Wojtek napisał(a):
Badania niemieckie..., ale w Holandii mają pasy po 1m i żyją.
Gdzie?
G.Madrjas napisał(a):
skrajna część pasa to i tak w zasadzie skrajnia (przecież samochodom 3,50 m też nie jest potrzebne, maksymalna dopuszczalna szerokość to 2,55 m), więc korytko aż tak bardzo nie przeszkadza. Chyba, że przyczepki właśnie.
Trochę OT, ale zarzucę filozoficzne pytanie na niedzielę: jeśli skrajna część pasa to skrajnia, to po co jeszcze dodatkowe pół metra obok? Można by dawać słupki i znaki zaraz przy krawężniku i byłoby więcej miejsca dla pieszych.
axxenfall napisał(a):
Gorzej pod górę, gdzie zgodnie z oznakowaniem, autobusy powinny zajeżdżać rowerzyście drogę. No ale wydzielony pas dla jednego skręcającego w lewo na godzinę to świętość, której naruszyć nie wolno.
G.Madrjas napisał(a):
Z drugiej strony, pierwszeństwo dla wiozącego 120 pasażerów autobusu jest dość naturalne.
Nie chodzi o pierwszeństwo, ale o możliwość dostosowania prędkości do tej na sąsiednim pasie. Mniej więcej w latach 90. zaczęto w Polsce odchodzić od pasów ruchu powolnego na rzecz pasów do wyprzedzania, ale do Warszawy ta tendencja chyba jeszcze nie dotarła.
Poza tym, tak jak zwrócił uwagę axxenfall, za zakrętem jest miejsce i na autobus i na rower - przy pierwszej wysepce jezdnia pod górę ma ~5,5 m. Można było urwać pas na odcinku o mniejszym pochyleniu podłużnym. A przy drobnej korekcie prowizorycznych wysp na Kopernika - dociągnąć do Świętokrzyskiej, gdzie do czasu przebudowy Świętokrzyskiej pas rowerowy mógłby płynnie przechodzić w prawy pas ruchu ogólnego. A tak to sztucznie stworzono punkt kolizji, żeby się jedni z drugim mogli żreć o pierwszeństwo.
Wreszcie i kompletnie na marginesie, 120 osób w 1 autobusie uważam za patologię.