam w sobie ale jako jedyny sposób na zachowanie ciągłości komunikacyjnej dla rowerów na danym kawałku. Poza tym proponowane były w mniejsze ilości pasy (i poza idiotycznym pomysłem likwidacji pasa na koszykowej) wydawało mi się to całkiem przyzwoite.
P.S. Nie ma nic wspólnego z pełnomocnikiem. Nie pracuje w ZTM ani w jego urzędzie. Po prostu podoba mi się to co robi.