źródło:
http://www.instytutobywatelski.pl/15245/blogi/w-trasie/roweroterrorroweroterrorCytuj:
Odsłuchaj iWebreader. Naciśnij enter aby rozpocząć odtwarzanie
Małe litery Średnie litery Duże litery
[Pin It]
Wraz z nadejściem długo oczekiwanej wiosny, na ulicach polskich miast nastąpił wysyp rowerzystów. Potwierdza to stały wzrost popularności tego środka transportu.
Abstrahując od dość ewidentnego faktu, że na rower po prostu jest moda, trzeba przyznać, że coraz więcej ludzi przekonuje się do tego sposobu podróżowania także z bardziej namacalnych powodów. A są nimi niskie koszty, przewidywalny czas podróży czy możliwość przemieszczania się „od drzwi do drzwi”. Dlatego trudno przypuszczać, aby ci, którzy w ostatnich latach przesiedli się na rower, zaczęli masowo powracać do swoich wcześniejszych zwyczajów transportowych. Można raczej przyjąć, że rowerów w polskich miastach będzie jeszcze więcej.
Niestety, polscy zarządcy dróg do niedawna, a częściowo po dziś dzień, wobec kwestii rowerzystów stosowali zupełnie kontrefektywne metody działania – albo odmawiali im prawa do poruszania się po mieście, albo udawali, że problemu nie ma. Tym samym polska infrastruktura miejska pozostała w znacznej mierze nieprzystosowana do potrzeb rowerzystów.
Wobec tego szybki przyrost liczby nowych rowerzystów na ulicach zaczął ostatnio skutkować konfliktami z pieszymi – ponieważ wielu rowerzystów jeździ nie tylko po ulicach i drogach dla rowerów, lecz także po chodnikach. Wbrew dość powszechnemu mniemaniu, jazda chodnikiem, nawet po słynnej „rowerowej” nowelizacji Prawa o ruchu drogowym, jest w znakomitej większości wypadków zakazana. Nieliczne od tego wyjątki opisano w art. 33 ustawy. W praktyce jednak przepis ten nie jest specjalnie egzekwowany, a wielu rowerzystów na chodniku zachowuje się nieroztropnie i wymusza pierwszeństwo na pieszych.
Jest to oczywiście nieakceptowalny stan rzeczy. Warto jednak dodać, że same środowiska rowerowe raczej starają się zniechęcać do jazdy po chodniku. Natomiast doświadczeni rowerzyści na ogół wolą jechać jezdnią, ponieważ sytuacja na niej jest bardziej przewidywalna, a oni sami są lepiej widoczni dla kierowców, którzy zarówno dla rowerzystów, jak i pieszych stanowią najpoważniejsze zagrożenie.
Skoro więc jazda rowerem po chodniku jest zazwyczaj nie tylko nielegalna, ale także niebezpieczna i niewygodna, skąd bierze się cały problem?
Jego źródło leży w tym, że jazda rowerem po jezdni nierzadko odczuwana jest przez rowerzystów, szczególnie początkujących, jako niebezpieczna. Polska nadal hołduje przekonaniu, że ulica jest absolutną domeną samochodu, gdzie niechronionych uczestników ruchu – dla ich własnego dobra – być nie powinno, gdyż mogą tam łatwo stracić życie.
Konsekwencją tego stanu rzeczy jest m.in. właśnie lęk przed jazdą po ulicy wśród rowerzystów. Dopóki będą oni mieć poczucie, że jazda po chodniku jest dla nich bezpieczniejsza, wybiorą tę możliwość, nawet jeśli oznaczać to będzie łamanie prawa i zagrażanie bezpieczeństwu pieszych.
Jeżdżenie po chodniku wcale nie jest jednak szczególnie wygodne dla samych rowerzystów, a chyba jedynym środowiskiem w Polsce, które konsekwentnie postuluje prowadzenie ruchu rowerowego przede wszystkim po jezdniach, jest właśnie tzw. lobby rowerowe. Problemu tego nie rozwiąże się jednak samymi apelami do rowerzystów. Aby zrezygnowali z jazdy po chodniku, należy wygospodarować przestrzeń, w której będą mogli się bezpiecznie poruszać.
Dlatego też rowerzystów na chodnikach należy traktować przede wszystkim jako symptom stanu infrastruktury rowerowej w polskich miastach, który ciągle jest niezadowalający. Powinna ona być zaprojektowana tak, aby była bezpieczna i przejrzysta dla każdego, kto zdecyduje się na podróż rowerem. Gdy to nastąpi, rowerzyści sami zjadą z chodników.
Na szczęście, ostatnie miesiące przyniosły zapowiedzi zmian na lepsze. Kolejne polskie miasta powołują oficerów rowerowych (ostatnio Dąbrowa Górnicza). W Łodzi niedawno zdecydowano się na spełnienie wieloletniego postulatu środowisk rowerowych, czyli wpuszczenie rowerów na buspasy. W Warszawie natomiast coś drgnęło w kwestii uspokojenia ruchu oraz wytyczania pasów rowerowych na przewymiarowanych jezdniach stolicy.
Dobrze, że prawo rowerzystów do poruszania się po mieście zaczyna być wreszcie uznawane.